Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walter Hodge: - Mikołaj w Portoryko? Ten sam gruby facet

Przemysław Piotrowski 68 324 88 69 [email protected]
Walter HodgeMa 24 lata, mierzy 183 cm i waży 77 kg. Leworęczny. Urodzony w Guanyabo w Portoryko. Gra na pozycji rozgrywającego lub rzucającego obrońcy. Karierę rozpoczął w collegu Florida Air Academy i kontynuował na University of Florida. Z ekipą Florida Gators zdobył dwa mistrzostwa ligi NCCA. Jest najstarszym z sześciorga rodzeństwa. Ma żonę i dwójkę dzieci - 4 letnią córkę i półtorarocznego synka.
Walter HodgeMa 24 lata, mierzy 183 cm i waży 77 kg. Leworęczny. Urodzony w Guanyabo w Portoryko. Gra na pozycji rozgrywającego lub rzucającego obrońcy. Karierę rozpoczął w collegu Florida Air Academy i kontynuował na University of Florida. Z ekipą Florida Gators zdobył dwa mistrzostwa ligi NCCA. Jest najstarszym z sześciorga rodzeństwa. Ma żonę i dwójkę dzieci - 4 letnią córkę i półtorarocznego synka. fot. Tomasz Gawałkiewicz / ZAFF
- Próbowałem tej waszej czerwonej zupy i jest całkiem niezła. Ogólnie jednak nie eksperymentuję i wolę tradycyjne potrawy portorykańskie - o Wigilii tu i w ojczyźnie opowiada Walter Hodge z Zastalu.

- Czy do Portoryko również przyjeżdża Mikołaj?
- Pewnie, że tak. To stara tradycja, ale chyba najważniejsze jest samo święto. On jest tylko dodatkiem, ale to wspominanie narodzin Chrystusa łączy ludzi, rodziny. Powiedziałbym, że moda na Mikołaja przyszła przede wszystkim z USA, ale oczywiście dzieci bardzo go polubiły.

- Wygląda tak samo jak u nas?
- Tak, to ten sam, gruby facet z brodą odziany w czerwony frak z workiem prezentów na plecach.

- Ale w Portoryko nie ma śniegu, więc jak sunie swoimi saniami?
- Hmm, on chyba śniegu nie potrzebuje, bo gdzieś tam po niebie zasuwa (śmiech).

- A jak z choinkami, które w Portoryko raczej nie rosną?
- Oczywiście, że je mamy, bo gdzie chowalibyśmy prezenty? Najczęściej ludzie używają w domach sztucznych drzewek, ale część importuje je z USA. Powiem tak, święta i cała ta otoczka wokół nich nie odbiega jakoś specjalnie od tej w Polsce, czy innych katolickich krajach. Przecież mamy tę samą religię, wierzymy w tego samego Boga, a to święto jest poświęcone głównie jemu. Śpiewamy kolędy, dajemy prezenty. Nam brakuje tylko śniegu, który w naszej strefie klimatycznej po prostu nie istnieje, a który w zachodniej kulturze jest łączony z Bożym Narodzeniem.

- A jak wygląda sam klimat, bo święta pod palmami, z pewnością różnią się od tych pełnych śniegu?
- Miasta i ulice są zawsze poprzystrajane lampkami i wszystkimi tego typu bajerami. My natomiast chyba więcej wagi przyjmujemy do udekorowania domów. W nocy to wygląda pięknie, gdy te wszystkie lampki na budynkach i okolicznych drzewach świecą najróżniejszymi kolorami.

- W Wigilię macie pewnie jakieś specjalne potrawy. Możesz zdradzić kilka z nich?
- Typową portorykańską potrawą jest "arroz con gandules" (ryż ze specjalnym białym grochem wywodzącym się z Azji - dop. red.), który łączy się również z wieprzowiną. Oprócz tego naszą specjalnością są różnego rodzaju sałatki ziemniaczane. Oczywiście nie będę wymieniał tu wszystkich, ale ta pierwsza, to chyba najbardziej znana wigilijna potrawa z mojej ojczyzny.

- Wiem, że w poniedziałek mieliście Wigilię "zastalowską" dla zawodników i członków klubu? Próbowałeś jakichś polskich specjałów?
- Nie przepadam za eksperymentami kulinarnymi. Lubię portorykańskie dania i raczej bazuję na nich.

- Ale nie mów, że nie zjadłeś barszczu z uszkami, karpia albo pierogów?
- Hmm, no sam nie pamiętam. Coś tam z waszych potraw próbowałem, ale jakoś nic nie zapadło mi specjalnie w pamięć. Aha, no może ta czerwona zupa. Ona była całkiem dobra. Ogólnie jednak nie lubię innej kuchni, a teraz przecież jest tu moja żona i ona dba, abym nigdy nie chodził głodny (śmiech). Tak więc na wigilijny wieczór nie muszę się martwić i pewnie część z tradycyjnych potraw portorykańskich znajdzie się na moim stole.

- Polacy, a przynajmniej ci najbardziej wierzący, zawsze po Wigilii wychodzą na pasterkę. Wy też macie taką tradycję?
- Pasterka, a co to?

- Takie wyjście z rodziną do kościoła o północy, aby się pomodlić.
- Nie, my raczej nie robimy takich rzeczy. Owszem, idziemy do kościoła, ale dopiero na święto Trzech Króli, gdzie dajemy prezenty Bogu. Jeśli chodzi o Boże Narodzenie, to jest to przede wszystkim czas dla rodziny, który spędzamy wspólnie przy jednym stole. Jemy, jemy i jemy, dzieci wciągają ciasteczka z mlekiem. Maksymalnie odpoczywamy i cieszymy się obecnością najbliższych.

- W święta wszyscy czegoś sobie życzą. Co ty byś życzył swoim fanom?
- Feliz Navidad! (Wesołych Świąt - dop. red.). Oby wszystkie rodziny dojechały bezpiecznie na świąteczną kolację. Do tego oczywiście zdrowia, bo ono jest najważniejsze. Szczęścia, pomyślności i... dalej takiego dopingu. Obyście nie zapomnieli w przyszłym roku o Zastalu i zawsze kibicowali tak, jak do tej pory.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska