Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Winnica to szaleństwo

Krzysztof Fedorowicz 0 68 324 88 19 [email protected]
fot. Bartłomiej Kudowicz
Po co tyle szumu wokół zielonogórskiego wina, skoro jest go bardzo mało, a w Agencji Rynku Rolnego zarejestrowało się dziewięć lubuskich winnic?

Ale kto inwestuje dziesiątki albo i setki tysięcy złotych w biznes, z którego w tym kraju nie można czerpać dochodu?

No kto? Oczywiście pozostaje nadzieja, że prawo wreszcie się zmieni. Winiarze co roku czekają na takie przepisy dotyczące produkcji i sprzedaży wina, jakie obowiązują u naszych sąsiadów, dopasują się też do mniej liberalnych, ale pod warunkiem, że nie będą one w sprzeczności z technologią produkcji wina gronowego i nie będą musieli wyrzucić w błoto kolejne tysiące w koncesje, ZUS-y i tym podobne dodatki potrzebne rolnikowi jak przysłowiowy kwiatek do kożucha.

Szaleństwo i misja

Mówimy, że my winiarze odradzamy prawdziwą tradycję tego regionu, bo winorośl uprawiano w okolicach Zielonej Góry - ale także Świebodzina, Gubina czy Krosna - od średniowiecza do połowy XX-wieku. Ba! - nawet dłużej - jeszcze w latach 70. istniała przemysłowa winnica przy ul. Krośnieńskiej w Zielonej Górze.

Zatem winiarstwo to szaleństwo, ale też buduje poczucie misji, bo właśnie ten nieszczęsny winiarz pośredniczy między przeszłością a współczesnością. Znam to dobrze, bo też posadziłem winnicę. Od pięciu lat zmagam się z naturą, która w polskich warunkach nie rozpieszcza tej rośliny, a co do kultury prawa - wciąż mam... nadzieję. I właśnie między innymi o tej walce w urzędach i w polu będę pisał w blogu, który już w przyszłym tygodniu pojawi się na portalu "GL".

Jako winiarza irytuje mnie to, że chyba szybciej niż winnice odrodzą się u nas kopalnie węgla brunatnego. Na Zachodzie szuka się alternatywnych i ekologicznych źródeł energii oraz wraca do tradycyjnego i ekologicznego rolnictwa, co polskiej XXI wiecznej mentalności wydaje się zupełnie obce.

Ruszamy z blogiem o winie

Więc lubuski winiarz idzie pod prąd, a to szalenie trudne zadanie, ale też przynajmniej chwilami przynosi satysfakcję - oczywiście duchową, bo o tej materialnej z powodów wymienionych wyżej w ogóle nie ma mowy. Blog będzie miał tytuł "Z winnicy w Łazie", bo plantacja powstała właśnie w tej wsi koło Zaboru, i cieszy mnie fakt, że jest to pierwsza polska winnica w osadzie o kilkusetletnich tradycjach w uprawie winorośli.

Winnicę prowadzę z Martą i naszymi chłopakami - Miłoszem i Miłowanem - stąd nazwa Winnica Miłosz. W 2008 roku zebraliśmy ponad trzy tony owoców. Po raz pierwszy owocowały oba Burgundy, a pozostałe odmiany - w porównaniu z dziewiczym 2007 rokiem - dały całkiem spore żniwo.

Podczas prób wina przekonujemy się, że na wzgórzach wschodniej części Wału Zielonogórskiego warto pielęgnować Zweigelta - w którym i tutaj nie brakuje nut ostrej papryki - ale także oba Burgundy - w przypadku białego zaskakują bardzo intensywne zapachy owoców tropikalnych, i na razie (nie zapeszać) jest wyśmienity!

Jesteśmy też pewni Aliberneta, który okazuje się nie tylko świetną farbiarką, ale też daje obiecujące wina gatunkowe, mineralne, ze sporą zawartością garbników, ale pod warunkiem sporych redukcji, jest bowiem odmianą wyjątkowo plenną. Alibernet dodaje też winnicy pewnej egzotyki, nie tylko ze względu na swoje pochodzenie - to krzyżówka Cabernet-Sauvignion i Alicante Bouschet - ale i kolory, które pojawiają się na liściach jesienią, od buraczkowych po rude i - na końcu - kasztanowe...

Wino i bezsenne noce

Cóż, winiarzowi - pewnie nie tylko początkującemu - muszą towarzyszyć bezsenne noce, przesadna troska o winny krzew i jego owoce jest może podobna do troski ojcowskiej, pozbawiona dystansu, ale konieczna, bo bez niej bezpieczne dojrzewanie młodej latorośli - zwłaszcza tej szlachetnej, z rodzaju vitis vinifera - będzie zagrożone.

Stawiamy też na cierpliwość. Lubomir Glos, nestor czeskiego winiarstwa powiedział nam coś, czego nie zapomnimy: robicie to nie dla siebie, nawet nie dla waszych dzieci, dopiero wasze wnuki skorzystają na tym.

Wnuki? Czemu nie. Wcześniej jednak chcielibyśmy sprzedać to wino. Wiemy już, że najpierw do butelek trafi Zweigelt i Devin. Dzięki nowej ustawie winiarskiej jako rolnicy możemy wyprodukować wino. Teraz czekamy na możliwość sprzedaży, i - rzecz jasna - robimy swoje, tej wiosny na nowej działce - prowadzonej w ramach winnicy mistycznej - chcemy posadzić krzewy Traminera, gdyż na polu obok pnie się po młodych dębach i śliwach stary krzew tej odmiany, co potwierdzili zresztą niemieccy ampelografowie.

Jeszcze raz zapraszamy na portal "GL", gdzie pojawi się blog winiarski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska