Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wójt postanowił kupić kotłownię mieszkańcom

Alicja Kucharska
Mariusz Kapała
Radoszyn. Spór wokół kotłowni trwa. Kilkanaście rodzin od wiosny nie ma ogrzewania i ciepłej wody. Z propozycją pomocy wystąpił samorząd, jednak pomysł nie podoba się części mieszkańców.

Spór w dwóch blokach trwa od kilku lat. Mieszkańcy stanęli po dwóch stronach barykady: jedni wykonali sobie indywidualne ogrzewanie, inni czekają na ciepło ze wspólnej, nieczynnej, kotłowni, która w dodatku nie jest własnością wspólnot. Ci drudzy zarzucają, że pierwsi wykonali swoje systemy nielegalnie, bo bez zgody wspólnoty. - Do podjęcia takiej decyzji zmusiła nas sytuacja, w której nie było żadnego źródła ciepła - odpowiadają zwolennicy rozwiązania, by każdy płacił za siebie.

Gmina kupi kotłownię
Najnowszym rozwiązaniem jest decyzja samorządu gminy, który ma kupić zamkniętą kotłownię na współudział - ¾ gmina, ¼ mieszkańcy, przy czym mieszkańcy przez kolejne 2-3 lata spłacaliby należności regularnie. Z propozycją nie zgadzają się mieszkańcy, którzy mają systemy indywidualne. - To dla nas krzywdzące. Chcemy, by pewne fakty ujrzały światło dzienne - zaznaczają. Z ich niezgodą spotkał się sposób głosowania radnych, którzy na jednej z komisji opowiedzieli się za tym, że gmina kotłowni nie wykupi, a na kolejnej zmienili zdanie. - Pod naciskiem wójta. Na pierwszej komisji przedstawiliśmy swoją argumentację. Wskazaliśmy, że od wiosny rodziny te miały czas, by zadbać o system grzewczy. Radni zagłosowali przeciw wykupowi. I nagle zwołano kolejną komisję, trzy dni później, na którą zaproszono drugą stronę i wtedy radni głosowali za. Mamy informację, że wójt w tym czasie wydzwaniał do radnych i zachęcał ich do zmiany decyzji - mówią.

Wójt z zarzutami się nie zgadza. - Nie było takiej sytuacji. Rzeczywiście wynik pierwszego głosowania był taki, by gmina żadnych czynności w tej sprawie nie podejmowała. Nie taję, że mnie to zasmuciło, ale nie tyle wynik głosowania, co fakt, że podjęto decyzję wysłuchawszy tylko jednej strony, w sprawie, gdzie to ta druga poprosiła samorząd o pomoc. Zgodzono się więc na kolejną komisję, by i druga strona mogła się wypowiedzieć. I podczas tego spotkania, widocznie argumenty sprawiły, że opowiedziano się za podjęciem działań pomocowych - wyjaśnia wójt. Zbigniew Woch sytuację w Radoszynie kwalifikuje jako kryzysową. Mówi o zabezpieczeniu ciepła tym, którzy go nie mają. - Nie wyobrażam sobie, by samorząd mógł powiedzieć, to nie nasz problem. Jedynym realnym wyjściem w mojej ocenie jest nabycie kotłowni w licytacji komorniczej - zaznacza.

Co, kiedy ktoś nie będzie płacić rat?
Pierwsza licytacja już się odbyła. Termin drugiej wyznaczono na połowę stycznia. - Do tego czasu chcielibyśmy kotłownię wydzierżawić - dodaje.

Części mieszkańców to jednak nie przekonuje. - To błędne myślenie, że znów trzeba wchodzić w kotłownię. Był czas, by każdy zapewnił sobie ogrzewanie indywidualnie. Jest wiele argumentów przeciw, a jedynym argumentem wójta jest to, że ludziom trzeba pomóc. Nawet na początku listopada zwołano zebranie dotyczące zatwierdzenia systemów mieszanych. Na jednej ze wspólnot uchwałę podjęto większością głosów, na drugiej odrzucono. Później odbyło się kolejne zebranie i większość zagłosowała za wykupem kotłowni, a już 15 rodzin ma systemy indywidualne w tej chwili. Wykupienie kotłowni oznacza, że i nas obciąży się kosztami. Załóżmy, że ktoś nie będzie płacił za ogrzewanie, czy nie uiści raty, to płaci za niego cała wspólnota, a więc i my. Nie ma żadnych warunków umowy. Podejmuje się decyzje o wykupie, a nie przedstawia żadnego kosztorysu i podziału. My nie chcemy ponosić dodatkowych kosztów! - grzmią mieszkańcy.

- Należy jeszcze podkreślić, że oprócz wykupu kotłowni za około 50 tysięcy, dochodzą koszta jej remontu, eksploatacji i obsługi. Proszę spojrzeć na zdjęcia, ona jest w złym stanie! Ona nawet nie dogrzewa tych mieszkań. Za kotłowni miałam pełno grzybów i pleśni na ścianach. A do tego Urząd Dozoru Technicznego ją zamknął… - wylicza mieszkanka.

- O naszym losie zadecydowali radni, którzy nie mają pojęcia o sprawie. W zasadzie żaden nie zainteresował się dokumentami, które przynieśliśmy na sesję. To było z góry ustawione. A my już mamy indywidualne systemy, rachunki są o wiele niższe, dlaczego mamy dokładać do kotłowni, z której nie będziemy korzystać - pytają mieszkańcy.

- My problem traktujemy całościowo. Dyskutujemy ze wspólnotami, które w sposób demokratyczny swoją wolę wyrażają większością głosów - odpowiada wójt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska