Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Więźniowie zarażają się podczas... tatuowania

KRZYSZTOF KOŁODZIEJCZYK 0 68 324 88 70 [email protected]
Krzysztof Marczak, który w zielonogórskim areszcie odbywa karę pozbawienia wolności, oskarża placówkę o zarażenie powodującym żółtaczkę wirusem HCV.

Marczak (dane zmienione) napisał do redakcji list. Czytamy w nim m.in. (pisownia oryginalna). - (...) lekarz zataił na dłuższą chwilę przede mną fakt tak poważnej choroby. Nie mając świadomości mogłem narazić inne osoby (...). "Administracja Aresztu Śledczego świadomie dąży do zakażania wirusem HCV zdrowych osadzonych. (...) przynajmniej raz w tygodniu robią tzw. przeżutki, przenosząc zdrowych osadzonych na celę osób zakażonych i odwrotnie. Nie informując skazanych o problemie i możliwości zakażenia". Poprosiliśmy o widzenie z mężczyzną.

Słowa fryzjera zaniepokoiły

Świetlica aresztu przy ul. Łużyckiej. Przy rozmowie jest radca prawny placówki Artur Kulik. Marczak opowiada: - Do aresztu trafiłem w maju 2006 roku. Wcześniej byłem na "detoksie" (odtrucie od narkotyków - red) w szpitalu psychiatrycznym w Obrzycach. Tam zrobili mi badania na obecność wirusa HCV. Wyniki wyszły ujemne. Zanim trafiłem do aresztu byłem zdrowy.

Później, za kradzieże skazano go na więzienie. Wyrok odsiaduje w zielonogórskim areszcie. Zostało mu siedem miesięcy. Ponad miesiąc temu Marczak i trzech innych osadzonych postanowiło się przebadać na obecność wirusa. - Kolega jest fryzjerem, krąży po celach i rozmawia z ludźmi. Okazało się, że coraz więcej osób narzeka, że jest zarażonych. Postanowiliśmy sprawdzić jak jest z nami - mówi skazany.

Krótko później lekarz miał poinformować jego kolegów, że są zdrowi. Według relacji Marczaka, temat jego wyników doktor przemilczał. - Pokazał mi je dopiero po dwóch tygodniach, kiedy zgłosiłem się do niego ponownie i o nie poprosiłem.

Skazany nie pozostawia suchej nitki na dyrekcji zakładu. - Zdając sobie sprawę z zagrożenia ignoruje problem, świadomie dąży do zarażenia trzymając zdrowych i zarażonych razem w celach - oskarża mężczyzna, który przymierza się do złożenia pozwu przeciwko aresztowi. Chce również zawiadomić prokuraturę o możliwości popełniania przestępstwa przez placówkę i wysłać pismo do Rzecznika Prawo Obywatelskich.

Dyrekcja aresztu odpiera zarzuty - Po pierwsze nie wiadomo czy zaraził się w areszcie. Nie przedstawił żadnych zaświadczeń, że był zdrowy zanim tu trafił, a o wynikach został poinformowany natychmiast - mówi mjr Leokadia Stodolska, dyrektorka placówki. Dyrektorka twierdzi również, że nie może izolować chorych osadzonych - To byłaby dyskryminacja, nie mam do tego prawa. Ze względu na tajemnicę lekarską nie mogę również informować o tym, kto jest nosicielem wirusa - mówi kobieta.

Rzecznik pomaga zarażonym

HCV

Aż 96 proc. zakażonych wirusem nie jest świadoma swojego stanu. Zazwyczaj przewlekła infekcja jest skąpo objawowa i trwa latami. Średni czas trwania zakażenia HCV, od momentu wniknięcia wirusa do ustroju do poważnych problemów zdrowotnych trwa 5 do 35 lat. Choroba często kończy się marskością i rakiem wątroby. Do zakażenia HCV najczęściej dochodzi podczas zabiegów medycznych: operacji, zabiegów stomatologicznych, pobierania krwi bez zmiany rękawiczek przez pielęgniarkę. Można się też zakazić podczas manikiuru czy wizyty u fryzjera a nawet bójki (jeśli doszło do kontaktu z krwią).

Na problem coraz większej liczby zarażonych HCV zwracał ostatnio uwagę Rzecznik Praw Obywatelskich. Ze statystyk wynika, że w 2006 roku było takich przypadków 280, rok później już 533. Do zarażeń dochodzi z różnych powodów, między innymi: podczas zabiegów medycznych, tatuowania, czy przez używanie tych samych przyborów kosmetycznych.

- Do zarażenia może na przykład prowadzić używanie tej samej maszynki do golenia. - mówi Zbigniew Kuźma, główny specjalista w Zespole Prawa Karnego Wykonawczego Biura RPO. - Tymczasem w polskich jednostkach penitencjarnych większość stanowią cele wieloosobowe, a prawdopodobieństwo zarażenia pomiędzy osadzonymi w jednej celi jest spore, zwłaszcza, że nie wszyscy są tego świadomi. Jedną z możliwości zapobiegania jest profilaktyka polegająca na informowaniu o ryzyku zakażenia się HCV w warunkach więziennych - dodaje Kuźma.

Specjalista zwraca również uwagę na to, że za kratami często dochodzi do dzikiej dyskryminacji takich osób - Kiedy współosadzeni dowiedzą się, że ktoś jest zarażony to traktują go na dystans - mówi. Ale do Rzecznika wpływają również skargi od osób zdrowych, osadzonych wspólnie z osobą zakażoną wirusem, które czują się zagrożone, mając wiedzę, że przebywają z osobą chorą.

Osadzeni często ubiegają się o udzielenie im przerwy w odbywaniu kary więzienia lub uchylenie tymczasowego aresztowania. - To też dla nich okazja na zmianę miejsca, czy wymuszenie leków. Tymczasem większość z nich na wolności w ogóle się nie leczyła - dodaje dyrektorka aresztu.

Osadzony, który uważa, że jego prawa zostały złamane może złożyć cywilny pozew. Sądy najczęściej zwalniają ich z kosztów sadowych, a jeśli nie radzą sobie podczas procesu i nie stać ich na adwokata przydzielają obrońcę z urzędu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska