Skutkiem wylewu był paraliż prawej strony ciała. Lekarze dawali Hołyńskiemu małe szanse na przeżycie, ale dzięki silnej woli, udało się. Dziś komentator powoli odzyskuje siły, ale do pełnej sprawności droga nadal jest długa i wyboista.
Trudne początki
Pan Krzysztof większość czasu spędza na rehabilitacji. Postępy są widoczne każdego dnia, a rzeczy, które jeszcze niedawno były mało realne, dziś już nie dziwią. Sukcesem jest m.in. chodzenie przy pomocy specjalnej laski. Z wigorem rozmawia też z gośćmi, z których wizyt cieszy się najbardziej.
- Pierwsze pół roku było najtrudniejsze. Mąż nie mógł rozmawiać, a kontakt ze światem zewnętrznym ograniczał się do czytania prasy. To już przeszłość, bo obecnie Krzysztof nie tylko ogląda mecze w telewizji, ale nawet głośno wyraża swoje zdanie - mówi żona Joanna.
Ćwiczy do bólu
Leczenie to długotrwały i bardzo kosztowny proces. Najbliżsi robią, co się da, bo nie we wszystkich placówkach rehabilitują pacjentów po wylewie. - Na wolne miejsce w szpitalach czekamy po kilka miesięcy - mówi córka dziennikarza, Justyna.
Z kolei na prywatną terapię, rodziny dziennikarza nie stać. Szczęściem w nieszczęściu jest to, że pan Krzysztof jest chętny do pracy. - Jak już ćwiczy, to do bólu - przyznają najbliżsi.
- Bo o to chodzi - potwierdza Hołyński, mocno zaciskając przy tym lewą pięść. Po chwili przyznaje się, że przez zmęczenie w domu jest już mniej pracowity.
Ale ponoć to normalne zjawisko. - Nikt z pacjentów sam w domu nie ćwiczy, chyba, że jest zdeterminowany i bliski celu - wyjaśnia córka spikera.
Łatwo zapominamy...
Gdy w Polskę poszła informacja o dramacie dziennikarza, ludzkie serca i portfele otworzyły się szeroko. Ale z czasem krąg osób dobrej woli kurczył się coraz bardziej, więc i konto, na które można było wpłacać datki, wyschło do cna...
W ostatnich miesiącach o Hołyńskim nie zapomnieli za to m.in. żużlowiec Tomasz Gollob, dzieki którego pomocy spiker przez kilka tygodni przebywał w bydgoskiej klinice, menedżer Caelum Stali Stanisław Chomski, koszykarka Justyna Żurowska i trener KSSSE AZS PWSZ Dariusz Maciejewski. Stałym i najczęstszym gościem jest też przyjaciel Krzysztofa, znany gorzowski fotoreporter Mirosław Wieczorkiewicz.
- Obecnie pieniądze na leczenie idą głównie z naszych kieszeni - przyznaje pani Joanna. A wszystko słono kosztuje: godzina rehabilitacji to 50 zł, niewiele mniej bierze logopeda. - Dlatego wszystkim, którzy nam pomogli, z całego serca dziękujemy - dodaje małżonka.
WSPOMÓŻ WUJA KRZYSIA
Datki na leczenie Krzysztofa Hołyńskiego można wpłacać na konto: Bank Zachodni WBK S.A. I Oddział w Zielonej Górze, numer rachunku 97 1090 1535 0000 0000 5306 8535, z dopiskiem "Krzysztof".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?