A wszystko zaczęło się niedawno i dość przypadkowo. Miejscowa młodzież urządziła zabawę w historycznych detektywów. Przewertowała stare księgozbiory. Jeden z nich krył nie lada niespodziankę. Chodzi o "Księgę uposażeń biskupstwa wrocławskiego". Widnieje w niej zapis z XIII wieku, mówiący właśnie o Łochowicach.
- 25 maja 1261 roku to data pierwszej pisemnej wzmianki o naszej miejscowości, która jest w takim razie jedną z najstarszych w okolicy - mówi Angelika Otlewska.
We wsi od czasu odkrycia trwa iście historyczna gorączka. - Już rozpoczęliśmy tworzenie kroniki Łochowic - zdradza Paweł Firek. Mieszkańcy zbierają informacje o wydarzeniach bieżących i tych sprzed lat. Szczególnie interesują ich powojenne losy osadników, dziadków i pradziadków, którzy przybyli na ziemie odzyskane z różnych stron Polski.
Powstaje też dokumentacja fotograficzna. - Mieszkańcy do świetlicy przynoszą zdjęcia, które skanujemy, opisujemy i archiwizujemy - dodaje Adrian Ścisły, na co dzień uczeń klasy o profilu informatycznym.
Młodzież swoim odkryciem podzieliła się z sołtysem Mirosławem Szwedem. A ten, przy ogromnym wsparciu całej miejscowości, postanowił tegoroczny festyn wiejski zorganizować pod hasłem 750 urodzin. Impreza, która tym razem odbyła się w nietypowej, jubileuszowej oprawie, również ma swoją historię. Liczy sobie sześć lat.
Wszystko zaczęło się skromnie, w 2006 roku. Rady sołecka i parafialna z ówczesnym sołtysem Adamem Śliwczyńskim postanowiły zdobyć fundusze na remont XIX-wiecznego kościoła. I dzięki organizowanej imprezie zdobywają je do dziś. - W budynku wstawiono już nowe okna witrażowe, odmalowano wnętrza, wymieniono ławki - wylicza z dumą Halina Lasota, która w przeszłości była członkiem sołeckiej rady.
Taki festyn to również doskonała promocja. Łochowice to miejscowość letniskowa. Niedaleko jest jezioro, chętnie odwiedzane przez turystów. Mieszkańcy wierzą, że przyciągną jeszcze więcej wczasowiczów. - W tym celu pokazujemy naszą przeszłość i teraźniejszość. Chcemy zaciekawić gości i ściągnąć nowych mieszkańców - przekonuje M. Szwed.
A zwabić ich mogą chociażby maszyny rolnicze, jedna z głównych miejscowych atrakcji. Te z Łochowic to urządzenia nie byle jakie. - Każde ma swoją duszę i tysiące kilometrów przejechane na polach - twierdzi Antoni Matusewicz.
Maszyny stoją w obejściach u miejscowych gospodarzy. Zobaczymy tam chociażby szarpak do buraków, czy gilotynę do cięcia słomy. Choć są bardzo stare, niektóre wyprodukowane jeszcze w przedwojennym Krośnie, to rolnicy wciąż na nich pracują! A turyści oglądają je z zaciekawieniem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?