Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wakacyjne pamiątki: kilogram rafy i głowy aligatorów

Iwona Kłopocka-Marcjasz 77 443 26 03 [email protected]
Wszystkie krokodyle, w tym aligatory, wszystkie żółwie lądowe to tylko znikoma część okazów chronionych Konwencją Waszyngtońską
Wszystkie krokodyle, w tym aligatory, wszystkie żółwie lądowe to tylko znikoma część okazów chronionych Konwencją Waszyngtońską Archiwum NTO
W bagażu Polaka wracającego ze Stanów Zjednoczonych celnicy znaleźli siedem spreparowanych głów aligatorów. To miały być upominki dla rodziny i znajomych. Za takie prezenty z wakacyjnych wojaży można trafić na pięć lat za kratki.

Celnicy na Okęciu już niejedno widzieli, ale tym razem byli pod wrażeniem. - Rzadko się zdarza tak dużo okazów w bagażu jednego podróżnego - nie ukrywa Elżbieta Paściak z Izby Celnej w Warszawie. Polak wracający z USA miał w walizach nie tylko siedem głów, ale też 12 spreparowanych łap i ząb aligatora oraz skorupę żółwia lądowego. Tłumaczył, że to upominki z pierwszego w życiu wyjazdu do Ameryki.
Wszystkie krokodyle, w tym aligatory, wszystkie żółwie lądowe to tylko znikoma część okazów chronionych Konwencją Waszyngtońską CITES. Mówi ona, że przez granicę nie wolno przewozić bez zezwolenia zwierząt i roślin z chronionych gatunków. I nie ma znaczenia, czy to stworzenia żywe, wypchane, w całości czy w częściach, czy przetworzone na galanterię lub farmaceutyki.

Kilo rafy koralowej

- Ledwo zaczęły się wakacje, a nasi celnicy już zatrzymali dwie osoby, u których znaleziono kilogram rafy koralowej - opowiada Joanna Klamczyńska z Izby Celnej we Wrocławiu.
Wspomnienia z wakacji popsuje też odkrycie w bagażu wyrobów z kości słoniowej, skór z kotów drapieżnych, wilków, niedźwiedzi, małp i zebr oraz różnego rodzaju specyfików chińskiej medycyny ludowej, zawierających piżmo, sproszkowane kości lamparta, sproszkowane pławikoniki albo wyciągi z woreczków żółciowych niedźwiedzi.
Rzadziej celnicy ujawniają przemyt żywych zwierząt, ale w ub. roku na Okęciu trafili na trzy serwale i karakala. W sumie w bagażach turystów znaleźli 369 zakazanych okazów. Wśród nich m.in. 5 kg sproszkowanej hoodia gordonii i 300 tabletek z jej zawartością. Na liście CITES są niemal wszystkie kaktusy, także sukulent hoodia gordonii.

Ta roślina występujące w pustynnych rejonach Afryki Południowej. Jej właściwości łagodzące głód i pragnienie odkryli tysiące lat temu buszmeni. Światową karierę zrobiła, gdy ogłoszono ją kolejnym cudownym lekiem w walce z otyłością. Nazywana "hamulcem głodu", stała się takim obiektem pożądania, że zagroziło to kapryśnemu gatunkowi. Hoodia ma szczególne wymagania. Aby się rozmnażać, potrzebuje określonych gatunków much, które zwabia, wytwarzając zapach zgnilizny. Jej uprawa jest bardzo trudna, a okres wegetacji, po którym osiąga pełną dojrzałość, trwa kilka lat. Zwiększony popyt sprawił, że trzeba było ją chronić, co 166 państw uczyniło, podpisując w 2004 r. w Bangkoku dokument podporządkowujący zbiór i handel kaktusem międzynarodowej kontroli.

Skorpion może ukąsić

Na baczności muszą mieć się także miłośnicy motyli i muszli. Muszla skrzydelnika olbrzymiego jest popularną pamiątką z Haiti, kolejne oferują handlarze w Wietnamie, Mozambiku czy na wyspach Salomona (wolno przywieźć trzy okazy na osobę). Spreparowany skorpion (także jako składnik nalewki) ukąsi nas, gdy celnik otworzy walizkę. Z Indii, Nepalu i Pakistanu nie wolno przywozić szali i swetrów z wełny shahtoosh, pochodzących z wymierającej tybetańskiej antylopy chiru. Aby zabrać do domu ubrania z wełny wikuni (Chile, Peru, Boliwia), należy mieć pozwolenie CITES i na każdym ubraniu specjalny logotyp i metkę "Vicuna". Chronione są wyroby z egzotycznego drewna, szczególnie mahoniowego. Nawet z Rosji nie wolno przywozić bez ograniczeń kawioru bez dokumentów (można tylko 125 g na osobę).

Pozwoleń umożliwiających wywóz zagrożonych gatunków nie załatwia się od ręki. Ale jeśli na egzotycznej wyprawie nie możemy się oprzeć jakiejś pamiątce, koniecznie zapytajmy sprzedawcę o stosowne dokumenty CITES. - I absolutnie nie dajmy się zbyć zapewnieniem handlarza, że na granicy nie będzie problemów - radzą celnicy. Kupując na zwykłym bazarze torebkę czy buty z wężowej skóry, można mieć stuprocentową pewność, że towary pochodzą od kłusownika.
Za przestępstwa naruszające Konwencję Waszyngtońską grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Ponadto sąd może nakazać zapłatę wielotysięcznej nawiązki na rzecz organizacji zajmującej się ochroną przyrody.

Przemytnik mimo woli

Inny poważny problem to przemyt narkotyków. W Polsce grozi za to od 3 do 15 lat więzienia, a w wielu państwach azjatyckich nawet kara śmierci. Przemytnikiem można stać się całkiem nieświadomie. Tak było w przypadku 22-letniej Sabiny z Zabrza, która w kwietniu 2010 wyjechała do Turcji. Miała odwiedzić poznanego na Facebooku Nigeryjczyka. Tureccy znajomi jej kolegi pożyczyli Sabinie torbę podróżną. Jak się okazało, zaszyte były w niej narkotyki. Dziewczyna trafiła do więzienia o bardzo ciężkich warunkach. Prokurator żąda kary 15 lat pozbawienia wolności.

Gdyby to się stało w którymś z krajów Dalekiego Wschodu, sankcje byłyby gorsze. W marcu Chińczycy stracili trzech przemytników z Filipin. Kara śmieci grozi też w Indonezji, Singapurze, Tajlandii, Malezji, Wietnamie, Arabii Saudyjskiej i Laosie.
W ub. roku służba celna w całej Polsce wykryła ponad 180 kg twardych narkotyków (w tym 87 kg amfetaminy i 93 kokainy) oraz 330 kg marihuany. W pierwszym kwartale tego roku straż graniczna zatrzymała 128 osób, a funkcjonariusze przechwycili narkotyki o łącznej wartości ponad 15 mln zł.

Zgadnij kotku, co mam w środku

W samochodzie potencjalnych skrytek jest więcej niż w samolocie. Pewna warszawianka próbowała przewieźć z Polski do Niemiec 3 kg narkotyków w kartonowych pudełkach po sokach. Więcej trudu zadali sobie szmuglerzy z Jeleniej Góry, którzy przerzucali do Wielkiej Brytanii amfetaminę w konserwach turystycznych. W garażu mieli prasę hydrauliczną do prasowania narkotyku w puszkach, maszynę do próżniowego pakowania żywności oraz hurtowe ilości etykiet z napisami "Pasztet z gęsi" i "Konserwa biwakowa".
W Hiszpanii, jednym z głównych szlaków przerzutu narkotyków z Ameryki Południowej do Europy, policja znalazła w walizce pasażera, który przyleciał z Wenezueli, puszki z czerwoną fasolą, faszerowaną plastikowymi kapsułkami z kokainą.

W Urzędzie Celnym w Przemyślu widzieli już szmuglowane z Ukrainy papierosy ukryte w wydrążonej płycie nagrobnej, w chlebie, a nawet opieczone w naleśnikach! Pewien spryciarz "schował" 800 paczek na dachu auta pod... warstwą śniegu.
- Jedną z metod przemytu narkotyków jest przewożenie ich na sobie lub w sobie. Najtrudniej znaleźć te ukryte przez "połykaczy" - stwierdza Paściak. Prochy chowa się w specjalnie uszytych ubraniach, paskach bądź przykleja plastrami do ciała. Niektórzy kurierzy połykają torebki lub kapsułki z narkotykami. Pewna Tajka schowała we własnym żołądku 1.280 tabletek ecstasy w woreczkach. Połykała je ponad 90 razy.
Panie mają jeszcze inne sposoby. 20-letnia mieszkanka Kostrzyna zwróciła uwagę policji i straży granicznej częstymi wyprawami na niemiecki brzeg Odry. Trzeba było badania ginekologicznego, by potwierdziły się przypuszczenia, że to przemytniczka. Woreczek z 30 kulkami heroiny ukryła w pochwie.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska