Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złodzieje utopili mi auto

Małgorzata Trzcionkowska 518 135 502 [email protected]
Janusz Kamiński z żalem patrzy na swoje utopione auto. Żałuje, że nie postawił go na noc pod blokiem.
Janusz Kamiński z żalem patrzy na swoje utopione auto. Żałuje, że nie postawił go na noc pod blokiem. Małgorzata Trzcionkowska
We wtorek o 16.00 postawiłem samochód do garażu przy ul. Krętej i wróciłem do domu - wspomina Janusz Kamiński, właściciel fiata Sienny. - W środę o 6.30 obudziła mnie policja, z informacją, że moje auto pływa w Bobrze.

Samochód dryfujący środkiem rzeki zauważyli rano przechodnie, z mostu na Moczyniu. - Z daleka wydawało się, jakby ktoś w nim był - tłumaczy starszy aspirant Waldemar Kasperowicz, rzecznik żagańskiej straży pożarnej. - Natychmiast sprowadziliśmy naszą łódź z płetwonurkami.
Przed zepchnięciem auta do wody, ktoś zostawił w nim otwarte okna, żeby łatwiej utonął. Wewnątrz nie było nikogo. Strażacy otworzyli też bagażnik, żeby się upewnić, że nie ma w nim zwłok.

Samochód dryfował prawdopodobnie kilkadziesiąt metrów. Ślady wskazywały na to, że został zepchnięty przy polnej drodze, w "Małym Bożnowie". Na wysokości ul. Strumykowej. Na brzegu zostały puste butelki po piwie, nadpalone gałęzie i opakowanie po keczupie. Prawdopodobnie pozostawili je złodzieje, tuż przed utopieniem auta. Fiat zatrzymał się na płytkiej wodzie i z pobliskiego mostu było widać jego czerwony dach i fragmenty maski. - Bardzo szybko ustaliliśmy właściciela pojazdu z rzeki - informuje podinspektor Sylwia Woroniec, oficer prasowy żagańskiej policji. - Był bardzo zaskoczony, gdy rano poinformowaliśmy go o skradzionym aucie.

Wyłamali drzwi

Janusz Kamiński używał samochodu we wtorkowe popołudnie. Zostawił go w garażu przy ul. Krętej i pieszo wrócił do domu przy ul. Szprotawskiej. - Miałem je od nowości, od 1999 r. - wspomina pan Janusz. - Bardzo o nie dbałem, na liczniku miało zaledwie 85 tys. kilometrów. W tym roku zamierzałem je sprzedać i kupić coś mniejszego. Miałem już nawet nabywcę.

Poszkodowany zostawił w samochodzie saszetkę z dokumentami, klucze i niewielką ilość pieniędzy. Nie spodziewał się, że w nocy ktoś się włamie do jego garażu. - Po oględzinach policyjnych okazało się, że złodzieje próbowali się włamać jeszcze do trzech garaży - uściśla mężczyzna. - Do mojego weszli z pomocą łomu, wyłamując całą ramę drzwi. W ten sposób moje straty są podwójne; bo straciłem nie tylko samochód, ale również mam zniszczony garaż.

Strażacy mieli ogromne problemy z wydobyciem auta na brzeg. - Z jednej strony rzeki było grząsko, co uniemożliwiało podjechanie ciężkim sprzętem, zaś z drugiej strony dojazd utrudniały wały i drzewa - tłumaczy W. Kasperowicz. - O pomoc poprosiliśmy mieszkańca Bożnowa oraz OSP Małomice.

Andrzej Jóźwiak, emerytowany strażak przyjechał na brzeg rzeki ciągnikiem rolniczym z podnośnikiem. - Gdy jest potrzeba, zawsze służę pomocą - stwierdził. - To nie pierwszy raz, gdy muszę wydobywać auto. Jakiś czas temu ludzie podjechali pod samą wodę przy starym wiadukcie i już nie potrafili się wydostać. Na szczęście nikomu nic się nie stało.

Ratownicy z łodzi próbowali zaczepić stalową linę i wyciągnąć na niej fiata. Okazało się, że zadanie jest wyjątkowo trudne, bo samochód utknął głęboko w rzecznym piasku, a prąd ciągle nanosił nowy. Strażacy mieli problemy z zaczepieniem liny o podwozie, do którego nie mogli się dostać. - Gdybyśmy ją zaczepili np. o dach - wyjaśnia W. Kasperowicz, to moglibyśmy po prostu go wyrwać, bo jest obciążony wodą i piachem.

Trudna akcja

Samochód udało się wydobyć dopiero ok. południa. Po długiej i niebezpiecznej akcji, której przyglądał się pani Janusz. - Nikt za mną ostatnio nie chodził, ani nie śledził - wskazuje mężczyzna. - Myślę, że złodzieje zupełnie przypadkowo włamali się właśnie do mojego garażu. Żałuję, że tym razem nie postawiłem auta pod blokiem, gdzie z pewnością byłoby bezpieczniejsze.

Policja dokładnie zbadała ślady w garażu pana Janusza, a także nad brzegiem rzeki, gdzie złodzieje urządzili sobie ognisko. - Jesteśmy w trakcie zbierania śladów, które pomogą nam w ustaleniu sprawców - dodaje S. Woroniec.
A J. Kamiński zapowiada, że jego utopiony fiat trafi prawdopodobnie na złom lub na części, bo obawia się, że zalanego auta nie uda się uratować. Liczy, że policja szybko ustali, kto włamał się do jego garażu i wyprowadził z niego samochód.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska