Nowa ustawa winiarska nie określa, czy sanepid każe winiarzom zbudować specjalne pomieszczenia do produkcji wina oraz czy przed wytłoczeniem będą musieli myć winogrona.
- Myjąc je, pozbawimy owoce naturalnych substancji niezbędnych do wyprodukowania trunku. Poza tym budowa pomieszczeń o wysokości przekraczającej trzy metry to spory wydatek. Nasi inspektorzy powinni spojrzeć na sprawę realnie i pozwolić na produkcję według ogólnie przyjętych w Europie metod. Tak jak to dziś jest we Francji, Niemczech czy Włoszech. Tam ludzie tłoczą wino przeznaczone do sprzedaży w swoich piwnicach - mówi Marta Pohrebny, winiarka spod Zielonej Góry.
- Pytaliśmy w zielonogórskim sanepidzie, czego będą wymagali od nas inspektorzy i na odpowiedź każą nam czekać - dodaje Mariusz Pacholak. - A przecież ich przepisy są bardzo rygorystyczne!
- Prawo Unii Europejskiej mówi, że jeśli jakaś forma produkcji jest zgodna ze sprawdzoną tradycją, to można ją przyjąć jako gwarantującą bezpieczeństwo - wyjaśnia Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego. - W tym przypadku możemy zatem dokonać odstępstw nawet w ogólnie obowiązujących przepisach dotyczących produkcji żywności.
Czy zatem nasi winiarze będą mogli produkować wino w piwnicy?
- Naszym zdaniem logiczne jest, by dać winiarzom taką możliwość, kiedy produkują wino w ilości nieprzekraczającej 1000 hektolitrów i wyłącznie z winogron pochodzących z własnych plantacji. Ale potrzebne są w tej sprawie rozmowy z samymi zainteresowanymi oraz konsultacje z inspekcją handlową artykułów rolno-spożywczych, która będzie nadzorować tę produkcję. Postaram się, by do takiego spotkania doszło w ciągu najbliższych dwóch tygodni - dodaje Bondar, który chce zaprosić przedstawicieli Zielonogórskiego Stowarzyszenia Winiarskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?