Dostali pismo ze spółdzielni, w którym niezrealizowane inwestycje ujęto jako... skończone. Prezes przeprosi...
Od kilku dni lokatorzy z bloku przy ul. Sokolej 2-10 chodzą, jak podminowani. Mieszkańców zbulwersował dokument, który dostali z Zielonogórskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. W piśmie podpisanym przez jej szefów czytamy m.in.: "informujemy, że w bieżącym roku wykonano następujące prace:
Prace nawet się nie rozpoczęły
Natychmiast po otrzymaniu tej informacji, mieszkańcy poprosili redakcję o interwencję. Powód? Ani jedna z cytowanych wyżej inwestycji nie została wykonana. Ba, prace nawet się nie rozpoczęły.
Pojechaliśmy na spotkanie z mieszkańcami. Przyszły tłumy. Przy bloku pojawiło się kilkadziesiąt wściekłych i zarazem zrozpaczonych osób. - Przecież ta sprawa nadaje się do prokuratury. Jak można w oficjalnym piśmie podawać nieprawdę. I to podpisali się pod tym obaj prezesi - z papierami w rękach oburzała się Violetta Przybylska.
Ci, którzy przyszli, nie owijali w bawełnę. Na zielonogórskiej spółdzielni mieszkaniowej nie zostawili suchej nitki. - Tak się akurat składa, że mam sporo do czynienie w robocie z rurami wodociągowymi. Znam się na tym. Nikt nic nie wymieniał. A zresztą, żeby to stwierdzić nie potrzeba fachowca. Pionów nie da się wymienić po cichu.
To robota na kilka tygodni. A my tu nic nie słyszeliśmy. Ja tylko potwierdzę, że wodociągi faktycznie są do wymiany. Sąsiadka robiła remont. Widziałem, że rury są w fatalnym stanie - z wymownie wywiniętą dolną wargą przytakiwał Janusz Wójcicki.
Instalacja? Fatalny stan
- To, że rury są w fatalnym stanie widać na pierwszy rzut oka. Są nieszczelne - do piwnicy zabrał nas Ryszard Przybylski.
(fot. fot. Bartłomiej Kudowicz)
Kobietą, u której Wójcicki widział zniszczoną instalacje jest Barbara Śleboda. Pani Barbara również pojawiła się na umówionym spotkaniu z reporterami. - Widziałam na własne oczy. Są w tragicznym stanie - załamywała ręce Śleboda.
Fatalny stan instalacji, a także wprowadzające w błąd pismo to nie jedyne powody, dla których lokatorzy mają do spółdzielni ogromny żal. Wielu wyrzuciło z siebie gorycz, wspominając o ohydnych, zdaniem lokatorów, klatkach schodowych. - Od dwudziestu lat nie było malowania - Ryszard Przybylski pokazywał datę ostatniego odnowienia ścian.
To 11 listopada 1989. - Od tego czasu nikt nawet palcem nie kiwnął. A jeśli już proponują nam remont, to żądają horrendalnych kwot. Gdy sami znaleźliśmy tańszego wykonawcę, prezesi nam odmówili. Do licha z taką robotą.
W związku z zaniedbaniami spółdzielni część lokatorów zamierza oddać sprawę organom ścigania. My także sprawdziliśmy, jak to w ogóle możliwe, że niezrealizowane inwestycje ujęto jako... skończone. Zadzwoniliśmy do prezesów ZSM-u.
Będą przeprosiny
- Rzeczywiście, w piśmie napisano, że inwestycje wykonano. Ale fakt, faktem one są dopiero zaplanowane na najbliższe tygodnie - potwierdza zastępca prezesa zarządu Dariusz Maćkowiak.Kto w takim razie zawinił? Zdaniem Maćkowiaka młoda, nowa pracownica, która konstruowała pismo. - Pomyliła się przy przepisywaniu. Jedno jest pewne. Przeprosimy wszystkich mieszkańców - zapewnia wiceprezes.
Maćkowiak odniósł się także do zarzutów długoletniego braku remontów. Niestety, dla mieszkańców, wiele wskazuje na to, że na malowanie klatek będą musieli jeszcze poczekać. - Budżet osiedla Słonecznego jest mały, przy stosunkowo dużej liczbie budynków.
W tym roku na wymienione wyżej inwestycje wydamy i tak około 90 tysięcy złotych. Myślę, że klatki pomalujemy w przyszłym roku - dodaje Maćkowiak. - A wykonawca robót, którego ewentualnie znajdą sami lokatorzy i tak musi stanąć do przetargu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?