Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiatraków w Kargowej jeszcze nie ma, ale już są pretensje

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
- Chciałbym mieć więcej takich sporów, bo to by oznaczało, że ta inwestycja rzeczywiście u nas ruszyła - mówi przekornie Janusz Kłys
- Chciałbym mieć więcej takich sporów, bo to by oznaczało, że ta inwestycja rzeczywiście u nas ruszyła - mówi przekornie Janusz Kłys fot. Mariusz Kapała
Od pewnego czasu kręci się po gminie inwestor z kapitałem zagranicznym zainteresowany budową elektrowni wiatrowych. - Dlaczego burmistrz też się tą sprawą zajmuje, ale prywatnie? - zwrócił naszą uwagę czytelnik z Kargowej.

- Temat elektrowni wiatrowych chodzi już od dwóch, trzech lat; pojawiły się firmy niemieckie, które były czy są nadal zainteresowane postawieniem na gruntach kilku wsi naszej gminy tzw. wiatraków - wiceburmistrz Jerzy Fabiś przynosi dokumentację. Wynika z niej, iż pierwszym oficjalnym krokiem w tej sprawie była uchwała rady miejskiej podjęta 11 marca ub. r. wyrażająca zgodę na zbudowanie urządzeń wykorzystujących siłę wiatru. Na tym interesie samorząd miał zarobić 12,5 tys. euro w formie jednorazowej wpłaty traktowanej jako rekompensata "za straty w krajobrazie". Pieniądze postanowiono przeznaczyć na infrastrukturę komunalną gminy. Ponadto korzyścią gminy ma też być podatek od budowli przyjmowany do 2 proc. wartości urządzeń.

Z kolei z rolnikami indywidualnymi oddzielnie inwestor uzgadniał konkretne miejsca pod wiatraki. W grę wchodzi postawienie 60 siłowni wiatrowych. W całości mówi się o tym farma wiatrowa.

- Inwestorzy woleli rozmawiać o ziemi z indywidualnymi ludźmi, niż np. z Agencją Nieruchomości Rolnych - wskazuje Fabiś. - Dlatego pomagaliśmy im organizować spotkania informacyjne z rolnikami, niech ludzie mają z tego jakiś zysk.

- O spotkaniach nie słyszałem, ale ludzie na pewno byliby tym zainteresowani - uważa sprzedawca w jednym ze sklepów w Chwalimiu (prosi o anonimowość). - Na pewno chodzi o tych gospodarzy, którzy posiadają pola po tamtej stronie - mężczyzna wskazuje na tereny na południe od drogi krajowej nr 32.

- Od Smolna Wielkiego do Kargowej takim pasem miały powstawać te wiatraki - przypomina sobie coś na ten temat sołtys Chwalimia Roman Mendak. - To chyba Niemcy mieli inwestować. Ale pogadano, pogadano i potem ucichło. Ostatnio nic o tym pomyśle nie słyszałem.

Ów pas, gdzie hulają dobre wiatry zapewne istnieje. Nie bez przyczyny jako miejsca pod przyszłe elektrownie wiatrowe brano pod uwagę trzy enklawy: okolice Chwalimia i Dąbrówki, tereny wokół Smolna Wielkiego oraz Stary Jaromierz i Obrę Dolną. Choć doświadczenia sąsiednich samorządów, jak choćby Siedlca, wskazują, że inwestor wraz z przystąpieniem do rozmów w terenie przeprowadza jeszcze tzw. badanie wietrzności. Trwa rok. W Kargowej jeszcze go nie przeprowadzano.

J. Fabiś zauważa, iż po pierwszych zrywach ze strony - nawet nie inwestora, gdyż zwykle do gry przystępują dwa, trzy podmioty dzielące między siebie zadania (organizację, finansowanie, sprzedaż energii) - temat jakby zwiądł. Co dziwne, zostały zawarte umowy, zarówno z gminą, jak i prawdopodobnie 60 właścicielami 12-arowych działek pod wiatraki.

- Dziś te umowy są nieważne, po prostu był w nich wyznaczony termin realizacji, który już minął - stwierdza Fabiś. Co teraz? Trudno orzec. Piłka jest po stronie potencjalnego inwestora, trzeba czekać.
Idąc jednak tropem wątpliwości naszego Czytelnika zapytaliśmy burmistrza Janusza Kłysa, na co dzień mieszkańca wsi Chwalim, czy też zamierza wchodzić w wietrzny interes.

- Tak, umowę podpisałem, jak wielu innych rolników, ponieważ mam ziemię koło Chwalimia i w tym pasie ma być budowana farma wiatrowa - potwierdza. - Niestety, dziś umowa jest nieważna.

Burmistrz opisuje, iż wiatraki stawiane są w szachownicę i decyzje, gdzie są najlepsze warunki podejmował inwestor. Ale czy funkcja burmistrza - drążymy temat - nie sprzyja podjęciu decyzji przez inwestora o wyborze pola J. Kłysa? - Działam legalnie, jestem też rolnikiem, płacę podatki - odpowiada krótko burmistrz,

Jak się dowiadujemy, po zawarciu umów o dzierżawę ziemi pod wiatrak każdy rolnik-dzierżawca miałby roczny przychód wysokości 6 tys. euro za wieżę. Zysk nie do pogardzenia, jest o co się bić.

- Dlatego nie brak "życzliwych", wśród których są być może osoby rozczarowane, że z nimi nie podpisano umowy - puentuje Kłys.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska