To było w niedzielę 22 marca. Kibice Chrobrego Głogów wracali dwoma autokarami z meczu z Ilanką, ze Słubic. Między Żukowicami a Głogowem pierwszy z autobusów gwałtownie zahamował.
Kierowca drugiego, aby uniknąć zderzenia, wykonał kilka gwałtownym manewrów wpadł do rowu. Drobnych urazów doznali jeden z kierowców i z kibiców. W obu autobusach było około setki pasażerów.
Pierwsze komentarze w złym świetle stawiały kibiców. Policja twierdziła, że źle się zachowywali, robili zamieszanie, a może nawet awanturę. W wyniku tego jeden z kibiców niespodziewanie wpadł na kierowcę, a ten gwałtownie zahamował.
Kibice od początku twierdzili coś innego. - Zachowywaliśmy się spokojnie, a kolega, który chodził po autokarze, zachwiał się i wpadł na jednego z pasażerów, a nie na kierowcę - mówi Marcin Kania, prezes Stowarzyszenia Sympatyków Chrobrego Głogów, który jechał wtedy w pierwszym autokarze.
Teraz już wiadomo: kierowcy obu autokarów przekroczyli dopuszczalną prędkość. Na tej drodze można było jechać do 70 km na godz., tymczasem oni pędzili setką.
Obaj staną przed sądem grodzkim pod zarzutem spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Jeśli chodzi natomiast o wątek zachowania kibiców, to policja jeszcze sprawy nie zakończyła. A to dlatego, że jeden z kibiców, podejrzany o spowodowanie zagrożenia nie stawia się na wezwania na przesłuchania. Jest poszukiwany.
- Nie wiem kto to może być, nie słyszałem, żeby ktoś się ukrywał - mówi M. Kania. - Jedno jest pewne: jechaliśmy w konwoju, przed autobusem jechał policyjny radiowóz.
- Według moich informacji policyjne samochody jechały za autobusami powiedział nam oficer prasowy policji Bogdan Kaleta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?