Zmiany w izbie muzealnej w Gubinie

Wchodząc do izby muzealnej, na suficie korytarza widzimy wielkie plamy. Grzyb? Dach przecieka? Pewnie stąd ten remont. Ale nic z tych rzeczy. Choć izba mieści się w budynku dawnego muzeum miejskiego, to jednak nie jest u siebie. Dzierżawi pomieszczenia na samej górze. Na poważny remont ani jej nie stać, ani nie myśli o nim w nieswoim obiekcie.
- Uporządkowaliśmy nasze eksponaty. Dzięki zakupionym regałom wiele rzeczy stało się teraz dostępnych dla zwiedzających. To ważne, zwłaszcza podczas lekcji historii dla uczniów - mówi prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Gubińskiej Stefan Pilaczyński. - Dzieci mogą wyjąć stare urządzenie, zobaczyć jak działa. W ten sposób łatwiej im zrozumieć to, jak kiedyś żyli tu mieszkańcy.
Pieniądze na zakup regałów przekazał burmistrz Bartłomiej Bartczak. Wystarczy jeszcze na wykładzinę, bo stara jest ciemna i zużyta. Teraz ma być nowocześniej i jaśniej. Ściany zostały już pomalowane. Najważniejsza zmiana jednak, to podział wystaw na osobne sektory. Prezes przyznaje, że to jego wizja, co nie znaczy, że inni członkowie stowarzyszenia nie podpowiadali, jak urządzić na nowo izbę.

Najpierw więc archeologia, czyli to, co wykopano z ziemi. Potem poznamy, jak powstało miasto, dalej narzędzia, sprzęt, wykorzystywany przez lata przez mieszkańców miasta. Kolejny sektor to piękne, przedwojenne miejsca, które możemy dziś podziwiać tylko na starych zdjęciach i widokówkach, czyli willa Wolfa, teatr na wyspie, fara…
- Tu zaś nasze miasto po 1945 roku. Jest orzeł z 1947 roku z poczty w Wałowicach, napis: pas drogi granicznej… - pokazuje S. Pilaczyński i przechodzi do kącika honorowych obywateli miasta, wśród których jest m.in. Urszula Dudziak. W końcu urządzono sektor, poświęcony gubińskim zakładom pracy: Carinie, Dianie, Krometowi. Nie tylko o maszynie do szycia butów godzinami mogliby opowiadać Wiesław Łabęcki, Tadeusz Buczek czy Jerzy Czabator i wielu innych członków.
Środek pozostał pusty, ze stołem. Przy którym codziennie zasiada wiele osób. Można tu postawić 30 krzeseł. I organizować różne imprezy. Bo izba to miejsce spotkań amazonek, filatelistów, członków Związku Żołnierzy Wojska Polskiego…

Kiedy odwiedziliśmy w czwartek izbę, trwały w niej gorące rozmowy z Irmegard Schneider, Andreasem Korgelem z Guben. Nic dziwnego wszak Nysa nie dzieli. A euromiasto nie jest tylko ideą…
Siedziba miejskiego muzeum nie jest stała. Burmistrz mówił o farze…
- Ale nie w wieży, która jest teraz remontowana. Tam też będzie nasz ślad, bo na jednym z pięter będzie ekspozycja dotycząca historii miasta - słyszymy w izbie. - O nas mówiło się w przypadku zagospodarowania zakrystii, a to już dalsza przyszłość.
Mieszkańcy cenią sobie działalność stowarzyszenia i izby. Kiedy zapytaliśmy ich na ulicy o działalność i siedzibę, odpowiadali:
- Promują miasto, wydają świetne publikacje o historii i współczesności Gubina - wylicza Karolina Kowalska.
- Izba to fajne miejsce na lekcje regionalizmu - dodaje jej koleżanka Natalia Gruszczyńska. - Kiedyś byłam tam z klasą. A w czasie wakacji przyprowadziłam znajomych. Byli zachwyceni.
- Dobre miejsce dla izby byłoby w ratuszu, tylko tam nie ma miejsca. Albo jak się urząd gminy wyprowadzi do budynku przy Nysie, to pozostaną wolne pomieszczenia. Może tam? - zastanawia się pani Bożena. - Teraz lokalizacja nie jest za szczęśliwa.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport