Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zielonogórska policja zamyka cele. Z braku pieniędzy?

(pij)
Dotarła do nas informacja dotycząca zamknięcia policyjnej izby zatrzymań w Zielonej Górze. Policjanci dziwią się i zwracają uwagę, że to są kolejne oszczędności w policji. Rzecznik lubuskiej policji zapewnia, że zamknięcie dotyczy tylko okresu remontu w celach.

Właśnie dotarła do nas informacja dotycząca zamknięcie policyjnej izby zatrzymań w Zielonej Górze. To cele w piwnicach komendy przy ul. Partyzantów. Trafiają tam między innymi osoby zatrzymywane na 48 godzin. Zimą w razie konieczności są w nich również umieszczani bezdomni.

Teraz cele mają zostać zamknięte, i jak się mówi... z powodów oszczędności. Policjanci są zdziwieni. - Zamykanie cel tak nagle? Coś tu nie gra - mówią. Dowiedzieli się, że zatrzymanych będą dowozić do cel w komendach w Sulechowie lub w Nowej Soli.

Dziwny remont?

Zdaniem wielu mundurowych zamknięcie cel da policji oszczędności. Między innymi na wyżywieniu zatrzymanych. Ale nie tylko. Osoby z policyjnej izby zostaną przesunięte do innych zadań.

Rzecznik lubuskiej policji Marek Waraksa zapewnia jednak, że nie chodzi o oszczędności. - Izba zatrzymań zostanie zamknięta tylko na czas remontu związanego z termomodernizacją obiektu i sieci ciepłowniczej - mówi. Termin zakończenia remontu to koniec stycznia przyszłego roku. - I wtedy izba zatrzymań znowu zostanie otwarta - zapewnie M. Waraksa.

W tym czasie, jak mówi M. Waraksa, zatrzymani będą dowożeni do celi w sulechowskiej komendzie, 23 km od Zielonej Góry. - Dowożenie zatrzymanych tak daleko to żadna oszczędność - mówi M. Waraksa.

Skąd tak dziwny termin remontu? Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że chodzi o terminy związane z wydaniem unijnych pieniędzy. Jeżeli lubuska komenda nie zdążyłaby z remontem do ustalonego terminu, to przyznane na remont pieniądze przepadną.

Same problemy

Problemów w policji jednak nie brakuje. W portfelach funkcjonariuszy nadal nie ma zaległych pieniędzy. - Nie dostaliśmy dodatków za brak mieszkania i dojazdy do miejsca pracy - mówią policjanci. To kwoty wypłacane miesięcznie w wysokości mniej więcej 300 zł. - Dla mnie to spore pieniądze i odczuwam ich brak - zapewnia w rozmowę z "GL" policjant z patrolówki.

Było już tak biednie, że do spryskiwaczy w policyjnych autach nalewana była woda. Płyn był za drogi. Nie ma pieniędzy na remonty zepsutych lub rozbitych samochodów. Nie jest tajemnicą, że radiowozy nie mają ubezpieczenia. Policjanci ubezpieczenie wykupują sami, płacąc z własnej kasy.

W komendach mówi się o rezygnacji z wysłania listów za zwrotnym poświadczeniem odbioru. To też jest za drogie. To już pachnie absurdem. Wezwany musi przecież podpisem poświadczyć odbiór wezwania, żeby można było od niego egzekwować termin stawienia się np. na przesłuchanie w komendzie.

Nie jest też tajemnicą, że nawet prokuratury stają przed dylematem, czy powoływać kosztownych biegłych. Niektóre badania kosztują tysiące złotych. Są one jednak niezbędne podczas śledztwa i gromadzenia dowodów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska