Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z wizytą u królowej wszystkich dróg

Redakcja
W tym miejscu kończyła się Via Appia
W tym miejscu kończyła się Via Appia fot. Dariusz Chajewski
Czego spodziewaliśmy się jadąc do Brindisi. No właśnie, w tym problem. Akurat o tym mieście niewiele wiemy. Nawet żadnego klubu w piłkarskiej Serie A. Tylko patrząc na mapę trzeba włączyć Brindisi do planu podróży - przecież leży na Półwyspie Salentyńskim, czyli obcasie "włoskiego buta".

Tutaj kończy się najsłynniejsza droga świata

Nazwa miasta pochodzi od messapijskiego słowa Brention, co znaczy głowa jelenia i zdaje się odnosić do naturalnego kształtu portu miasta, przypominającego głowę tego zwierzęcia. Bo i tutejszy port był najważniejszy. Do dziś zresztą kojarzy się wielu z Polaków zmierzających do Grecji autokarem z portem promowym.

Historia jak przystało na włoskie miasto dłuuugaśna. Mamy zatem mykeńskich osadników, plemię Messapów, rzymską kolonię i bramę na Wschód, bitwę Pompejusza z Cezarem i śmierć Wergiliusza. Setki faktów. W czasach najnowszych - I i II wojna światowa - zostało zniszczone podczas bombardowań, a przez kilka miesięcy na przełomie 1943 i 1944 roku, było nawet stolicą Italii.

Po tej wspaniałej historii pozostało sporo śladów. Najbardziej do wyobraźni przemawiają dwie monumentalne kolumny stanowiące podobno zakończenie słynnej rzymskiej drogi Via Appia, która juz starozytni nazywali królową dróg. najstarsza droga rzymska, zwana przez Rzymian regina viarum, czyli królową dróg. Ma swój początek w Rzymie przy Circo Massimo i biegnie na południe aż w okolice Kapui pod Neapolem, gdzie skręca na wschód i ciągnie się aż do Brindisi. Słupy zawsze były symbolem miasta Brindisi, punktem orientacyjnym już dla starożytnych żeglarzy. Zostały wybudowane z prokonezyjskiego marmuru prawdopodobnie w II wieku n.e. Starożytności możemy podziwiać głównie w postaci kiepsko zachowanych ruin. Termy i zabudowania w okolicy teatru Verdi.

Z nowszych czasów warta odwiedzenie jest katedra z fragmentami posadzki z XII wieku, kilka efektownych kościołów, zamek aragoński... Ze schodów wiodących wprost nad zatokę doskonale widać Pomnik Marynarza. Podczas spaceru wzdłuż morza miasto robi wrażenie lekko zaniedbanego. Bo i przez wieki nie opływało w dostatek - to stąd ruszyła w minionym wieku ogromna fala emigracji, przede wszystkim do obu Ameryk. Przez Brindisi przewinęło się także mnóstwo Albańczyków - nadal przybywają tutaj nielegalnie forsując Cieśninę Otranto.

Jeszcze jakieś ciekawostki? Tej raczej nie docenimy i potrzebna będzie pomoc Włocha. Oto
Mieszkańcy Brindisi mówią wprawdzie po włosku, ale... Tutejszy dialekt jest wariantem dialektu salentyńskiego. Po czym go poznać? Inaczej wymawiane są pewne słowa, a także "e" na końcu słów zamieniają się w "i". I tak Il mare (morze) staje się lu mare, w dialekcie salentyńskim oraz lu mari w brindizyjskim... Mimo tej atrakcji lingwistycznej miasto warte jest co najwyżej kilkugodzinnego spaceru. Chyba, że bardzo chcemy wsłuchać się w to "i".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska