Nie należy się zatem dziwić, jeśli na ławce w parku lub w autobusie znajdziemy opasłe dzieło naukowe lub książkę podróżniczą. Być może nie jest zgubiona, tylko czeka na "uwolnienie". Trzeba ją wówczas wziąć, przeczytać, a następnie odłożyć w innym, równie atrakcyjnym, dziwnym miejscu. Dozwolone jest nawet zatrzymywanie pozycji na stałe, lecz wtedy wypada podrzucić jakieś inne swoje czytadło.
- Ja to nazywam dawaniem książce drugiego, trzeciego, czwartego życia - mówi Dorota Chwałek z galerii Ratusz. Pani Dorota zamierza propagować uwalnianie książek (po angielsku tę zabawę nazywa się bookcrossingiem) w Gubinie. Na początek w granicach galerii.
- Właściwie to już się tutaj dzieje od pół roku, ale zabawa dotyczy głównie dzieci i młodzieży uczestniczącej w moich zajęciach plastycznych - tłumaczy D. Chwałek. - Teraz chciałabym, korzystając z szansy, że napisze o tym "Gazeta Lubuska", zaproponować uwalnianie książek również dorosłym. Może jeszcze nie na skalę znaną w Europie i Stanach zjednoczonych, czyli zostawiania ich w byle jakim miejscu, ale w granicach galerii.
Książki do uwolnienia pani Dorota ułożyła na parapecie jednego z okien placówki. Każdy może do nich podejść, wybrać sobie którąś i przeczytać na miejscu lub zabrać do domu. Można też bezinteresownie dołożyć swoje dzieła. Nawet liczne.
Skąd ten pomysł w Gubinie? - Cóż, galeria jest na parterze, nad nią biblioteka miejska, jesteśmy więc jakby przedsionkiem świątyni książek, niech się zatem coś w tej materii zaczyna u nas, a potem zaawansowani czytelnicy będą się przenosić piętro wyżej - mówi "galerniczka".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?