Pan Tadeusz zdradza, że już wcześniej wyrwał z ogrodu podobnego olbrzyma - kalarepę, która ważyła 12 kg. - Dałem ją koledze. A on obdarował całą rodzinę - opowiada działkowicz. Bo tak ogromne kalarepy wbrew pozorom są jadalne - wcale nie łykowacieją. - To odmiana, która jest soczysta i miękka jak jabłko - twierdzi gorzowianin.
Z tego dziwoląga, którego właśnie wyrwał z ogrodu planuje zrobić potrawkę. Przepis jest prosty - kalarepę i marchew pokrojone w kostkę dusi na oleju. Doprawia solą. A na koniec dorzuca do wszystkiego groszek. - To naprawdę pyszne - chwali pan Tadeusz. Kalarepę dodaje też do zup jarzynowych i zajada surową. A jak ma tak duży okaz, którego nie da się zjeść od razu to kroi w kostkę i zamraża. A później jest jak znalazł.
T. Góralczyk działkę uprawia od 11 lat. Mówi, że to jego pasja. - Czy zima, czy lato jestem tu codziennie. Zawsze jest co robić - przekonuje. Hoduje tylko warzywa i owoce. Wszystko na naturalnym nawozie. Sam robi kompost z resztek roślin, gnojowicę z obornika i chwastów. - Nie wypalam śmieci tak jak inni. Wychodzę z założenia, że co ziemia dała, to trzeba jej oddać - mówi.
I to właśnie dzięki temu ma tak dorodne warzywa i mnóstwo owoców. Choć przyznaje, że o kalarepę dziwoląga dbał szczególnie. Kiedy wyrosła już tak duża podlewał ją regularnie ale jednocześnie pilnował, żeby nie miała za dużo wody, bo by popękała. Przycinał boczne listki, bo odpadając mogły zrobić ranę w roślinie i ta zaczęłaby gnić. A skąd wie, jak zajmować się takim warzywem? - Bo to już nie pierwszy rok, kiedy wyrosły mi takie duże - mówi T. Góralczyk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?