MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zarząd GKP rozwiązał umowę z trenerem Kowalskim

Redakcja
Trenerskeigo duetu Grzegorz Kowalski (z lewej) i Krzysztof Skrzyński już razem nie zobaczymy. Dzisiaj ten pierwszy oficjalnie pożegnał się z Gorzowem.
Trenerskeigo duetu Grzegorz Kowalski (z lewej) i Krzysztof Skrzyński już razem nie zobaczymy. Dzisiaj ten pierwszy oficjalnie pożegnał się z Gorzowem. fot. Kazimierz Ligocki
Po sześciu meczach beniaminek z Gorzowa zamyka pierwszoligową tabelę. Tak słaby początek wywołał zdecydowaną reakcję działaczy.

Tego, że niebiesko-białej armadzie nie będzie łatwo, można było się spodziewać. Krótki okres przygotowawczy i odwołanie dwóch pierwszych kolejek musiało negatywnie odbić się na drużynie. I się odbiło, a najwyższą cenę za falstart zapłacił szkoleniowiec Grzegorz Kowalski.

Nie wykorzystał szansy
Pierwszą żółtą kartkę trener ujrzał po porażce z Kmitą Zabierzów, gdy został wezwany na dywanik do prezesa. Wówczas Sylwester Komisarek zapewniał, że żadnego ultimatum dla Kowalskiego nie było, a efektem rozmów było ściągnięcie zawodników z pierwszoligową przeszłością: Pawła Kaczorowskiego i Krzysztofa Michalskiego. Obaj zaliczyli udany debiut w wygranym meczu z Górnikiem Łęczna. Jedna jaskółka wiosny jednak nie czyni i kolejni mocni rywale szybko sprowadzili nas na ziemię. Ale przecież porażki z faworytami zaplecza ekstraklasy to żaden wstyd. Martwił wprawdzie styl, ale już druga połowa spotkania w Łodzi pokazała, że w drużynie drzemie spory potencjał. Dlatego informacja o dymisji "Kowala" spadła jak grom z jasnego nieba.

- Za awans do pierwszej ligi trenerowi Kowalskiemu należy się chwała - powiedział nam dyrektor klubu Tadeusz Babij. - Otrzymał też szansę prowadzenia klubu na zapleczu ekstraklasy. Nie możemy kierować się sentymentem, bo szkoleniowców rozlicza się za wyniki. Tych nie było, więc podziękowaliśmy mu za współpracę.

Bez bujania w obłokach

Kontrakt został rozwiązany za porozumieniem stron. - Czy mam żal? Nie wystartowaliśmy tak, jak zakładaliśmy, ale w tym zespole drzemie potencjał - mówił dziś były trener. - Osoba, która mnie zastąpi, powinna spokojnie się utrzymać. Na pewno pomoże w tym trochę realizmu w spojrzeniu i określeniu celu. Bo nim jest wyłącznie utrzymanie, a póki co, jesteśmy jeszcze za słabi na konkurowanie z czołówką.

Na dymisję Kowalskiego bezpośredni wpływ miała sobotnia porażka GKP z Widzewem w Łodzi. - Gospodarze byli dla nas za dużym rozmiarem kapelusza. Trudno, żeby było inaczej, skoro u zawodników pokutują trzecioligowe przyzwyczajenia w rozegraniu piłki. Na zapleczu ekstraklasy nie ma czasu, by ją spokojnie przyjąć i rozejrzeć się po boisku. Jeśli nie masz pomysłu na rozegranie piłki, to ją zwyczajnie tracisz - ocenił "Kowal".

Czy coś się zmieni?

Od dzisiaj nowym opiekunem GKP jest Czesław Jakołcewicz. Ponieważ zespół zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, decyzja działaczy nie dziwi. Ale z drugiej strony: do bezpiecznego 12. miejsca tracimy raptem tylko trzy "oczka". Może warto było spojrzeć na całokształt bardziej chłodnym okiem? Po pierwsze: czkawką odbija się nam brak drużyny rezerw. Ponieważ budżet nie jest z gumy, Kowalski już przed sezonem musiał zrezygnować z części sprawdzonych zawodników, którzy wywalczyli awans. Nowi, którzy dołączyli do zespołu, potrzebują z kolei czasu, by maszynka wskoczyła na odpowiednie obroty. Czy w tej sytuacji przyjście nowego szkoleniowca rzeczywiście coś zmieni? Oby, choć już na starcie ma pod górkę. Jutro zmierzymy się z solidną Stalą Stalowa Wola, a w sobotę gramy z liderem z Bielska-Białej.

Paweł Tracz
0 95 722 69 37
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska