W sobotę na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w Czechowie koło Gorzowa zginęło małżeństwo. Ich dwaj synowie w ciężkim stanie trafili do szpitala. Z opla, którym jechali, została zielona masa pogiętej blachy. Nikt na razie nie przesądza, czy zawinił prowadzący osobówkę, ale... 98 proc. takich wypadków to wina kierowców.
Niestety, to nie pierwsze takie zderzenie w Lubuskiem. Dwa tygodnie wcześniej kierująca corsą wjechała przed szynobus w Górkach Noteckich. Ledwie uszła z życiem. Skład pchał opla przez ponad 100 m. Z życiem uszedł też kierowca renaulta, który w ub. roku wpakował się pod pociąg w Rzepinie. Ale nie wszyscy mają szczęście. Rocznie w niemal 200 wypadkach ginie ponad 20 osób, a dziesiątki zostają ranne. Powód? Z całym szacunkiem do ofiar - najczęściej lekkomyślność.
Jak zachowujemy się na przejazdach? Lekkomyślnie. Lekceważymy nie tylko znaki, ale też sygnały świetlne, a nawet półrogatki i zapory. - Niemal codziennie pokonuję ten przejazd w Czechowie. Co drugi kierowca ledwie tu zwalnia. Zatrzymuje się mało który. W niedzielę, dzień po tragedii, też tak tu jeździli! - mówi Adam Jelak z Gorzowa. Marcin ze Skwierzyny pisze na naszym forum dokładnie to samo: - Znowu tragedia na torach. Przejeżdżam tam bardzo często, sam oczywiście się zatrzymuję, ale kierowcy mnie tam czasem wyprzedzają. Po co zatrzymać się na 20-30 sekund, a może się uda. A jak nie? Sami kierowcy są winni tych tragedii. Po prostu trzeba pomyśleć, zanim się wjedzie na przejazdy kolejowe.
A z tym myśleniem bywa różnie. To dlatego koleje co roku prowadzą akcję "Zatrzymaj się i żyj". Ale i tak kierowcy cały czas potrafią... wpadać na przejazd przy czerwonym świetle, jeździć slalomem między półrogatkami, a nawet wciskać się pod opadające zapory! Tak samo robią piesi i rowerzyści.
Widać to doskonale na kolejowej stronie www.tylkodlaidiotow.com. Można tu obejrzeć nagrania najbardziej spektakularnych przykładów ludzkiej głupoty na przejazdach. Jak historia kierowcy osobówki, który slalomem pokonywał przejazd i utknął między półrogatkami. Ledwie uszedł z życiem. A pociąg na pełnej prędkości poharatał mu tył auta...
Dbajmy o swoje bezpieczeństwo
Benedykt Kugielski, Lubuski Zakład Przewozów Regionalnych w Zielonej Górze:
- Na przejeździe kierowca powinien zrobić jedno: zadbać o swoje bezpieczeństwo. I nie chodzi o wymaganie od niego nie wiadomo jak trudnych czy czasochłonnych manewrów. Bo ileż to czasu potrzeba, by zatrzymać się i upewnić, że nic nie nadjeżdża? Gdy przed laty zdawałem na prawo jazdy, instruktor radził nam, by na przejazdach niestrzeżonych albo przebiegających przez trudny teren iść nawet nieco dalej: zatrzymać auto, wysiąść i w ten sposób upewnić się, że można jechać. Ktoś pewnie zakpi, że to strata czasu. A przecież żaden pośpiech, żadne spotkanie nie są warte straconego życia.
O przeżyciu decyduje szczęście
Grzegorz Rojek, Jednostka Ratowniczo-Gaśnicza nr 1 w Gorzowie:
- Samochody, które wjechały pod pociąg lub szynobus, przyjmują uderzenie najsłabszą częścią: bokiem. Potem następuje straszna chwila: trwające wiele sekund hamowanie, podczas którego ani kierowca, ani maszynista nie są w stanie nic zrobić. Siły działające na osobówkę są w tym czasie ogromne. Auto gniecie się w całkowicie niekontrolowany sposób, przestrzeń w kabinie i dla kierowcy, i dla pasażerów kurczy się gwałtownie, dochodzi do bardzo ciężkich obrażeń. Każdy powinien sobie uświadomić, że z rozpędzonym składem nawet najlepszy samochód nie ma szans. A o przeżyciu decyduje wyłącznie szczęście.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?