Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zielona Góra. Radni sejmiku za zakupem sprzętu dla zielonogórskiego szpitala. By jeszcze lepiej walczyć z bakterią New Delhi

Natalia Dyjas-Szatkowska
Natalia Dyjas-Szatkowska
Konferencja władz wojewódzkich i nadzwyczajna sesja sejmiku województwa lubuskiego, poświęcona bakterii New Delhi. Na zdjęciu od lewej: Dorota Baranowska, Joanna Jursa-Kulesza, wicewojewoda Wojciech Perczak.
Konferencja władz wojewódzkich i nadzwyczajna sesja sejmiku województwa lubuskiego, poświęcona bakterii New Delhi. Na zdjęciu od lewej: Dorota Baranowska, Joanna Jursa-Kulesza, wicewojewoda Wojciech Perczak. Natalia Dyjas
Na nadzwyczajnej sesji sejmiku radni zgodzili się, by przyznać zielonogórskiemu szpitalowi dotację w wysokości 500 tys. zł na zakup specjalistycznego sprzętu. By jeszcze skuteczniej walczyć z bakterią New Delhi.

- Na szpitalu w Zielonej Górze jest skoncentrowana uwaga naszych służb sanitarno-epidemiologicznych, konsultantów - mówił wicewojewoda Wojciech Perczak na konferencji. Jak podkreślał też na sesji, najwięcej wątpliwości budzi czas reakcji i skala zareagowania na pierwszy przypadek bakterii w szpitalu, co mówią też specjaliści z zakresu mikrobiologii. - Wojewoda rozważa przekazanie sprawy do prokuratury. By wyjaśnić, czy jest tutaj podejrzenie zaniechania niektórych działań - dodaje W. Perczak.

O sprawie bakterii pisaliśmy wielokrotnie np. tutaj: Zielona Góra. Bakteria New Delhi w szpitalu. Co to za bakteria? Skąd się wzięła? Co z przyjęciami na oddziały? Szpital odpowiada na pytania

Szpital w Gorzowie Wlkp. bezpieczny: Groźna bakteria New Delhi: Szpital w Gorzowie ogłasza, że jest bezpieczny i wprowadza dodatkowe środki ostrożności

Ta sytuacja może być nauką dla innych

- Sytuacja w zielonogórskim szpitalu jest bodźcem, żeby mocniej i głębiej przyjrzeć się innym szpitalom w województwie - podkreśla lek. med. Dorota Konaszczuk, Lubuski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Gorzowie Wlkp.

Specjaliści z zakresu mikrobiologii uczulają, by bakterię traktować poważnie, gdyż jest oporna na antybiotyki. To jest w niej najgroźniejsze...

Co z pacjentem "zero"?

Zanim radni przyjęli uchwały prezes szpitala, Marek Działoszyński przybliżył harmonogram działań. – Jeśli chodzi o bakterię (tzw. New Delhi) pacjent „zero” przyjęty został w maju.

Szpital wyjaśnia, że pacjent był w terminalnym stadium choroby nowotworowej. Przyczyną jego zgonu nie była bakteria, ale rozsiany proces nowotworowy. Nie można stwierdzić, że to jego bakteria zaczęła się dalej rozprzestrzeniać. Ale ze względu na obecność New Delhi nie zabrakło kontroli Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Nie stwierdzono nieprawidłowości. Potem pod koniec lipca PSSE zgłoszono wystąpienie bakterii u jednej pacjentki oddziału chorób wewnętrznych i jednej na neurochirurgii. Wdrożono kolejne procedury. Dzięki badaniom przesiewowym wykryto w szpitalu 22 pacjentów ze skolonizowaną bakterią New Delhi. Wczoraj w lecznicy przebywało 14 z nich. 3 z 22 zmarło, jednak przyczyną zgonu nie była infekcja. Inni zostali wypisani. – Od 1 lipca do 8 sierpnia wykonano 4038 badań mikrobiologicznych – mówi prezes Działoszyński. Nie zabrakło też szkoleń, zebrań, wzmożonego reżimu sanitarnego (także wśród firmy sprzątającej), nowego sprzętu sprzątającego, dozowników ze środkiem dezynfekującym, zatrudnienia nowych pielęgniarek epidemiologicznych, działań, których celem jest wygaszanie ognisk występowania bakterii.

Pytania i wątpliwości radnych

Radna Helena Hatka pytała władze szpitala, dlaczego mieszkańcy tak późno poinformowani zostali o sprawie? Wątpliwości o spóźnionej reakcji szpitala zgłaszała zaś radna Anna Synowiec.

- Nasze reakcje były adekwatne, działaliśmy natychmiast i bezzwłocznie - zapewnia prezes zarządu zielonogórskiego szpitala. Na pytania H. Hatki M. Działoszyński tłumaczył, że kierowano się procedurami. Te bardzo precyzyjne wdrożono już pod koniec maja. O ognisku New Delhi możemy mówić, gdy mamy do czynienia z dwoma przypadkami wystąpienia bakterii na jednym oddziale. Przypadek z maja nie był traktowany jak ognisko, choć oczywiście powiadomiono odpowiednie służby.

- Te działania, które podejmujemy dzisiaj, wynikają z przypadków, które ujawniły się dopiero w lipcu - tłumaczy M. Działoszyński.
Przewodnicząca Wioleta Haręźlak zauważyła, że nikt nie podważa konieczności zakupu sprzętu. Pytała jednak, dlaczego nie zrobiono tego wcześniej.

- Mamy już pracujący sprzęt - precyzował prezes szpitala. - Jednak nie mamy do czynienia z epidemią, stąd w normalnych działaniach obowiązuje nas ustawa o zamówieniach publicznych.

Radni pytali też, czy można mówić już o epidemii.

- Na dziś mamy nosicielstwo - wyjaśnia D. Konaszczuk. - Mamy stan, który może przejść w niebezpieczny, ale na ten moment, przy nosicielstwie, wdrożeniu procedur, można powiedzieć, że nie ma epidemii jako takiej. Natomiast sytuacja może się w każdej chwili zmienić.

Marszałek Elżbieta Anna Polak podkreślała, że według ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych nie ma obowiązku wykonywania badań przesiewowych u pacjentów, którzy trafili do lecznicy z innej placówki. - Widzę problem ustawowy, myślę, że należałoby tu uregulować - mówi. - Powinno jednoznacznie się określić, co jest obowiązkowe, a co rekomendowane...

Ostatecznie radni przyznali dotację na zakup sprzętu, który pozwoli na szybsze identyfikację patogenu u pacjentów.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska