Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielka woda zalała dom pod hutą

Anna Białęcka
Roman Krzemiński tylko przez wodę, pieszo, może dotrzeć do drogi. Jego dom i dobytek zostały zalane. Nie pomógł wał na Odrze. Czy był uszkodzony?
Roman Krzemiński tylko przez wodę, pieszo, może dotrzeć do drogi. Jego dom i dobytek zostały zalane. Nie pomógł wał na Odrze. Czy był uszkodzony? Fot. Anna Białęcka
Rodzina Krzemińskich z Wróblina jest rozgoryczona. Powódź zalał ich dom. Został tam tylko pan Roman z synem. Reszta rodziny została w nocy ewakuowana do szkoły w Nosocicach.

- Niech pani nam pomoże, bo wszyscy o nas zapomnieli - powiedziała Ewa Krzemińska. - Tam w domu został mąż, a woda zalewa nasz dom. Nawet nie mamy jak dostarczyć mu coś do jedzenia.

Jedziemy na miejsce. Droga dojazdowa do Wróblina, miejscowości, w której mieszkają tylko Krzemińscy, zalana jest wodą. Nie ma dojazdu do domu. - Roman, przyjechałyśmy, jesteśmy na drodze. Co u ciebie? - żona z troską i przez łzy rozmawiała z mężem przez telefon.

Po kilkunastu minutach zobaczyłyśmy Romana Krzemińskiego na zalanej drodze. Ledwo przedzierał się przez zimną wodę. Kiedy dotarł do nas, był cały mokry i zmarznięty. Widać było zmęczenie na jego twarzy.
- Woda jest już nie tylko wokoło, wdarła się już do domu - relacjonował ze smutkiem. - Jakoś noc przeżyliśmy, siedzimy z synem i zwierzętami na strychu, bo strach. Odcięli nas już od prądu.

Pani Ewa z córką Martą i dwoma młodszymi synami od poniedziałkowej nocy jest w Szkole Podstawowej nr 13, tam mają nocleg w sali gimnastycznej. - Mąż musiał zostać, by pilnować dobytku, żeby uratować jakieś rzeczy, wynieść na strych - mówi kobieta. - Sami próbowaliśmy się ratować przed zalaniem, ale się nie udało. Tylko strażacy z Kłody nam pomogli, ładując worki piaskiem. A inni przyjeżdżali żeby się pogapić i tyle.

Mężczyzna jest przekonany, że to iż woda przelała się przez wał jest winą sąsiedniej huty. - To ludzie stamtąd jakiś czas temu składowali za wałem gałęzie i śmieci, a później to zasypywali ziemią. Przez to wał się obniżył i teraz woda się przelała - zapewnia pan Roman.

Na ustosunkowanie się huty do tej sprawy musimy poczekać. Tam wciąż trwa akcja zabezpieczania przed powodzią.
Zwróciliśmy się do wiceprezydenta Leszka Rybaka z prośbą o wsparcie dla tej rodziny. - Pan Roman nie skorzystał z możliwości ewakuacji. Jednak na pewno zorganizujemy doraźną pomoc, zawieziemy tam jedzenia dla ludzi i zwierząt - zapewnił wiceprezydent.

Pod koniec dnia pomoc rodzinie Krzemińskich okazała firma Dach - Al, która użyczyła odciętemu od świata panu Romanowi ponton.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska