- To dla mnie szokująca informacja. Osoba, która przez ostatnie lata była odpowiedzialna za bezpieczeństwo kryzysowe w Zielonej Górze, powiedziała, że się poddaje, nie jest nic w stanie zrobić i zrezygnowała z pracy. To pokazuje, jak były dobierane kadry, jacy ludzie byli zatrudnieni. Pan prezydent [Zielonej Góry – dop. red.] zatrudnił osobę, która „miała” funkcjonować na stanowisku w sytuacji spokoju, a nie osobę, która powinna działać w sytuacji kryzysu. To jeszcze nie jest sytuacja wojny i dramatu. Mamy tylko przypadki koronawirusa – mówił w czwartek, 1 października, w południe wojewoda Władysław Dajczak.
Chwilę wcześniej odbył wideokonferencję w sprawie sytuacji w Domu Pomocy Społecznej dla Kombatantów w Zielonej Górze. We wrześniu wykryto tutaj ognisko koronawirusa.
- W tej chwili na 169 pensjonariuszy mamy 31 przypadków potwierdzonych. Dwie osoby są w szpitalu. Jest też 13 przypadków potwierdzonych wśród 127-osobowego personelu – mówił wojewoda.
Sytuacja w DPS-ie w Zielonej Górze jest dramatyczna. I to na kilku płaszczyznach
W środę, 30 września, dowiedzieliśmy się, że ze stanowiska zrezygnował dotychczasowy dyrektor Domu Pomocy Społecznej dla Kombatantów, Roman Działa. W jego miejsce domem miał pokierować szef departamentu bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego w zielonogórskim magistracie, Waldemar Michałowski. I to właśnie on zrezygnował z pełnionej funkcji. DPS-em kieruje więc teraz szef Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej Mieczysław Jerulank, który został oddelegowany do domu na trzy miesiące.
W samym DPS-ie brakuje już rąk do pracy.
- Ze 127 pracowników tylko 22 jest w pracy – poinformowała Grażyna Jelska, dyrektor wydziału polityki społecznej w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim. Spośród 105 osób część jest na kwarantannie, około 20 osób na długoterminowych zwolnieniach. Jest jednak kilkanaście osób, które zakończyły już kwarantannę, ale nie chcą wracać do pracy.
WIDEO: Prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie zaniedbań w DPS w Zielonej Górze
Wojewoda apeluje w sprawie Domu Pomocy Społecznej dla Kombatantów w Zielonej Górze
- Zadeklarowaliśmy daleko idącą pomoc. Będziemy czynić starania o wsparcie personelu, bo to w tej chwili główną bolączką jest to, że obsługa jest niewystarczająca. Wystąpimy z wnioskiem, by kilku żołnierzy wsparło bezpośrednie działania, takie jak np. dostarczanie posiłków dla pensjonariuszy. Będę się zwracał do różnych instytucji o wsparcie personelu. Nawet teraz apeluję, by wesprzeć DPS. Prosiłem, by pan prezydent [Zielonej Góry] zaczął rozmawiać z ludźmi, którym skończyła się kwarantanna, a nie deklarują powrotu do pracy. To jest rola prezydenta, by tych ludzi przekonać i zachęcić do powrotu – mówił w czwartkowe południe wojewoda Dajczak.
- Apelujemy do wolontariuszy, do wszystkich osób dobrej woli, do wszystkich, które mogłyby wspomóc władze Zielonej Góry. Apelujemy o wsparcie, o ręce gotowe do pracy. Apelujemy też do pracowników, którzy odbywają kwarantannę. Mieszkańcy Domu Kombatanta czekają na was – mówiła z kolei dyrektor Jelska.
Wojewoda zadeklarował przy okazji pomoc finansową i rzeczową. Urząd wojewódzki jest gotowy do przekazania wszelkich środków zabezpieczających – fartuchów ochronnych, maseczek czy środków do dezynfekcji
„To wynik zaniedbań”
- Ta sytuacja w Domu Kombatanta wynika z zaniedbań, które zostały popełnione w domu, w sposobie jego prowadzenia w czasie pandemii. Od początku, gdy tylko koronawirus pojawił się w województwie lubuskim, mieliśmy pod szczególnym nadzorem domy pomocy społecznej. Dom Kombatanta otrzymywał liczną korespondencję dotyczącą wprowadzenia szczególnych środków ostrożności. Te przypadki, które się pojawiły, świadczą o tym, że koronawirus został przyniesiony przez personel. W domu nie było odwiedzin, nie było osób postronnych, był tylko personel. Te wszystkie obostrzenia nie były przestrzegane. Mówili o tym sami pracownicy tego domu – mówił po wideokonferencji wojewoda. Władysław Dajczak dodawał też, że niepokojące sygnały dochodziły z DPS-u już od dwóch lat. Związane były one z niewystarczającą liczbą personelu oraz nienajlepszymi relacjami między pracownikami. – To zaskutkowało sytuacją, która wymaga naszego wsparcia – mówił wojewoda.
Pensjonariusze są teraz pod opieką. Nie jest ona wystarczająca, zwłaszcza w godzinach nocnych. Pomocą służy już Caritas diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, są też osoby skierowane przez pomoc społeczną, a na dyżury nocne przychodzi dwóch ratowników medycznych.
Po godz. 16.00 Lubuski Urząd Wojewódzki poinformował, że od 2 października 8 żołnierzy będzie do dyspozycji Domu Pomocy Społecznej i 4 dodatkowych do pobierania wymazów. Również tego dnia wszyscy pracownicy i pensjonariusze będą mieli pobrane wymazy.
- Czytaj również: Ognisko przybiera na sile. Kolejne zakażenia w Domu Pomocy Społecznej dla Kombatantów w Zielonej Górze. Jest już kilkadziesiąt chorych!
WIDEO: W żarskim szpitalu zmarł pacjent zakażony koronawirusem
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?