Bytom Odrzański, piątek, godz. 20.00. Parkuję swój samochód przy alei Złotej Jesieni. Gdy tylko otwieram drzwi domu kultury, witają mnie piękne, góralskie melodie...
Kie przydzie cas odpocąć, to przyjedź w góry,
uwidzis piykne scyty, nad nimi zaś chmury...
Zespół Wierzbniczanki ćwiczy właśnie swój repertuar na zbliżającą się 20. Biesiadę Zespołów Ludowych i Grup Śpiewaczych w Bytomiu Odrz. Wchodzę na górę, siadam z boku i... słucham.
Ślebodne nutki lecom z dymu kiściami,
Poć se haf, siedni tutok, pośpiywoj se snami...
- Witamy, witamy - uśmiechają się do mnie serdecznie wszyscy, po skończeniu piosenki. Przysiadam się do stołu. - To co pan chce o nas wiedzieć? - pytają. - Wszystko - odpowiadam szczerze... Bo Wierzbiczanki, to zespół wyjątkowy. Są najstarszą tego typu kapelą w województwie lubuskim - niedługo stuknie im 51 lat. W ubiegłym roku, z okazji swojego półwiecza, otrzymali odznakę honorową "Zasłużony dla Kultury Polskiej". - Zespół został założony przez Stefanię Furtas, rodowitą góralkę. Na początku panie spotykały się w Wierzbnicy, stąd nasza nazwa - Wierzbniczanki. Później dołączały kolejne osoby z różnych miejscowości w powiecie - opowiada Ewelina Gałąszczak, która jest dziś kierownikiem zespołu. - I wbrew temu, co mówią niektórzy, wciąż gramy, wciąż śpiewamy i wciąż mamy się znakomicie - dodaje. Sama występuje od ponad 32 lat... Wielopokoleniowość Wierzbniczanek jest ich największym wyróżnikiem i atutem. - Od lat jesteśmy po prostu jedną, wielką rodziną - zaznacza E. Gałąszczak. - No i każdy wie, że śpiewamy z jajem - śmieje się.
- Łączymy muzykę góralską z folkową. Staramy się mieć jednak urozmaicony repertuar - tłumaczy Jan Chmielarski, kierownik kapeli. W zespole jest od 18 lat, w ubiegłym roku, podczas jubileuszu, otrzymał indywidualne odznaczenie "zasłużonego dla kultury polskiej". - O góralskie rytmy dbamy szczególnie, bo pamiętamy o naszych zagórzańskich korzeniach - dodaje z kolei Tadeusz Winsławski, który gra na skrzypcach.
- Nasi chłopacy są niesamowici - komentuje E. Gałąszczak. - Zresztą, gdyby nie kapela, to byśmy nie istniały. A oni grają za "Bóg zapłać", poświęcają swój czas, energię... - opowiada.
Zobacz też: [ Pamiętacie śpiewającego księdza? Zobaczcie jego kolejny wspaniały występ podczas ślubu (wideo)](http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140415/SWIAT/140419679 "śpiewający ksiądz, Ray Kelly")
Ważnych postaci jest jednak więcej. - Stasiu Nowak trzyma np. naszą kasę. Osobne podziękowania należą się też Monice Włodarczyk, która pomaga nam pisać różne projekty o dofinansowanie - wylicza Ewelina. Pomimo różnych przeciwności losu członkowie zespołu wciąż idą z uśmiechem przed siebie. A po drodze dołączają kolejni... Od około dwóch lat w składzie Wierzbniczanek jest m.in. rodowita góralka. - Odnalazłam tu swój maleńki skrawek Podhala... - opowiada z uśmiechem Halina Gał, która dziś mieszka w Głogowie. - Choć tęsknota i tak jest w sercu cały czas... - dodaje.
W sumie zespół liczy około 20 osób. Każda z nich to osobna historia... Agnieszka Korzeniewska śpiewa od dwóch dekad. - Wciągnęła mnie babcia, która razem z panią Stefanią Furtas założyła ten zespół - wspomina. Katarzyna Podgórna wstąpiła za namową poprzedniej kierowniczki, Celiny Domagały. - Powiedziała do mnie: Kaśka, no weź, spróbuj - wspomina. - Spróbowałam. I... jestem do dziś - śmieje się.
Pani Celina była postacią szczególną w historii zespołu. Zmarła dwa lata temu, po ciężkiej walce z chorobą. - Nigdy nie zapomnimy Celinki. Była wspaniałym człowiekiem - wspomina m.in. Eleonora Nowak. - Dziś z pewnością patrzy na nas tam, z góry i nas wspiera... - dodaje Ewelina, która kontynuuje dzieło mamy. - Pomimo różnych przeciwności losu nasz zespół był, jest i będzie - zaznacza jednak zdecydowanie.
O tym, że Wierzbniczanki mają się dobrze świadczy choćby to, że niedawno zapisał się... młody mężczyzna. - Przekrój wiekowy jest u nas duży - opowiadają członkowie. - Najmłodsza, sześcioletnia Martynka, zna wszystkie nasze piosenki na pamięć - śmieją się. Z kolei jeśli chodzi o te nieco starsze pokolenie, to np. Halina i Jerzy Włodarkowie, będą w tym roku świętować... 50-lecie małżeństwa! - Wiek naprawdę nie gra u nas żadnej roli, w większości mówimy do siebie po imieniu, są ciotki, są babcie - opowiada Ewelina. Są też miłości. - Podczas festiwalu w Wolinie nasza koleżanka z zespołu poznała swojego przyszłego męża - wspomina pan J. Chmielarski. - A nasza Klaudusia poznała się tu z Dawidem i kto wie, może kiedyś zaśpiewamy też na ich weselu? - uśmiechają się inni...
Minuty podczas mojej rozmowy z zespołem lecą szybko... - To co, może przerwa na piosenkę? - proponuje w pewnym momencie pan Tadeusz. Spoglądam na zegarek. Zbliża się 22.00. - Eee, to jeszcze nic - odpowiada na mój pytający wzrok E. Gałąszczak. Dzięki uprzejmości Ryszarda Ryczkowskiego, kierownika domu kultury, zdarzały się próby, podczas których siedziałyśmy tu do rana - opowiada.
- Do rana?! A co na to Wasi mężowie? - pytam.
- Mój mąż wychodząc za mnie, wyszedł też poniekąd za Wierzbniczanki. Wiedział na co się pisał - śmieje się.
- No, dość gadania, śpiewamy! A pan redaktor z nami! - rekomenduje T. Winsławski. - Chyba potrafi pan zanucić "la, la, la"? - pyta.
Potrafię. Śpiewamy więc razem... A góralskie melodie krążą mi po głowie jeszcze długo po wyjściu ze spotkania...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?