Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiadomo, pieski

AGNIESZKA HAŁAS
Gdyby dzieci przechodziły tędy kilka minut później, mogłyby zginąć. Uliczna latarnia upadła z hukiem. Na szczęście na pusty chodnik.

Był spokojny, słoneczny poniedziałek. Dzieci po raz pierwszy po wakacjach szły do szkoły. Najpierw było błogosławieństwo w kościele, później spotkanie w klasach. Na szczęście do szkoły dotarły na czas. Gdyby spóźniły się o kilka minut, mogłyby już nie żyć. Na chodnik przy ul. Jana Pawła II, którym szły, spadła uliczna latarnia. Żelazna i ciężka, miała kilka metrów. Klosz roztrzaskał się na jezdni. - Jedna dziewczynka dostała odłamkiem w plecy - mówi właścicielka kiosku Helena Kozicka, która była świadkiem wydarzenia. - Widziałam jak uciekała z płaczem.

Wiadomo, pieski

Na szczęście nie było ofiar w ludziach. Niewiele brakowało. Kiosk H. Kozickiej stoi kilka metrów od wspomnianej latarni. - Często stoję na chodniku i rozmawiam z ludźmi - opowiada. - Dzięki Bogu byłam wtedy w środku. Jak latarnia spadła, to tak mi się ręce trzęsły, że nie mogłam wykręcić numeru, by wezwać pomoc.
Mieszkańcy wspominają podobny wypadek sprzed kilku lat - w sąsiedniej Szprotawie. Wtedy latarnia runęła na rowerzystę. - Żelastwo połamało mu żebra, trafił do szpitala. Nie żyje - opowiada H. Kozicka.
- Boimy się chodzić po ulicach - mówią mieszkańcy. - Nie wiadomo, która latarnia poleci następna.
Szprotawską tragedię pamięta również burmistrz Małomic Czesław Korniak. Nie wpadł jednak na pomysł, żeby zarządzić przegląd latarni w swoim mieście. - Tego z zewnątrz nie widać - przyznaje. - Nikt nie przypuszczał, że latarnia może runąć. To się stało w wyniku przerdzewienia na poziomie chodnika. Wiadomo, pieski siusiają.

Mądry po szkodzie

Na obchód miasta burmistrz wybrał się z zastępcą do spraw inwestycji, budowlańcem i przedstawicielem zakładu gospodarki komunalnej. - Zrobiliśmy przegląd 40 latarni w mieście - opowiada burmistrz. - Po analizie doszliśmy do wniosku, że trzeba je zabezpieczyć.
Małomic nie stać na nowe latarnie. Każda kosztuje 1 tys. 500 zł. - Jeśli pomnożymy to razy 40 wyjdzie spora suma - mówi C. Korniak.
Władze zdecydowały się na tańsze metody. W Żarach kupiono rury. Pocięto je na 40 kawałków. Ekipy będą obkopywać lampy, zaczynają na początku tygodnia.
Czy wynalazek będzie skuteczny, zobaczymy. Oby nikt nie musiał sprawdzać tego na własnej skórze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska