Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z życia Sonii ludzie zrobili piekło

Tomasz Rusek 95 722 57 72 [email protected]
Sonia, pomimo tego, co przeszła, jest ufna i grzeczna. - Ma niezły apetyt. Naprawdę dobry pies - mówią specjaliści, którzy teraz się nią opiekują.
Sonia, pomimo tego, co przeszła, jest ufna i grzeczna. - Ma niezły apetyt. Naprawdę dobry pies - mówią specjaliści, którzy teraz się nią opiekują. fot. Kazimierz Ligocki
Kilka miesięcy chodziła z nowotworowym guzem na podbrzuszu. Był tak wielki, że momentami szorowała nim po ziemi. Właściciele, zamiast leczyć, kopami przeganiali ją z mieszkania. Jest już bezpieczna. W środę lizała mnie po rękach.

ŚMIECH NA SALI

ŚMIECH NA SALI

Teoretycznie za dręczenie zwierząt grozi kara do dwóch lat więzienia. Ale tylko na papierze, bo najczęściej kończy się to grzywną i karą w zawieszeniu. Czasami sprawcy pozostają bezkarni, jak ci, którzy w tamtym roku zakatowali kota, odcinając mu przednie łatki i wyłupując oczy. Do dziś są na wolności.

- Nie potrafię tego pojąć. Nie rozumiem, jak można być tak okrutnym wobec zwierzęcia. Bo okrucieństwo to nie tylko dręczenie, bicie czy kopanie, ale też zaniedbanie - mówi Renata Skrzypniak-Młynarczyk, inspektor z gorzowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
To dzięki jej interwencji kilkunastoletnia suczka jest już bezpieczna. Ale ostatnie miesiące życia czworonoga były horrorem.

- Chodziła z dużym nowotworowym guzem na podbrzuszu. Tak dużym, że zahaczała nim o ziemię. Z krwawej i brudnej narośli sączyła się ropa. W takim stanie musiała gramolić się do piwnicy po stercie drewna na opał, bo tam spędzała noce. Jej długa sierść była cała w brudzie, kleszczach, wszach i odchodach. Nikt o nią nie dbał. Taka brudna i ciężko chora była przez właścicieli przeganiana i kopana, bo przecież śmierdziała! Wielokrotnie pozostawiano ją bez opieki i jedzenia nawet tygodniami - wylicza R. Skrzypniak - Młynarczyk.

Okrutni (byli już) właściciele psiaka są z Kostrzyna. Chcieliśmy się z nimi skontaktować, zapytać, czy nie mają serca. Ale Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami nie ujawnia ich nazwiska ani adresu. - Zrzekli się praw do psa. Postanowiliśmy więc nie zgłaszać sprawy policji. Poza tym nie wiem, czy w ogóle by zrozumieli, co zrobili. Nie chcemy mieć z nimi nic wspólnego. Zależy nam tylko na psie - mówi inspektor.

A ten przeszedł już operację usunięcia guza. Przeprowadził ją weterynarz Daniel Figiel z Barlinka. - Najgorsze już za Sonią. Teraz ważne jest, by nabrała sił i znalazła dobrego pana. Dawno nie widziałem już tak zaniedbanego psa... Nie chcę oceniać tamtych ludzi, ale guz nie pojawił się z dnia na dzień. Robactwo i skołtuniona sierść to też miesiące zaniedbań - mówi weterynarz.

W środę odwiedziliśmy Sonię w psim szpitalu w lecznicy ,,Cztery łapy'' w Gorzowie. Wyszła do nas ostrożnie, ale po chwili machała ogonem na wszystkie strony i lizała reportera po rękach. Była ufna i radosna. Bez problemu dała się wyprowadzić na chwilę poza lecznicę na szybką sesję zdjęciową. - Ma apetyt, zdrowieje - mówili nam opiekujący się nią weterynarze. Rana na podbrzuszu goi się nieźle. Gorzej jest z sierścią. - Jest tak zaniedbana, że nie do uratowania. Będziemy musieli ogolić Sonię i oczyścić skórę - mówili nam jej opiekunowie.

Jak TOZ namierzył w Kostrzynie biednego psiaka? Okazało się, że inspektorów zawiadomili ,,ludzie, którzy mieli odwagę nie odwracać oczu''. - Gdyby nie ich to, pewnie do dziś suczka gramoliłaby się z tym guzem do piwnicy - mówi R. Skrzypniak - Młynarczyk.
Co czeka Sonię? Scenariusz jest taki: znajdzie nowego właściciela i pożyje jeszcze kilka lat.
Innego scenariusza nikt nie bierze pod uwagę.

MOŻESZ POMÓC

Koszty operacji i leczenia Soni są wysokie. Każdy może pomóc TOZ-owi w zebraniu potrzebnej kwoty. Wystarczy wpłacić dowolną sumę na konto:
Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami Oddział Gorzów Wlkp.
GBS Oddział Gorzów Wlkp. 65 8363 0004 0042 3740 2000 0001
z dopiskiem ,,Sonia z Kostrzyna''

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska