Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Żarach pacjent wyskoczył przez szpitalne okno. Uciekł w poszukiwaniu alkoholu

Janczo Todorow 68 363 44 99 [email protected]
- Pacjent wyskoczył przez to okno. Na szczęście to tylko parter - opowiada Agnieszka Schlaffke, lekarz oddziału psychiatrycznego.
- Pacjent wyskoczył przez to okno. Na szczęście to tylko parter - opowiada Agnieszka Schlaffke, lekarz oddziału psychiatrycznego. fot. Janczo Todorow
W piątek wieczorem pacjent oddziału wewnętrznego szpitala wojskowego zerwał pasy bezpieczeństwa, którymi był przywiązany do łóżka i wyskoczył przez okno. Bez dokumentów, w piżamie i kapciach.

Mężczyzna to 35 - letni mieszkaniec Lubska. Dwa dni przed ucieczką został przywieziony do 105. szpitala wojskowego. Powodem było ostre zapalenie trzustki. Pacjent był nietrzeźwy, ale lekarze musieli ratować jego życie i poddali go leczeniu. W piątek, kiedy wytrzeźwiał jego organizm zaczął się domagać kolejnych porcji alkoholu. Wtedy mężczyzna zaczął majaczyć, powtarzał, że musi iść na kurs spawacza, miał halucynacje. Stał się niespokojny i agresywny, zaczął biegać po oddziale i szamotać się z personelem. Poproszono o pomoc dyżurnego psychiatrę. Chory dostał zastrzyk uspokajający, przywiązano go pasami do łóżka.

Pacjent jednak nie dawał za wygraną, był mocno zbudowany i miał krzepę. W pewnym momencie zerwał pasy, odłączył kroplówkę i na oczach pozostałych pacjentów oraz personelu wyskoczył przez okno. Lekarze i pielęgniarki wybiegli za nim, zaczęli go szukać wokół budynku. - Przeżyliśmy dramatyczne chwile, znaleźliśmy pacjenta i próbowaliśmy go zatrzymać - wspomina Marek Femlak, zastępca dyrektora szpitala, który w tym dniu miał dyżur na oddziale. - Niestety, wyrwał się nam z rąk i uciekł do miasta w piżamie i kapciach. Jego dokumenty zostały u nas.
- Również miałem w tym dniu dyżur w szpitalu - wspomina Agnieszka Schlaffke, lekarz oddziału psychiatrii. - Mi nie udało się trafić na ślad pacjenta. Nagminne się zdarza, że pogotowie przywozi nietrzeźwych z rozbitą głową, albo z innymi urazami. Trzeba im pomóc i leczyć ich. Ale po dwóch dobach, kiedy taki pacjent trzeźwieje, zaczynają się kłopoty. Chory staje się agresywny i nieprzewidywalny.
- Tacy pacjenci są dla nas uciążliwi - przyznaje M. Femlak. - Nieraz są bardzo agresywni po wytrzeźwieniu, bo ich organizm domaga się kolejnych porcji alkoholu. Zdarza się, że wręcz walczą z personelem, wykręcają ludziom ręce, próbują ich uderzać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska