- Zadzwonił pan do mnie, bo się pan wkurzył?
- Zdenerwowało mnie wyliczanie kolejnych zniszczeń na ul. Górczyńskiej i Wyszyńskiego, bez zagłębienia się w podstawową przyczynę. To nie jest wina budowlanych. Powiem więcej: przyglądałem się ich pracom, były perfekcyjne. Nie sądzę też, by zawinili projektanci.
- A jednak deszcze zniszczyły skarpę przy rondzie, która niebezpiecznie się osunęła, i rozwaliły mocowanie barierki. Zapadł się chodnik, pofalował też asfalt, który jest teraz wymieniany, na dokładkę podczas ulew pokrywy studzienek wystrzeliwały w górę. Tymczasem budowa kosztowała ponad 20 mln zł i zakończyła się niecałe dwa lata temu.
- Jednak obecnymi problemami nie można obarczać wykonawcy.
- Kto więc zawinił?
- Zawinił brak urzędniczej wyobraźni. I przekonanie, że jakoś to będzie. Co gorsza, niedługo podobne nagłówki w gazecie będzie pan miał o ul. Olimpijskiej. Wyjaśnić?
- Proszę bardzo.
- Dawno temu, w latach 80., gdy Górczyn nie był jeszcze tak zabudowany, takich kłopotów nie było. Nawet ulewy miały się gdzie podziać: było sporo zieleni, naturalne zagłębienia i osiedlowe sadzawki. Przy blokach budowano studzienki, które też trzymały wodę.
- Co się stało, że teraz deszczówka tak szaleje?
- Wybetonowano, wyasfaltowano, zabudowano niemal całą powierzchnię osiedla. Wynajęci przez miasto w latach 70. i 80. planiści zapomnieli o retencji, czyli miejscach, które na chwile zatrzymywałyby wodę. I to planowanie bez głowy teraz odbija się nam czkawką. Doszły jeszcze obiekty z wielkimi dachami, a przy nowych blokach nie budowano już studzienek takich jak kiedyś. Efekt: cała deszczówka z Górczyna w chwilę po opadach nie ma się gdzie podziać i rzeką płynie do kanalizacji burzowej. Kanalizacja nie daje rady, woda pod ziemią robi, co chce, a potem to wszystko - bo Górczyńska jest jedną wielką rynną - strzela w ul. Wyszyńskiego.
Co zrobić, by deszcze nie niszczyły nam ulic? Czy i jak naprawić ul. Wyszyńskiego? Cała rozmowa w piątkowym wydaniu ,,GL"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?