Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Zielonej Górze urzędnicy odmawiają sprzedaży mieszkania panu Jerzemu. Dlaczego?

Alicja Bogiel 0 68 324 88 46 [email protected]
fot. Mariusz Kapała
Jerzy Wytyk nie miał takiego szczęścia jak inni. Jemu urząd nie sprzedał mieszkania przed wejściem w życie nowych przepisów. Miesięcznie traci przez to setki złotych. Wczoraj poprosił prezydenta o spotkanie.

O tym, że w mieście są nowe przepisy dotyczące sprzedaży komunalnych mieszkań, pisaliśmy w zeszłym roku. Nowe zasady są mniej korzystne dla mieszkańców, bo miejski lokal można wykupić dopiero po siedmiu latach najmu. Już po uchwaleniu przez radę nowych zasad, a jeszcze przed wejściem ich w życie, miasto sprzedało według starych procedur 14 mieszkań. Sprawa jednego z nich - przy ul. Kupieckiej - była bardzo głośna. Pisaliśmy o niej w listopadzie. Przypomnijmy, że urząd za ok. 30 tys. zł w ekspresowym tempie sprzedał lokal komunalny, chociaż mieszkańcy zgłaszali, że osoba zameldowana tam nie mieszka. I że prawdopodobnie bezdomny został "podstawiony" przez właściciela pobliskiego lokalu użytkowego.

- Sprzedaż tego mieszkania to działanie na szkodę miasta - komentowały mieszkanki kamienicy Agnieszka Owczarek i Maria Mrówczyńska.
Urzędnicy tłumaczyli nam wtedy, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Nie mogli odmówić sprzedaży mieszkania, bo nie było powodów. - Dlaczego mielibyśmy działać na szkodę lokatora? - pytał szef prezydenckiego gabinetu Tomasz Nesterowicz.

Tymczasem na podobną decyzję o sprzedaży mieszkania czeka od wielu miesięcy Jerzy Wytyk z ul. Kupieckiej. Jemu odmówiono wykupu lokalu, chociaż mieszka w nim od 1986 r. Starania o lokal zaczął w kwietniu 2008 r. Urzędnicy poinformowali go nawet, że rozpoczynają procedurę wykupu i że może się ona zakończyć... w drugim kwartale 2008 r. - Zapłaciłem zaliczkę na koszty i czekałem na decyzję - opowiada zielonogórzanin.

Lokator czekał z niecierpliwością, bo każdy miesiąc zwłoki to dla niego strata ok. 600 zł. O tyle większy czynsz płaci miastu jako lokator niż płaciłby jako właściciel. - Nasze mieszkanie ma ponad 100 metrów kwadratowych - tłumaczy J. Wytyk. - Mamy więc specjalny, komercyjny czynsz, który teraz wynosi razem ok. 1 tys. zł. To dla nas ogromny wydatek.

Dlaczego urzędnicy odmawiają sprzedaży mieszkania J. Wytykowi? W odpowiedzi urzędu na to pytanie czytamy: "Z uwagi nabycie gruntu sąsiedniego przez wspólnotę budynku przy ul. Kupieckiej 72, dopiero po zakończeniu tej procedury przystąpiono do zlecenia i opracowania dokumentacji niezbędnej do sprzedaży lokalu." Nie było więc "zarządzenia o przeznaczeniu do sprzedaży lokalu" , a zatem i oferty dla państwa Wytyk. A skoro urząd nie dał takiej propozycji, rodzinę obowiązuje nowa uchwała. Nie mogą wykupić lokalu, bo mają umowę najmu z marca 2008 r. (wcześniej zajmowali mieszkanie bezumownie).

Odpowiedź urzędników nie zadowala jednak zielonogórzanina. - Wcześniej przez 15 lat miałem umowę najmu. Tego nie wzięto pod uwagę. Urząd tłumaczy się też wykupem ziemi przez wspólnotę, ale ten zakończył się w 2009 roku. Już potem moja sąsiadka kupiła mieszkanie, w mojej sprawie można było podjąć tę samą decyzję - argumentuje J. Wytyk. Lokator uważa, że urzędnicy po prostu upierają się przy swojej odmownej.

- Doradzają mi, bym zmienił mieszkanie. Znajomi mówią, że pewnie ktoś się szykuje na to nasze. To ładny, wyremontowany lokal w samym centrum - opowiada Czytelnik. I zapowiada: - Nie odpuszczę, będę walczył, bo potraktowano mnie niesprawiedliwie.
Lokator interweniował już w radzie miasta, teraz chce spotkać się z prezydentem, by ten zmienił niekorzystne decyzje urzędników. - Nie może być tak, że jednych traktuje się bardzo dobrze, a innych bardzo źle... - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska