Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Wioślarze: złamania żebra, piłkarze ręczni: kontuzje stawów, żużlowcy: tam są ekstremalne przypadki - mówi gorzowski fizjoterapeuta

Paweł Kozłowski 95 722 57 72 [email protected]
JERZY BUCZAKma 56 lat, pochodzi z Kożuchowa, do Gorzowa przyjechał na studia i został. Poznał tu także przyszłą żonę – Annę. Mają syna Bartka. W tym roku mija 20 lat jak zaczął współpracować z kadrą piłkarzy ręcznych.
JERZY BUCZAKma 56 lat, pochodzi z Kożuchowa, do Gorzowa przyjechał na studia i został. Poznał tu także przyszłą żonę – Annę. Mają syna Bartka. W tym roku mija 20 lat jak zaczął współpracować z kadrą piłkarzy ręcznych. fot. Kazimierz Ligocki
- Karol to twardy chłopak, wierzę, że będzie dalej grał i przejdzie do historii polskiego sportu - mówi gorzowianin JERZY BUCZAK, fizjoterapeuta reprezentacji piłkarzy ręcznych, wioślarzy i żużlowców

- Współpracuje Pan z zawodnikami z trzech odmiennych dyscyplin. Czym różnią się metody pana pracy?
- Metody przygotowania i rehabilitacja są podobne. Inne są jedynie partie mięśni podatne na urazy. Pracuje się też w innych "krajobrazach". Wioślarzy bezpośrednio do regat przygotowuję na torze, w otoczeniu wody. Żużlowców w hałasie, który ma swój urok, kurzu i zapachu metanolu. Z kolei piłkarzy ręcznych w zaciszu wielkich hal i wspaniałych szatniach, w których odpoczywają w przerwie meczu. U wioślarzy najbardziej podatne na przeciążenia są barki oraz mięśnie międzyżebrowe. Czasami z powodu wysiłku dochodzi do zmęczeniowego złamania żebra. Piłkarze ręczni mają najwięcej problemów ze stawami skokowymi, kolanowymi i barkami. Z kolei żużlowcy są narażeni na każdą kontuzję. Tam są ekstremalne przypadki. Przygotowuję programy ćwiczeń dla każdej dyscypliny. Wykorzystuję liny, poduszki, piłki, maty i batut. Po to na przykład, by żużlowiec czuł się pewnie na motocyklu i spokojnie balansował ciałem podczas jazdy.

- Zawodnicy Stali w ostatnich meczach mieli mnóstwo kłopotów z kontuzjami. Pan miał kilka dni na postawienie ich na nogi. Jak to się udawało?
- Korzystam z doświadczenia, które nabyłem przez lata pracy oraz z możliwości ciągłego doskonalenia się. Uczestniczę w sympozjach, konferencjach naukowych i szkoleniach. Dzięki temu wypracowałem swój warsztat, który pomaga mi w szybkim doprowadzeniu zawodników do startu. Więcej nie mogę zdradzić.

- W trakcie meczu można pomóc zawodnikowi? W spotkaniu z Falubazem był pan przy Tomaszu Gapińskim czy Davidzie Ruudzie, którzy po bolesnych upadkach wsiadali jednak na motocykle.
- W 100 procentach to się nie uda. Jest za mało czasu. Można natomiast złagodzić ból. Wszystko zależy też od sytuacji. Kiedy jest chwila przerwy, staram się obejrzeć kontuzjowane miejsce i zadziałać na miarę możliwości.

- Jest Pan już 20 lat z kadrą piłkarzy ręcznych. Można powiedzieć, że pokonał pan z nią drogę od zera do bohatera.
- Byłem świadkiem, jak zmieniała się ta drużyna: od europejskiego Kopciuszka po zespół klasy światowej. Zmiany dotyczą też organizacji. Kiedyś po Europie jeździliśmy autobusem, dziś podróżujemy samolotami. Pamiętam powroty z reprezentacji pociągami i sławną stację w Krzyżu, gdzie niejedną noc spędziliśmy z trenerem Michałem Kaniowskim, w przeciągach i otoczeniu skrzypiących drzwi z łańcuchami. I ten "niesamowity" smak dworcowej herbaty… Pamiętam hotele o standardzie domów studenta czy górnika. Przed laty na wszystkie dolegliwości miałem jedynie viprosal i capsidern. Jak dostałem reparil i mobilat, zachodnie maści-rarytasy, to na drugi dzień wszystkie dolegliwości mięśniowo-stawowe prawie ustąpiły. To nie była zasługa preparatu tylko psychiki. Zawodnicy po prostu uwierzyli w skuteczność specyfiku.

- Poziom sportowy tamtych reprezentacji od tej też dzieli przepaść.
- Kiedyś zgrupowania trwały trzy, cztery tygodnie. Zawodnicy, zresztą nie tylko oni, po takim czasie mieli siebie dość. Trenowaliśmy długo, ale bez odpowiedniej ilości sparingów. Stąd nie wiedzieliśmy jaki poziom prezentujemy przed ważnymi zawodami. Trudo było o klasowego sparingpartnera. Jeśli już byli sparingpartnerzy to dwie, trzy reprezentacje, najczęściej Litwini, Białorusini i Ukraińcy. W drużynie była przeważnie jedna gwiazda grająca na zachodzie, na którą podczas zgrupowań czekaliśmy z utęsknieniem. Później okazywało się, że jedna osoba nie jest w stanie pociągnąć zespołu. Dziś cała drużyna to doskonali zawodnicy z Bundesligi: najlepszy zawodnik świata Sławek Szmal, Grzesiek Tkaczyk, bracia Jureccy, Karol Bielecki, Mariusz Jurasik… Zgrupowania są teraz krótkie, ale za to z wieloma grami. Z najlepszymi, i to oni zabiegają, by zmierzyć się z Polską. W tym roku byliśmy choćby dwa tygodnie w Stanach, gdzie na zaproszenie tamtejszej federacji wraz z Niemcami promowaliśmy piłkę ręczną.

- Ile zasługi w sukcesach szczypiornistów ma trener Bogdan Wenta?
- Wiele zmienił, do kadry wprowadził zachodni profesjonalizm, jest niesamowicie konsekwentny, to tytan pracy. Zmienił mentalność zawodników. Dawniej z powodu niskiego poziomu reprezentacji, do każdego meczu podchodziliśmy z brakiem wiary we własne umiejętności. Dziś nikt nie wychodzi ze spuszczoną głową. Zawodnicy mają szacunek dla przeciwników, ale też są pewni swej wartości. Nie mają kompleksów, bo grają świetnie i widowiskowo na poziomie światowym.

- Karol Bielecki stracił oko. Ogłosił nawet koniec kariery, lecz wrócił.
- W świecie są trzy przypadki takiej kontuzji. Wcześniej doznał jej jeden z Chorwatów, który gra dalej, Islandczyk - on zrezygnował oraz Karol. W sobotę w drugiej kolejce Bundesligi zdobył 11 bramek i został najlepszym zawodnikiem na boisku. To twardy chłopak, który wychował się w biednej rodzinie i wie, co to jest ciężka praca. Do tego jest bardzo skromny i ma wielkie serce. W czasie powodzi przeżywał, że jego ukochany Sandomierz tak ucierpiał. Dzwonił do znajomych, wspierał ich, także finansowo. Początkowo chciał zakończyć karierę, wiedziałem jakie ma plany. Ale zmienił zdanie. Po drugiej nieudanej operacji, kiedy okazało się, że straci oko, nie lamentował tylko wstał z łóżka i zaczął trenować. To wspaniały sportowiec.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska