Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wygrana Intermarche Zastal Zielona Góra. Ostra walka była przez cały czas

(flig)
Maciej Raczyński wjeżdża pod kosz rywali, obok Hubert Mazur i Łukasz Bodych
Maciej Raczyński wjeżdża pod kosz rywali, obok Hubert Mazur i Łukasz Bodych fot. Ryszard Poprawski
To było bardzo interesujące widowisko. Ani przez moment nikt nie odpuszczał. Intermarche wygrał i ten sukces może mieć spore znaczenie dla końcowej tabeli.

INTERMARCHE ZASTAL ZIELONA GÓRA - SPÓJNIA STARGARD SZCZEC. 76:65 (14:14, 20:12, 17:24, 25:15)

INTERMARCHE ZASTAL ZIELONA GÓRA - SPÓJNIA STARGARD SZCZEC. 76:65 (14:14, 20:12, 17:24, 25:15)

INTERMARCHE ZASTAL: Flieger 31, Chodkiewicz 12, Jarmakowicz 11, Raczyński 5, Kukiełka 2 oraz: Wojdyła 7, Kalinowski 6, Rajewicz 2, Busz i Kus po 0.
SPÓJNIA: Mazur 24, Bodych 13, Grudziński 11, Stokłosa 5, Koszuta 4 oraz: Polowy 4, Grzegorzewski 3, Soczewski 0.
Sędziowali: Damian Ottenburger (Gdynia), Cezary Nowicki (Poznań), Jarosław Szwadowski (Prudnik). Widzów 500.

Goście, którzy są zaraz za nami, nie ukrywali, że przyjechali, aby zrewanżować się za porażkę we własnej sali w pierwszej rundzie. Zaczęli więc ostro. Wprawdzie pierwsze punkty zdobył dla zielonogórzanin Marcin Flieger, ale potem znacznie częściej robili to goście. W 8 min po trafieniu Pawła Polowego Spójnia wygrywała już 16:8. Na szczęście nasi się pozbierali i przez dwie minuty szybciutko doprowadzili do remisu 14:14.

W drugiej kwarcie gospodarze poprawili grę. Mieliśmy przewagę na deskach, trochę gorzej było z celnością rzutów, ale w 18 min po czteropunktowej akcji (rzut zza linii 6,25 m, plus osobisty za faul) Marcina Chodkiewicza i jednym osobistym Fliegera, Intermarche Zastal prowadził już 34:23. Rywal przed przerwą trochę odrobił, ale osiem punktów przewagi przed przerwą - 34:26 dawało już pewien spokój.
Ale ten szybko się skończył. Zielonogórzanie, jak to już mają w tradycji, wyszli na parkiet rozkojarzeni, goście zdeterminowani.

Rozstrzelał się Hubert Mazur, którego nikt nie mógł powstrzymać. W efekcie w miarę spokojna przewaga zmalała do jednego punktu - 34:33 w 22 min. Potem było nerwowo. Goście nie odpuszczali, nasi walczyli, ale ciągle nie mogli znaleźć właściwego rytmu. Były dobre momenty w obronie, lecz zawodził atak. W efekcie w 26 min po rzucie Łukasza Bodycha za trzy, Spójnia odzyskała prowadzenie - 42:39. Na szczęście nie pozwoliliśmy jej uciec. Przed decydującą kwartą to gospodarze byli minimalnie lepsi 51:50.

Ostatnie dziesięć minut było bardzo emocjonujące. Najpierw rywale za sprawą Bodycha odzyskali prowadzenie 52:51. Potem jednak zdobyliśmy kilka piłek na deskach (w sumie w zbiórkach w ataku wygraliśmy ze Spójnią 17:3), dwa razy trafił Tomasz Wojdyła. W końcówce odpowiedzialność za wynik wziął na siebie Flieger. Najpierw trafił za trzy, potem zdobył tyle samo punktów, kiedy trafił do kosza i po faulu dorzucił osobistego, wreszcie dynamicznym wejściem wymusił przewinienie i z dwukrotnie trafił z osobistych. Było 62:54.

Po chwili wyglądało to jeszcze lepiej, bo prowadziliśmy już 66:54. Goście się jednak nie poddali. My złapaliśmy zadyszkę, oni punktowali. W 37 min po trójce Marcina Stokłosy było tylko 66:63. Na szczęście gospodarze nie pękli. Walczyli na deskach, wyszarpywali rywalom piłkę i zdobywali punkty. Wygrali zasłużenie. Nie uniknęli błędów, ale za waleczność należą się im słowa uznania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska