Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojewoda Marcin Jabłoński zrobił kolegę swoim doradcą

Beata Bielecka
Marcin Jabłoński podkreśla, że wybierając doradców kieruje się tylko merytorycznymi przesłankami.
Marcin Jabłoński podkreśla, że wybierając doradców kieruje się tylko merytorycznymi przesłankami. Archiwum "GL"
Od kilku tygodni Tomasz Pisarek doradza Marcinowi Jabłońskiemu w sprawach dotyczących współpracy z samorządami. Dostał w urzędzie wojewódzkim ćwierć etatu i na razie ponad tysiąc złotych pensji brutto. Wzrośnie ona jeszcze o dodatek stażowy.

- To nie są duże pieniądze - zareagował T. Pisarek na nasze pytanie o wysokość wynagrodzenia w urzędzie wojewódzkim. Podkreślił za to chętnie, że ma tam tylko ćwierć etatu. Uważa, że wojewoda zaproponował mu to stanowisko, ze względu na przebieg jego pracy zawodowej, dobre kontakty z samorządami i doświadczenie.

Zaznaczył też, że nie był bezrobotny gdy w połowie września został doradcą M. Jabłońskiego. - Od 4 września pracuję w szpitalu w Kostrzynie na stanowisku kierownika działu administracyjno-gospodarczego - mówił.

Czytaj też: Wojewoda przedłużył kontrakty ratownikom medycznym

Liczy się tylko fachowość?

O zatrudnienie T. Pisarka zapytaliśmy też wczoraj M. Jabłońskiego. Za pośrednictwem swojego rzecznika Pawła Siminiaka odpowiedział, że przy wyborze T. Pisarka, jak również innych doradców "wojewoda kieruje się wyłącznie merytorycznym przygotowaniem do pełnionej funkcji i profesjonalnym podejściem do wykonywanych obowiązków".

Zaznaczył też, że koszty doradców są maksymalnie ograniczane i ustalane w oparciu o obowiązujące przepisy. Na pytanie, ile zarabia nowy doradca wojewody, odpowiedział, że jest to 1065 zł brutto plus dodatek stażowy. Wysokość dodatku nie jest jeszcze znana, bo będzie on dopiero naliczony.

T. Pisarek jest radnym powiatowym z Platformy Obywatelskiej, tej samej partii, do której należy wojewoda. W poprzedniej kadencji był wicestarostą słubickim, a jeszcze wcześniej pracował w magistracie. To stamtąd został oddelegowany do pracy w starostwie. Gdy po ostatnich wyborach stracił posadę wiceszefa powiatu chciał wrócić do gminy, ale jego dawnego stanowiska już w urzędzie nie było, a nowy burmistrz Tomasz Ciszewicz nie chciał z nim współpracować.

Przez kilka miesięcy T. Pisarek był na zwolnieniu lekarskim i szukał pracy. Z pomocą przyszedł mu wtedy M. Jabłoński, który po tym jak przestał być marszałkiem województwa, stanął na czele słubickiego szpitala. Dla kolegi utworzył w lecznicy stanowisko kierownika działu gospodarczo-technicznego. Z niezłą pensją. Nieoficjalnie wiadomo, że wynosiła blisko 7 tys. zł brutto.

Wszędzie polityka

Prezes szpitala Zygmunt Baś, którego zapytaliśmy o zarobki radnego w szpitalu, nie chciał się na ten temat wypowiadać. Tłumaczył, że obowiązuje go tajemnica handlowa.

To on jednak w czerwcu poprosił radę powiatu o zgodę na zwolnienie T. Pisarka z powodu zbyt wysokich kosztów utrzymania zespołu technicznego (w przypadku radnego taka zgoda była konieczna). I ją dostał, bo w radzie większość ma rządząca koalicja, w opozycji do której jest PO.

Krótko przed zwolnieniem ze szpitala Pisarek podpisał się pod wnioskiem swojej partii o odwołanie starosty Andrzeja Bycki. Dlatego uważał, że o utracie przez niego stanowiska w powiatowej lecznicy zdecydowały nie jego kompetencje, ale polityka. Z tego powodu odwołał się do sądu pracy i w listopadzie ma być sprawa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska