Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żebracy są... coraz lepiej ubrani

Bożena Bryl, 095 758 07 61, [email protected]
fot. Mariusz Kapała
- Proszę o parę złotych, jestem studentem i zabrakło mi na bilet do domu - miło zagląda w oczy młody człowiek w porządnych spodniach i markowej bluzie z kapturem. Dać mu tych parę złotych?

- No pewnie, może w takiej sytuacji znajdzie się moje dziecko - myśli wielu i daje. Tymczasem tak zdobywa łatwy grosz grupka młodych w okolicy zielonogórskich dworców PKS i PKP. Jeśli się tam bywa częściej, to po jakimś czasie się ich rozpoznaje, choć robią wszystko, żeby nie rzucać się w oczy.

Trudno w okolicy przejść, żeby ktoś nie podjął próby wyłudzenia pieniędzy. I nie chodzi tylko o grupkę "dyżurnych" pijaczków stale koczujących na zapleczu dworca PKS przy stanowisku przyjazdowym. Chcą 2 zł, papierosa, rzadziej proszą o coś do jedzenia. Normalka, niestety. Tak jest w wielu miastach. Ale nie wszędzie spotyka się młodych ludzi, nieźle ubranych, którym nie chodzi o "2 zł". I w odróżnieniu od pijaczków źle znoszą odmowę wsparcia. Wtedy niektórzy stają się niegrzeczni.

Na powrót do mamy

- Pomoże mi pan? Potrzebuję trochę pieniędzy - zaczepia chłopak mężczyznę na ulicy przy dworcu PKS.

Jest schludny, czysty i trzeźwy. - A ty mi pomożesz? - słyszy w odpowiedzi. - O co ci chodzi człowieku, dajesz czy nie? - atakuje żebrzący i odwraca się plecami z przekleństwem na ustach.

Parę kroków dalej "pracuje" inny młody człowiek. On jest lepiej przygotowany, ma dyżurną bajeczkę o tym, że został okradziony i nie ma za co wrócić do domu. - Dołoży pani do biletu? - błagalnym tonem zwraca się do starszej kobiety, licząc na miękkie serce.

Kiedy pani wyciąga z portfela 5 zł, chłopak twierdzi, że to za mało. - Potrzebuję więcej, muszę dojechać do Poznania, proszę dołożyć jeszcze "piątaka" choć i to nie wystarczy - zastrzega.

- Bezczelny czy zdesperowany? - zastanawia się kobieta.

Na głodnego psa

Między dworcami można też spotkać tak na oko trzydziestolatka ze sporym psem. Ten mężczyzna, również na oko niebiedny, zaczepia siedzących w ogródkach przed knajpkami. - Zbieram na karmę dla mojego psa - informuje raz po raz ludzi raczących się obiadem, albo zimnym napojem.

Pies rzeczywiście wygląda, jakby był niedożywiony, więc co jakiś czas właścicielowi zwierzaka wpada jakiś grosz. W ciągu dnia pewnie się trochę tego uzbiera.

- Jakby ludzie nie dawali, to żebractwo by znikło, bo sami je tworzymy - grzmiał jegomość siedzący nad potężną pizzą.

On na karmę nie dał i odesłał właściciela psa do roboty. W rewanżu dostał od żebraka wiązkę nieparlamentarnych słów. Inni konsumenci udają, że tego nie słyszą. - Lepiej coś dać i tego nie słuchać, bo żebractwa się nie zwalczy - skomentował jejmość raczący się jasnym pełnym z pianką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska