MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zarobek na rybce

ANDRZEJ WŁODARCZAK
W brzuchu każdej ryby jest 5 zł, trzeba je tylko umieć wyjąć zapewnia Wojciech Hawryszuk, dawniej gorzowski dziennikarz, a dziś szef Akademii Rybnej w Szczecinie.

Na początku lat 80. Wojtek był znanym w Gorzowie Wlkp. dziennikarzem prasowym i radiowym, potem organizował FAMĘ w Świnoujściu, a od kilku lat szkoli kandydatów na przedsiębiorców. Uczestnicy nic nie płacą za udział w szkoleniach, gdyż finansuje je Ministerstwo Rolnictwa. W ostatnich tygodniach ćwiczenia takie przeprowadził m.in. w Choszcznie i Gliśnie, na zlecenie Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Lubniewicach.
- Ludziom bezrobotnym i prowadzącym już małą gastronomię radzę, jak wypełnić niszę rynkową, czyli brak garmażerki rybnej nad bardzo licznymi tutaj jeziorami i przy drogach tranzytowych mówi W. Hawryszuk. To przecież paradoks, że nad lubuskimi jeziorami tak trudno zjeść świeżą smażoną rybę, choć mamy tutaj aż tylu bezrobotnych.

Zajęcie dla rodziny

Nie tylko zresztą nad jeziorami, ale również w centrum Gorzowa nie ma żadnej smażalni ryb. Chętni na szybki i niezbyt drogi posiłek muszą więc zadowalać się hot dogami, kebapami, bułkami z pieczarkami lub chińszczyzną różnej jakości.
Nie trzeba od razu budować kosztownej restauracji zastrzega W. Hawryszuk. Na początek wystarczy przydrożny kontener. Nowy można kupić już za 14 tys. zł, używany kosztuje znacznie mniej. Do tego lodówka, wanna, frytownica, kuchenki i ruszt, razem wydatek około 20 tys. zł. Inwestycja ta może zapewnić zajęcie całej rodzinie, bo ktoś musi dostarczać świeżą rybę, ktoś sprzedawać potrawy klientom.
- Trzy czwarte ceny smażonej ryby to czysty zarobek przekonywał w Gliśnie bezrobotnych, ale i właścicieli stawów rybnych i gospodarstw agroturystycznych W. Hawryszuk. Na każdej sprzedanej rybie można zatem zarobić 5 zł. Wystarczy sprzedać 30 porcji dziennie, by mieć niezły dochód. Nie można jednak być łapczywym, bo każda ryba ma ości. Warto zarobić mniej, ale mieć stałych klientów, którzy każą sobie zapakować kilka porcji do domu. Obowiązkowo należy zadbać, by po zjedzeniu porcji ryb, przeważnie palcami, klient miał gdzie umyć ręce i skorzystać z toalety.

Pierwszy krok

Uczestnicy Akademii Rybnej byli zadowoleni z tego, że nie uczestniczyli w kursie gotowania, lecz w szkoleniu, dzięki któremu dowiedzieli się, jak zabrać się do założenia małej gastronomii branży rybnej. Poznali przepisy podatkowe, w gorzowskim wojewódzkim sanepidzie zdawali egzaminy ze znajomości tzw. minimum sanitarnego.
Pierwszy krok ku założeniu własnej budki z rybką mają już za sobą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska