Podczas niedawnej debaty ,,Gazety Lubuskiej'' w Lamusie, gdzie rozmawialiśmy o przyszłości Gorzowa, mieszkańcy mówili głośno do rządzących miastem: - Chcemy częściej się z wami spotykać!
Tylko miasto jakoś mniej się do tego garnie. Zwłaszcza, gdy temat jest trudny. Oto trzy najnowsze przykłady. Magistrat organizuje w tym miesiącu tzw. rozprawy administracyjne, czyli spotkania z ludźmi w sprawie kontrowersyjnych inwestycji. Pierwsza to budowa elektrowni i instalacji kondensacji ścieków przemysłowych, druga dotyczy zbudowania zakładu utylizacji zanieczyszczonej odpadami ziemi, a trzecia -budowy krematorium.
Złe dni, złe godziny
W pierwszym temacie już są protesty, a mieszkańcy ul. Żwirowej mówią głośne: nie! W pozostałych dwóch na pewno też będą niepokoje. Dlatego władze Gorzowa zapraszają wszystkich zainteresowanych na spotkanie. Pozornie świetnie. Ale... debaty zostały zaplanowane w dni powszednie (odpowiednio: 21, 26 i 29 października) i do tego o 11.00.
- Kto na takie coś przyjdzie? Ja na pewno, bo nie chcę dymiącego komina przy domu. Ale większość będzie w pracy, więc zjawi się garstka a po wszystkim władze powiedzą: widać ludzie nie mają nic przeciwko - mówi mieszkaniec ul. Żwirowej (dane do wiadomości redakcji). Ten strach przed ludźmi wyszedł też wtedy, gdy sami obywatele (w tym nasi MM-kowicze) zorganizowali pikietę w sprawie obrony zabytkowego charakteru fontanny Pauckscha. Nie przyszedł nikt z władz.
Podobne ,,zaangażowanie'' magistratu było widać w sprawie obywatelskich wniosków do budżetu. Mieszkańcy co rok we wrześniu mogą je składać, by w ten sposób pomóc współtworzyć budżet na kolejny rok. Tylko że robotę informacyjną w tej sprawie odwalają za urzędników media. I dzięki temu zaangażowaniu udało się zdobyć kilkadziesiąt propozycji od ludzi, stowarzyszeń i innych organizacji.
Dlaczego nikt nie wpadł na to, by do rozreklamowania akcji wykorzystać bilboardy, których magistrat ma w centrum przynajmniej kilka? Zamiast tego przez wiele dni wisiały na nich m.in. reklamy targów z 4 i 5 września. A wystarczyłby prosty komunikat ,,Złóż wniosek do budżetu, Twój głos jest dla nas ważny'', a poniżej odesłanie do strony internetowej czy pokoju w magistracie, gdzie człowiek mógłby zdobyć więcej informacji. Proste, tanie, skuteczne.
Głód jest wielki
Tymczasem głód podobnych rozmów i kontaktów jest naprawdę wielki. Pokazała to nasza debata (popołudniowa!), podczas której Lamus pękał w szwach i zajęte były nawet miejsca... stojące. A niektóre osoby zwyczajnie się w klubie nie zmieściły. Widać to było także choćby w czasie spotkań z mieszkańcami ul. Wyszyńskiego i Strażackiej przed ich remontami. Przyszło po kilkadziesiąt osób! - Wreszcie możemy zadać pytania i mieć odpowiedź pierwszej ręki. Bardzo dobry pomysł - mówił wówczas Krzysztof Kłysz z ul. Wyszyńskiego.
Tylko wtedy ludzi zaproszono na rozmowy po południu, a nie o 11.00! Po części pewnie dlatego nie ma też ludzi na sesjach, które winny być publiczną debatą nie tylko z mocy prawa, ale też dla dobra miasta, bo może dzięki bezstronnym świadkom mniej by było w czasie sesji politykierstwa, a więcej rozsądnego działania.
Szkoda, że teraz zabrakło komuś wyobraźni. Chyba że faktycznie chodziło o to, żeby na spotkanie dla mieszkańców przyszło jak najmniej mieszkańców.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?