Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdrowy rozsądek

Rafał Darżynkiewicz
Zapowiadało się pięknie. Wprawdzie to tylko sport i wszystko mogło się zdarzyć, ale… drugie tegoroczne lubuskie derby miały być radosne, a przede wszystkim miały być to derby na bogato.

Zielonogórzanie do Bydgoszczy jechali po pełną pulę, czyli po trzy punkty. O podobnej zdobyczy na Unibaksie mówili gorzowianie. Tuż przed derbami na Ziemię Lubuską miało trafić aż sześć punktów. Zamiast radości jest kłopot. Kłopot coraz większy, bo terminarz jest napięty do granic możliwości, a tu jeszcze trzeba znaleźć nie dość że termin, to jeszcze dojść do porozumienia z rywalem.

Niedzielny derbowy rewanż - jakoś jestem dziwnie spokojny, że to nie koniec tegorocznych potyczek zielonogórsko-gorzowskich - obie drużyny rozgrywać będą z zupełnie innych pozycji niż ten pierwszy. Falubaz, to już nie przeżywający kryzys mistrz, z kolei Stal to już nie lider. Emocje na torze zapowiadają się ogromne. Byle tylko aura i Warta nie przeszkadzały, bo o wyjątkową atmosferę tworzoną przez kibiców nie trzeba się martwić. Jedni i drudzy już w tym roku stanęli na wysokości zadania, teraz może być tylko lepiej.

Podgrzewanie emocji nie jest potrzebne. Zresztą chyba nawet prezesi mają inne priorytety. Ten z Gorzowa Wlkp. już żyje wielkim speedwayem, czyli Drużynowym Pucharem Świata. Pozyskanie zacnego, i co warte podkreślenia ogólnopolskiego mecenasa, docenia cały żużlowy światek. Tymczasem prezes z Zielonej Góry stawia na koszykówkę. Co tam derby z Gorzowem, derby z Zastalem to dopiero byłoby wydarzenie. Falubazowi pod koszem nie jest potrzebny nawet sponsor. Wystarczy tylko trochę zdrowego rozsądku.

Współczułem ostatnimi czasy Włókniarzowi, którego ligowe zaległości osiągną niebawem stan alarmowy. Częstochowianie mecze z początku sezonu odjadą w lipcu i to okazuje się być pomysłem genialnym. Wrocław już jest osłabiony. Kenneth Bjerre nie dostał kasy, więc nie jeździ. To pewnie nie koniec, bo Duńczyk nie jest jedynym "pechowcem", który obiecanych pieniążków nie widział. To przykład wrocławski. W kilku innych klubach też się nie przelewa i "przypadki Bjerre" mogą się zdarzać częściej. Taki Włókniarz - budżet prezes Marian Maślanka skroił skromniutki - w końcówce lipca może zbierać punkty na osłabionych rywalach. Pierwsza szóstka pod Jasną Górą staje się być bardzo realna. Cud? Nic z tych rzeczy. Brutalna rzeczywistość sezonu żużlowego 2010.

Żyję nadzieją, że "przypadki Bjerre" ominą Zieloną Górę, Gorzów jak również inne polskie kluby. Na Ziemi Lubuskiej elektorat żużlowy ciągle szczelnie wypełnia stadiony przy ulicy Wrocławskiej i Śląskiej. Frekwencji zazdroszczą wszyscy. Powody istnienia lubuskiej wyspy frekwencyjnej szczęśliwości są różne. Jedni przychodzą, bo jest sukces. Inni, bo o sukcesie marzą. Kolejni, bo chcą zobaczyć trzymające w napięciu widowisko. Jeszcze inni przychodzą na… Grzegorza Walaska.

Były kapitan Falubazu dał sporo zarobić zielonogórskiemu kasjerowi. Sam jego przyjazd już był wystarczającym powodem by przyjść na Polonię. Jeśli do ciekawie zapowiadającej się walki na torze dodamy kilka kontrowersyjnych wypowiedzi "Grega", to w efekcie mamy pełne trybuny. Życie. Na lubuskich derbach też liczną grupę stanowią ci, którzy na żużel chodzą tylko od święta. A święto jest właśnie w niedzielę. Do zobaczenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska