MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Włoski restaurator z Głogowa idzie do sądu

Dorota Nyk 076 835 81 11 [email protected]
- Nigdzie nie zniknąłem. Polska to nie Kambodża - mówi zdenerwowany Francesco Correnti. Właściciel restauracji, która splajtowała.

Przyszedł zdenerwowany do naszej redakcji po tym, jak kilka dni temu napisaliśmy, że już nie prowadzi restauracji przy krytym basenie miejskim, lokal jest pusty, a on sam gdzieś zniknął. Miał przyjść do Głogowskich Obiektów Sportowych, żeby porozmawiać co dalej z jego zaległościami, ale się nie zjawił...

- Mieszkam nadal w Głogowie, byłem tylko przez dwa tygodnie na wakacjach we Włoszech - powiedział nam. - Jeśli ktoś chce mnie odwiedzić lub o czymś zawiadomić, to wszyscy wiedzą gdzie mieszkam, znają mój adres. Można do mnie przysłać pismo. Można też do mnie zadzwonić, bo od trzech lat mam ten sam numer telefonu. Wszystkim go podaję.

F. Correnti prowadził włoską restaurację przy krytym basenie miejskim. Niestety, interes mu nie szedł i musiał ją zamknąć. Po mieście rozeszło się, że podobno nie płacił za lokal.

- Przyznaję, że ma u nas zaległości - powiedział nam kilka dni temu prezes Głogowskich Obiektów Sportowych Zbigniew Leszko. Nie chciał jednak zdradzić szczegółów. Dodał jedynie, że w maju podpisał z dzierżawcą lokalu ugodę, rozłożył mu zaległości na raty. -

Wpłacił tylko jedną i już go nie widzieliśmy. A mam na piśmie, że da mi odpowiedź na moje pytania - powiedział. Jednocześnie zapowiedział, że będzie się starał o odzyskanie należności sądownie.

F. Correnti twierdzi, że sprawa wyglądała jednak nieco inaczej. - Chciałem zamykać lokal już w lutym, ale władze GOS mi nie pozwoliły. Musiałem dalej funkcjonować - opowiedział. Według niego jego włoski lokal był pusty, bo... pustki są także na basenie. - Nie dałem rady zapracować na koszty, czynsz był za duży - twierdzi.

Na temat swego rzekomego zadłużenia wobec GOS ma nieco odmienny pogląd. Twierdzi, że jeśli sprawa trafi przed sąd, to ją wygra. Nie jest taki pewny, czy rzeczywiście ma zaległości. Zobaczymy.

- Niech przeczyta umowę, która podpisał. Sądzę, że wiedział co podpisuje - odpowiada na to Z. Leszko. - Jest już nawet pierwszy wyrok sądowy w sprawie ugody, którą zawarliśmy, a ten pan jej nie dotrzymał, jeszcze nieprawomocny - mówi Z. Leszko. - Teraz będziemy dochodzili pozostałych zaległości.

F. Corenti ma nadzieję, że jego następcy pójdzie lepiej niż jemu. - Zostaję w Polsce, bo lubię ten kraj. Szukam innego lokalu, w lepszym miejscu. Myślę, że w innym mieście uda mi się coś zdziałać - powiedział. GOS szuka kolejnego najemcy restauracji. Przyjmował zgłoszenia do końca września, ale chętnych było jak na lekarstwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska