Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zgrana ekipa ochotników

Michał Kurowicki 68 387 52 87 [email protected]
Ekipa OSP Otyń podczas akcji zabezpieczania wałów nad Odrą, w okolicach Bobrownik. Razem z innymi strażakami i wojskiem mieli do ułożenia 150 tys. worków z piaskiem.
Ekipa OSP Otyń podczas akcji zabezpieczania wałów nad Odrą, w okolicach Bobrownik. Razem z innymi strażakami i wojskiem mieli do ułożenia 150 tys. worków z piaskiem. fot. Michał Kurowicki
Otyńscy strażacy to jedna rodzina. Jeden skoczy za drugiego w ogień albo, jak ostatnio, ramię w ramię stają do walki z powodzią. Społecznie też odremontowali remizę. Warto ich zgłosić do plebiscytu Strażak Roku.

Podczas powodzi strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Otyniu mieli wielkie zadanie. Przez kilka dni i nocy nieprzerwanie patrolowali brzeg Odry na najtrudniejszym odcinku. Działali na wale w okolicach Bobrownik, starym i nieremontowanym od 1997 roku. Gdyby pękł zalanie groziłoby Otyniowi, Modrzycy, a woda mogłaby dostać się nawet do Nowej Soli. W utrzymaniu wału pomagali im tam żołnierze i strażacy z innych jednostek. Do dyspozycji mieli 150 tys. worków i pięć wywrotek piasku. Cześć worków była już napełniona i ułożona, a pozostałe czekały w pogotowiu. Poradzili sobie doskonale.

Oprócz powodzi wzywani są oczywiście do pożarów albo wypadków drogowych. W ekipie jest 26 strażaków, z czego trzej to zawodowcy. - Każdy z nas, zaraz po przyjęciu do jednostki, przechodzi tradycyjny chrzest. Musi jak najszybciej przecisnąć się przez okienko w kabinie naszego Stara. A nie jest to łatwe, bo ma ono tylko 80 cm. długości i 35 cm wysokości. Szczególnie pamiętamy naszego kolegę Mirka, który przy wadze ponad 100 kg przecisnął się przez okienko niczym baletnica - śmieje się Bolesław Augustyniak, przewodniczący komisji rewizyjnej w OSP Otyń.

Cały zespół 26. otyńskich stażaków to bardzo zgrana ekipa. A dzięki panu Bolesławowi panują tam iście rodzinne klimaty, bo razem z nim w jednostce służy jeszcze jego pięciu synów: Gerard, Daniel, Mariusz, Radek i Grzesiek. Do dyspozycji mają na razie dwa samochody. Ponad 30 letniego stara, ze słynnym okienkiem i siedmioletniego forda transita. Czekają na jelcza, który mają dostać z PSP Nowa Sól. Wtedy jednostka będzie dysponowała bardzo dobrym sprzętem.

A nie zawsze tak bywało, bo w latach 50. zeszłego wieku do dyspozycji była tylko sikawka konna z wężami. Każdy mieszkaniec Otynia posiadający konia miał wyznaczony dyżur. W razie alarmu podążał do remizy, zaprzęgał sikawkę i ruszał na akcję z ogłuszającym biciem dzwonka.

Czasami otyńskim strażakom zdarzają się też lekko humorystyczne sytuacje, jak podczas akcji w Starym Kisielinie sprzed kilku lat. Paliło się wtedy torowisko i przylesie. - Wpadliśmy tam, podłączyliśmy wąż i gasimy. Nagle widzimy nadjeżdżający pociąg i wtedy zobaczyliśmy, że nasz wąż leży na torach i zaraz będzie po nim - opowiada Bolesław Augustyniak. - W ostatniej chwili ściągnęliśmy go z torów, wkopaliśmy między kolejowe podkłady i szczęśliwie ugasiliśmy pożar - kończy.

OSP Otyń za pośrednictwem gazety chce zachęcić młodzież z Otynia i okolic do wstępowania w jej szeregi. Wystarczy być zdrowym, przejść kurs BHP i szkolenie. Potem można już pomagac ludziom w nagłych i trudnych sytuacjach. A daje to naprawdę dużą satysfakcję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska