Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ważna pierwsza walka

(pat)
Jeszcze 4 lata temu, po odniesieniu kontuzji, zastanawiała się nad zakończeniem kariery. Dziś ma w kieszeni paszport do Pekinu i jest jedną z kandydatek do złota.

Kariera 28-letniej Moniki Michalik to pasmo sukcesów i porażek. Zapaśniczka Orląt Trzciel trafiła do klubu w wieku 14 lat, ale wówczas zaczęła uprawiać... karate. Po trzech latach sekcja się rozpadła i znalazła się pod skrzydłami Piotra Troczyńskiego. To z nim rozpoczęła treningi zapaśnicze.

Od czterech lat szkoli ją Mieczysław Kuryś. - Właśnie wróciłem ze Śląska Wrocław, a Monika zastanawiała się, czy nie rzucić sportu w kąt - wspomina szkoleniowiec.

Monika łatwo się nie podda

Skąd tak drastyczna decyzja zawodniczki? Na początku 2004 r. zapaśniczka, wówczas Szczytu Boguszów Gorce, doznała skomplikowanej kontuzji więzadeł krzyżowych, która przekreśliła szansę wyjazdu na igrzyska do Aten. Michalik wróciła do rodzinnego Jasieńca, a pauza trwała aż osiem miesięcy. Mocno to przeżyła i znalazła się na rozdrożu.

- Monika wróciła do zapasów po rozmowie ze mną. Nie tylko ona miała wątpliwości, czy w ogóle podoła treningom, nie mówiąc o tym, czy będą sukcesy - zdradza Kuryś. - Dałem jej kredyt zaufania i cieszę się, że w ciągu trzech lat doszła do takiego wysokiego poziomu.

Szkoleniowiec podkreśla, że w podjęciu decyzji pomogła mu znajomość... jej rodziny: - To wytrwali i zawzięci ludzie, dlatego wiedziałem, że Monika łatwo się nie podda. Tak się stało.

Kwalifikację wywalczyła podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata w Baku, gdzie zdobyła brąz. Chce iść do przodu i dlatego w ostatnim czasie Michalik najbardziej ćwiczyła technikę, która nie jest jej mocną stroną. - Mieliśmy z tym mały problem. Jak Monika dopracowała dojście do nogi, to uciekło w stójce. Rewelacji nie ma, ale tragedii też nie - zapewnia Kuryś.

Czego można spodziewać się w Pekinie? - Nie myślę o medalu - mówi Michalik. - Dla mnie najważniejsza jest pierwsza walka, jak wygram, powinno być dobrze.

Jej najgroźniejszą rywalką do olimpijskiego złota jest Japonka Icho. - Od czterech lat nie przegrała ani razu, ale kiedyś musi to się zdarzyć. Może właśnie Monika będzie tą, która tego dokona - trzyma kciuki Kuryś.

CO NA TO TRENER

MIECZYSŁAW KURYŚ
- Monika jest dobrze przygotowana fizycznie, bardzo mocna psychicznie i to jej największe atuty. Jest niczym Adam Małysz - też koncentruje się na najbliższej walce, a nie myśli o tym, co będzie na przykład w finale. To dobrze, że tak się nastawia. Wspólnie cieszymy się, że po raz pierwszy w jej karierze na obozie przygotowawczym kadry, wykonała sto procent założeń. Zero kontuzji i przerw w treningach. Wszystko, co sobie zaplanowaliśmy zostało zrealizowane, więc nie ukrywam, że liczę na owoce tej ciężkiej harówki. Trudno mi określić, czy przywiezie z Pekinu medal, bo takie same szanse ma przynajmniej sześć innych zawodniczek. Na pewni nie stoi na straconej pozycji. Powiem tak: miejsce w "ósemce" to plan minimum, medal będzie bardzo dobrym wynikiem, a złoto to już prawdziwa rewelacja. Za Monikę kciuki trzyma cały Trzciel, a na miejscu oprócz mnie będzie miała wsparcie w burmistrzu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska