Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zielona Góra. Sprawa Spółdzielni Mieszkaniowej Kisielin poruszona w programie TVP "Alarm"

Agnieszka Linka
Agnieszka Linka
W czerwcu miedzy budynkami na os. Pomorskim stanął betonowy płot. Zarządcy SM Kisielin tłumaczyli, że w tym miejscu miał powstać  "Ekologiczny Zakątek".
W czerwcu miedzy budynkami na os. Pomorskim stanął betonowy płot. Zarządcy SM Kisielin tłumaczyli, że w tym miejscu miał powstać "Ekologiczny Zakątek". Agnieszka Linka
Historię mieszkańców os. Pomorskiego przedstawiono we wtorkowym programie "Alarm" na antenie TVP1. Zielonogórzanie mówią "dość" temu, co się dzieje.

SM Kisielin to jedna z najstarszych i największych spółdzielni mieszkaniowych w Zielonej Górze.

- To skandal, że jego działalność nie skupia się na rozwoju osiedla lecz na utrudnianiu życia mieszkańcom - mówi w programie "Alarm" Dariusz Jabłoński, były mieszkaniec SM Kisielin.

Zdemontowane chodniki, plac zabaw dla dzieci, mur postawiony między blokami, których mieszkańcy przeszli do wspólnoty mieszkaniowej, opłaty za korzystanie z osiedlowego parkingu i chodników, wysokie rachunki za ogrzewanie mieszkań, problemy z bieżącą wodą to tylko niektóre rzeczy, z jakimi borykają się SM Kisielin w Zielonej Górze.

To jest łamanie prawa

W programie poruszono m.in. temat załamanych wysokością rachunków za ogrzewanie mieszkańców. To w niektórych przypadkach ponad 2 tysiące zł. Próby uzyskania od spółdzielni wyjaśnień, co jest tego przyczyną, nie przyniosły efektów. Mieszkańcy zwrócili się więc do niezależnego biegłego z Białego Stoku.
- Rozliczono ogrzewanie budynku na kwotę 114 891, 48 zł - wyjaśnia Mariusz Pietraszko, ekspert ds. energetyki. - Z faktur zakupów ciepła wynika jednak, że te koszty wynosiły 78 973, 82 zł. Spółdzielnia pobrała więc w tym konkretnym roku, za ten konkretny budynek 35 917, 66 zł więcej, niż zapłaciła za ciepło. To jest łamanie prawa - podsumowuje ekspert na antenie TVP

Kto nie z nami, ten przeciwko nam

Mieszkańcy, którzy założyli wspólnoty mieszkaniowe i uwolnili się od spółdzielni dostawali rachunki za korzystanie z osiedlowych parkingów i chodników, opiewające nawet na kilka tysięcy zł rocznie. W końcu chodnik zniknął zupełnie, tak samo jak plac zabaw dla dzieci, który znajdował się między blokami. Na pytanie reportera, Macieja Piotrowskiego, dlaczego zostały rozebrane chodniki prezes SM Kisielin: "Bo to nasze. Spółdzielcze chodniki".

Czarę goryczy przelał betonowy mur postawiony między dwoma oderwanymi od wspólnoty blokami, naprzeciwko których znajduje się przedszkole i szkoła. Jak wyjaśniono w mailu nadesłanym na adres redakcji "Gazety Lubuskiej" miejsce to, to tzw. ekologiczny zakątek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska