Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za tymi drzwiami w Zielonej Górze rozgrywa się koszmar. Mieszkańcy boją się o życie. Już dwukrotnie wzywali straż i policję

Agnieszka Linka
Agnieszka Linka
Mieszkańcy jednego z bloków w Zielonej Górze martwią się, że z powodu sąsiada może dojść do nieszczęścia.
Mieszkańcy jednego z bloków w Zielonej Górze martwią się, że z powodu sąsiada może dojść do nieszczęścia. Agnieszka Linka
Do redakcji Gazety Lubuskiej zgłosili się mieszkańcy jednego z bloków w Zielonej Górze, bezradni wobec sąsiada, który obsesyjnie znosi do domu różne przedmioty. Swoje mieszkanie zagracił do tego stopnia, że drzwi może uchylić jedynie na szerokość kilku centymetrów. Mieszkańcy boją się o swoje bezpieczeństwo, bo do zaprószonego od kuchenki gazowej ognia już dwukrotnie wzywali straż pożarną.

Zamienia życia lokatorów w koszmar

Mieszkańcy bloku przy ul. Ptasiej powiadomili nas, że ok. 70-letni mężczyzna znosi do zajmowanego przez siebie lokalu co się da. Jeszcze rok wcześniej, zanim zmarła towarzyszka jego życia, funkcjonował poprawnie. Teraz nadużywa alkoholu, wulgarnie odpowiada sąsiadom i nadmiernie kolekcjonuje przedmioty. Podkreślili, że zbieractwo sąsiada utrudnia życie pozostałym lokatorom budynku.

ZOBACZ ZDJĘCIA z naszej interwencji:

Mieszkańcy jednego z bloków w Zielonej Górze martwią się, że z powodu sąsiada może dojść do nieszczęścia.

Za tymi drzwiami w Zielonej Górze rozgrywa się koszmar. Mies...

Pani Emilia zwróciła uwagę na bałagan, który wydostaje się aż na korytarz.

- Ten człowiek się nie kontroluje, żyje w innej rzeczywistości. Jego drzwi są usmarowane czymś, co przypomina kał. Boję się, że któregoś dnia spali mieszkanie, bo straż pożarna już przyjeżdżała - powiedziała zdenerwowana mieszkanka

- Drzwi się nie domykają od ok. tygodnia – potwierdza pan Mariusz, mieszkaniec bloku. - Wcześniej było czuć tylko smród, teraz śmieci wydostają się już na klatkę.

Sąsiedzi mówią, że już dwukrotnie wzywali straż pożarną i policję. Pewnego razu zaczął się palić pozostawiony na gazie garnek. Na szczęście uciążliwy lokator sam zdołał ugasić ogień.

Do mieszkania ledwo da się wejść, a na klatce unosi się fetor

Lokal jest zaśmiecony do tego stopnia, że właściciel, aby się do niego dostać, musi przeciskać się przez zaledwie kilkucentymetrową szczelinę w drzwiach. Na korytarzu w całej klatce unosi się smród, aż po ostatnie piętro. Lokatorzy, żeby się go pozbyć, non stop otwierają drzwi i okna na klatce.

- Ja mam w mieszkaniu 14 stopni, bo nie idzie go dogrzać z powodu wiecznie otwartych okien. Gdybym ustawiła termostaty kaloryferów w całym mieszkaniu na maksimum, to skąd wzięłabym pieniądze na rachunki? – pyta jedna z mieszkanek, chcąca zachować anonimowość.

Aby sprawdzić, jak wygląda sytuacja, udaliśmy się na miejsce, pod wskazany adres. Niestety nie udało się zastać starszego pana. Drzwi do mieszkania właściciela były uchylone, mimo jego nieobecności. Pukanie i wołanie nie przyniosło żadnych rezultatów. - Do środka nawet trudno wejść, coś blokuje drzwi od wewnątrz. Można je jedynie uchylić - mówią mieszkańcy.

Będąc na miejscu naszym oczom ukazały się śmieci widoczne już na wycieraczce, jakby “wylewały” się z mieszkania. Drzwi były czymś umazane. Doniesienia o nieprzyjemnym zapachu też okazały się prawdą…
Mieszkańcy obawiają się, że w niedawno wyremontowanym bloku zalęgnie się robactwo.

Człowiek potrzebuje pomocy

Jest też humanitarny aspekt tej sprawy. Człowiek z zaburzeniami syllogomanii (patologicznego zbieractwa) narażony jest na utratę zdrowia lub życia i w tym przypadku, jak widać, ma to miejsce. Zauważają to sami mieszkańcy bloku przy ul. Ptasiej.

- Chodzi o to, żeby pomóc temu człowiekowi. Warunki, w których przebywa, nie nadają się do zamieszkiwania. On chyba nawet nie może położyć się na łóżku, bo tyle gratów naznosił do mieszkania - mówi jedna z mieszkanek bloku, chcąca zachować anonimowość.

Inna lokatorka, pani Danuta zauważa, że najprawdopodobniej ten człowiek śpi w nieogrzewanym mieszkaniu i któregoś dnia po prostu zamarznie.

Pismo do sanepidu

W lipcu mieszkańcy podjęli interwencję w sprawie. Wystosowali do Sanepidu pismo dotyczące złego stanu sanitarnego lokalu ich sąsiada. W odpowiedzi otrzymali prośbę o uzupełnienie informacji w zakresie danych administratora budynku i czynności podjętych przez niego w sprawie oraz zakresu działań policji i straży miejskiej w tym temacie. W kolejnym piśmie Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Zielonej Górze informuje mieszkańców przy Ptasiej, że w toku postępowania interwencję uznano za zasadną i że zarządca nieruchomości podjął odpowiednie kroki mające na celu rozwiązanie problemu.

Próbowaliśmy się dowiedzieć, na jakim etapie znajduje się postępowanie w tej sprawie. Niestety odpowiedź jest możliwa jedynie drogą mailową, za pośrednictwem rzecznika prasowego sanepidu. Będziemy Państwa informować o dalszym przebiegu sprawy, jak tylko dostaniemy odpowiedź.

Mieszkańcy bloku przy ul. Ptasiej twierdzą, że już jedna rozprawa dotycząca przymusowego umieszczenia ich sąsiada w DPS-ie się odbyła. Niedługo ma się odbyć kolejna, bo doszły dowody o interwencjach policji i straży pożarnej.

Nasi Czytelnicy mają nadzieję, że zarówno spółdzielnia, służby miejskie, sanepid, jaki i sąd pomogą rozwiązać uciążliwy problem, szczególnie że z samym lokatorem nie są w stanie się porozumieć.

Do tematu jeszcze wrócimy.

Wideo: Zielona Góra. Pogromcy Dzikich Wysypisk ruszają do akcji sprzątania w Lubuskiem

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska