Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zielona Góra: Zalewa nas betonowa tandeta?

Katarzyna Borek 0 68 324 88 37 [email protected]
- Nowa Palmiarnia jest jak zabawka przeniesiona przez wielkoluda dla żartu. Mleko się wylało, ale to nie koniec. Szykuje nam się cały ocean takiego "mleka"! - uważa szefowa architektów.

Wszechogarniająca tandeta. Architektura …przetargowa. Prezeska oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich Jolanta Panz - Burkiewicz nie boi się ostrych słów. Mówi, że wstyd jej chodzić po Zielonej Górze i oglądać ostatnie budowlane "chluby".

- Palmiarnia to teraz ciężka, nieporadnie ukształtowana bryła. Zaburzająca swoją wielkością całą kompozycję otoczenia. Najgorsze jest to, że będzie więcej takich koszmarnych architektonicznych pomyłek - prorokuje szefowa SARP. - Władze miasta nie są zainteresowane robieniem konkursów architektonicznych. Wybierają przetargi, w których wygrywa nie najlepsza koncepcja, a najniższa cena.

Efektem tego jest przytłaczająca tandeta, taka "architektura przetargowa". Prezydent Janusz Kubicki uważa, że ma najlepszą wizję wyglądu miasta i nie chce jej z nami konsultować. Nie odpowiada na pisma. Nie powołał nawet architekta miejskiego. Kogoś, kto miałby całościową wizję rozwoju Zielonej Góry, a nie tylko jej poszczególnych fragmentów.

Wizjonera trzeba…

- Brak naczelnego architekta miejskiego to absurd! - uważa młody architekt Paweł Gołębiowski.

- Niestety, każdy z decydentów jest tylko tu i teraz, a potem Zielona Góra wygląda tak, jak turecki rynek. Porozrzucane bez ładu i składu budki. Stacje benzynowe w idiotycznym miejscu. Kino Wenus kolorowe jak panienka z sobotniej dyskoteki. A naprzeciwko domek z wygiętymi oknami, co do których podejrzewam, o co chodziło, ale polotu już zabrakło. Tak nie wolno! Architekta miejskiego o dużej mocy nam trzeba.

- Oczywiście, że jest potrzebny. Ale rzeczywiście nie tyle stanowisko, co człowiek. Nie urzędnik, ale ktoś z pasją i wizją. Indywidualność - zapala się wojewódzka konserwator zabytków Barbara Bielinis-Kopeć. - Niezależnie od przepisów i możliwości, takiej osobie dużo łatwiej pewne rzeczy realizować. Łączy w sobie życzenia prezydenta, wiedzę na temat miasta i jego potrzeb. I zgodnie z nimi kreuje wizerunek miasta. Mieliśmy w historii Zielonej Góry takie postacie…

- To dzięki lub przez głównego architekta Krakowa, nie ma w nim "drapaczy chmur". Konsekwentnie nie pozwala na nie i koniec - mówi Marcin Sitkowski z małopolskiego biura projektów Archon+. - Nie macie takiego człowieka? Zawsze pozostają plany zagospodarowania przestrzennego, z których wynikają główne ograniczenia zabudowy.
Ale sam plan - nawet porzucając kult jednostki i schodząc na czysty praktycyzm - choćby najlepszy, nie wystarczy. Bo miejski architekt pomaga je czytać. Jest dla inwestorów taką osobą pierwszego kontaktu. W miastach, w których jest takie lub podobne z funkcji stanowisko - jak choćby w Świebodzinie, Nowej Soli, Krośnie Odrzańskim, czy w Żarach - doskonale się prowadzi rozmowy z inwestorami.
- Nie trzeba z każdą rzeczą się borykać. Pewne głupie pomysły, które nie pasują do danego miasta i nie leżą w jego interesie, ucinane są na wejściu - Bielinis-Kopeć. - Choć zielonogórskie władze trzeba docenić za to, że powołały mojego miejskiego odpowiednika. Gdyby do kompletu były jeszcze architekt, byłaby idealna spółka…

…albo grupowej pracy

Czy rzeczywiście potrzebujemy kogoś takiego jak miejski architekt? Jego brak to przypadłość kadencji Janusza Kubickiego. Jego poprzednicy Bożena Ronowicz i Zygmunt Listowski mieli takiego architektonicznego supernadzorcę.

- Ja go "odziedziczyłem" i bardziej nie chciałem tego zmienić, niż uznałem za dobre rozwiązanie - zastrzega Listowski.

Dziś jako radny, a przede wszystkim szef miejskiej komisji rozwoju miasta, mocno decyduje o przyszłym wyglądzie Zielonej Góry. I marzy mu się miejski urbanista, który by spojrzał "szerzej i głębiej".
- Choćby jak żenić stare z nowym - podpowiada była szefowa ds. rewitalizacji zielonogórskiej starówki Alina Gajec, która odbywała spotkania z wieloma architektami i widziałaby jednego supernadzorcę plus zespół doradców.

- Bo on sam niewiele zdziała - potwierdza Mirosława Panek- Gara. Wieloletnia radna, szefowa komisji rozwoju i wychowawczyni pokoleń budowniczych, techników i architektów.

- Najchętniej widziałabym urbanistę z własnym sztabem fachowców do dyspozycji. Co i plan wyrysują, i opracują, i przekonają radnych, że warto inwestować w architekturę. Teraz mamy myślenie kwartałami miasta. Przez ludzi z Wrocławia, Gliwic. Czy oni czują ducha naszego miasta? W życiu!

Syf jak po zimie

Zdaniem Gołębiowskiego architekt czy planista, nie może być jedynie człowiekiem od stawiania kresek. Musi być nie tylko wizjonerem, ale i socjologiem, nawet psychologiem. Przewidzieć, jak może wyglądać życie za 20-50 lat.

- Na razie jednak z naszą miejską tkanką jest jak z wiosennymi porządkami na działce po zimie. Zastajesz totalny rozgardiasz, bo jesienne pluchy zmyły alejki. Na mrozie popękały rurki do podlewania marchewki. A do tego menele wyrwali kłódkę, ukradli kosiarkę i grabki…. - ocenia młody architekt. Jego zdaniem konieczne są projekty spójnych części miasta. Opracowania powinny zawierać nie tylko kolorowe obrazki, ale również określać kierunek możliwego rozwoju oraz zamierzenia na najbliższe lata.

Ktoś musiałby to jednak zrobić. Na prośbę gospodarza miasta.
- A na razie nie ma ze strony prezydenta żadnych, nawet kurtuazyjnych rozmów. Choćby obietnicy, że kiedyś z nami porozmawia - mówi szefowa SARP. - Jest tylko coraz większy architektoniczny bałagan.

Tomasz Nesterowicz, rzecznik prezydenta Janusza Kubickiego

- Nie widzimy potrzeby powoływania architekta miejskiego. Jest studium zagospodarowania przestrzeni i ono określa, co i gdzie można budować. Inne ustalenia byłyby zbyt daleko idącą ingerencją w działania prywatnych inwestorów.

W przypadku obiektów publicznych najbardziej liczy się tak zwana funkcjonalność. Uroda jest kwestią gustu, indywidualnej oceny. Poza tym przecież obiekty są wizją intelektualnej "produkcji" innych architektów. Każdorazową forma kompromisu między tym, bo by się chciało, a tym co można uzyskać.

Może miejski architekt byłby potrzebny, gdybyśmy przymierzali się do ogólnej całościowej zmiany wyglądu miasta? Ale jest to fizycznie niewykonalne. Nie da się przebudować na przykład od początku do końca al. Konstytucji 3-go Maja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska