Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zarabiają nie tylko na uprawach i hodowli, ale też na przetwórstwie

Anna Słoniowska 68 324 88 53 [email protected]
fot. sxc.hu
fot. sxc.hu
Nie potrzebują pośredników. Sami, od początku do końca przygotowują dla klienta to co urośnie, lub wyrośnie w ich gospodarstwie rolnym.

Stanisław Mikanowicz gospodarstwo rolne w Przytocznej odziedziczył po ojcu. Od 31. lat buduje, modernizuje i inwestuje. W pełni realizuje się w rodzinnej firmie. Choć gospodarstwo ma tylko 10 hektarów, wyroby Mikanowicza znane są w całej Polsce i nie tylko. Jego chleb jedzą marynarze podczas rejsów na całym świecie, po kiełbasę przyjeżdżają kupcy z Niemiec, a smak szynki w cieście znają goście hotelu Ruben. A co najważniejsze, wszystkie produkty używane do wyrobów przetworów pochodzą z ekologicznych upraw i hodowli. Firma Mikanowicza w tym roku stanie się samowystarczalna. Co to oznacza? - Do tej pory mięso musiałem zamawiać z masarni. Pora to zmienić - zapowiada Mikanowicz. - Kiedy obok cukierni i piekarni stanie masarnia, uniknę zaopatrywania się u zewnętrznych producentów.

Czy przetwórstwo produktów rolniczych wewnątrz własnego gospodarstwa rolnego się opłaca? Przykład Mikanowicza dowodzi, że warto samemu przetwarzać owoce własnej pracy. - Ani razu nie skorzystałem z unijnych pieniędzy. W dodatku moje gospodarstwo umożliwia mi działalność charytatywną. Fakt, czasem jest ciężko, ale nie wolno się poddawać.

Czytaj też: Młodzi rolnicy będą mieli łatwiejszy start

W Bomafarze przetwórstwo w obrębie gospodarstwa rolnego jest na porządku dziennym. Do sklepów, restauracji i indywidualnych odbiorców trafiają gotowe, przetworzone wyroby z jelenia. Gospodarstwo z Dąbrówki jest samowystarczalne. Na ponad 100. hektarach pastwisk pasie się 700 jeleni węgierskich. Bomafar dysponuje własną poskromią, ubojnią, wagą i przyczepą do przewozu żywych zwierząt. Również w tym gospodarstwie stawia się na ekologię. - Żywienie oparte jest tylko na naturalnych składnikach: latem jest to pastwisko, a zimą sianokiszonka naszej produkcji z dodatkiem zbóż - mówi Przemysłw Buda technolog żywieniowy. – Zaczynaliśmy od 83. jeleni. Dziś konkurujemy na rynku z Nową Zelandią, liderem w hodowli jeleniowatych. Nasze mięso trafia do brytyjskich sklepów, to u nas zaopatruje się karczma Pod Koziorożcami i sieć hoteli Gołębiewski.

Z kolei w gospodarstwie Karp Osiecznica zaopatrują się przede wszystkim markety. Rocznie sprzedaje się tu 200 ton ryb, które hodowane są na powierzchni 450 ha stawów i 200 ha jezior. W przeciągu ośmiu lat, firma zainwestowała ponad 1 mln zł. Ale Karp Osiecznica, to nie tylko ryby. Właściciele spółki: Zdzisław Banaszak i Leon Górski postawili na agroturystykę. Goście mogą zjeść tu osobiście złowionego karpia. Banaszak podkreśla, że ekologia ma w jego gospodarstwie priorytet. – Karp polski jest jednym z nielicznych produktów żywieniowych, którego hodowla prowadzona jest w sposób naturalny, przyjazny środowisku z technologią i sposobem żywienia nie zmienionym od setek lat – opowiada Banaszak. – I tego musimy bronić, bo to jest nasz skarb narodowy.

Czytaj też: Lubuskie: Wieś jest coraz bogatsza

Jacek Urbański, prezes zielonogórskiego rynku rolno-towarowego przekonuje, że w tej obronie wszystkie chwyty są dozwolone, a zwłaszcza jeden – marketing. - W promowaniu produktu pomagają badania rynku, oddziaływanie na rynek, kształtowanie produktu i wreszcie cena – wylicza Urbański. Prezes zachęca reklamami i promocją swoich produktów. Wszak czasy są ciężkie, a konkurencja duża.

Klienci coraz częściej stawiają jednak na produkty pochodzące bezpośrednio od rolników. Przynajmniej więc teoretycznie liczba rolników samodzielnie przetwarzających mięso, czy nabiał powinna rosnąć. A jak jest w praktyce? Józef Bajerski z Lubska nie ma złudzeń. – Łatwo mówić o ekologii, ale z takiego rolnictwa jest mały plon, a o zbyt jeszcze trudniej. Tak może prowadzić swoje gospodarstwo ktoś, kto ma inny dochód, albo pewnego odbiorcę. A ponad to rolników ogranicza cała lista niezrozumiałych, absurdalnych przepisów – podsumowuje Bajerski.

W ich objaśnianiu i interpretacji pomagają specjaliści z Lubuskiego Ośrodka Rolniczego**w Kalsku. Można się z nimi skontaktować telefonicznie (68 385 20 91-95), przez e-mail ([email protected]), lub zajrzeć na stronę internetową [www.lodr.pl**](http://www.lodr.pl).

 

Czytaj też: W Kalsku powstanie ośrodek za 40 mln zł

 

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska