- Przywiózł je mieszkaniec Zielonej Góry z ulicy Owocowej, który twierdzi, że ktoś mu je podrzucił pod drzwi - opowiada Monika Wiszniewska, szefowa schroniska. - Ale myślę, że to był właściciel, który chciał pozbyć się niewygodnych suczek.
Maluszki zostały zaszczepione, przechodzą teraz kwarantannę. Niestety, jedna z nich choruje na parwowirozę, jest w trakcie leczenia. Pozostała czwórka ma się dobrze. Będzie je można wziąć do adopcji za około 10 dni.
Małe rozrabiary od ponad tygodnia są atrakcją schroniska. - Wyglądają jak z bajki - nie może nadziwić się Marta Sala z Żar, która przyjechała zwiedzić schronisko razem z córeczką.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?