Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znasz to? Auto jedzie wolno, w oknie łokieć, a ze środka dudni: umc, umc, umc, umc...

Tomasz Rusek 0 95 722 57 72 [email protected]
fot. Archiwum
- Tacy panowie mają kompleksy. W ten sposób pokazują, że są fajni, że są wyluzowani, chcą się pokazać - mówi psycholog Marcin Florkowski. Socjolog Piotr Klatta: - Chłopaki nie mają czym imponować, to próbują takim lansem.

Któż z nas tego nie zna? Któż z nas tego nie widział? Przez miasto sunie kilkunastoletni, często ospojlerowany wóz z przyciemnionymi szybami. Najpierw go słychać, dopiero później widać.

Potem wersje są dwie. W pierwszej kierowca jedzie z łokciem wystawionym przez okno. W drugiej - siedzi nisko w fotelu, pochylony w stronę skrzyni biegów z lewą ręką wysoko na kierownicy. Jedna rzecz jest zawsze taka sama: głośne: umc, umc, umc dudniące ze środka.

Im wolniej, tym głośniej

Genialnie to zjawisko opisał na swoim profilu na fotka.pl internauta Radziuu17. Stworzył coś na kształt małej pracy naukowej, z podrozdziałami nawet! I tak: jego zdaniem najczęściej łupanka dochodzi z bmw, volkswagena golfa, opla calibry, opla kadetta, maluch, forda escorta, mazdy 323 i ostatnio modnych audi A4.

On też wyróżnił dwie techniki prowadzenia:

1. Lewa łapka na górnej części kierownicy, sylwetka kierowcy przechylona w prawo, technika preferowana zimą.
2. Prawa łapka na górnej części kierownicy, lewy łokieć wystawiony przez okno, sylwetka prosta, technika preferowana latem.

Tako rzecze Radziuu17

Według Radziaa17 jest kilka pewników, których możemy się spodziewać po kierowcy takiego auta.

Najczęściej jedzie w czapce z daszkiem; muzyki słucha na maksa przy otwartych szybach; na lusterku musi wisieć płyta CD lub choinka zapachowa; przyspiesza, gdy jest wyprzedzany; wyprzedza tylko pod górę i na zakrętach; rusza, zanim jeszcze wszyscy piesi opuszczą przejście; obowiązkowo z piskiem opon; szanuje żarówki - włącza kierunkowskaz dopiero podczas wykonywania manewru skrętu; obowiązkowo dłubie w nosie w oczekiwaniu na zielone światło; zakręty pokonuje najczęściej na ręcznym.

Jego zdaniem takie auta ,,rozwijają maksymalną lansową prędkość 4 km/h przy dużej głośności muzyki (tu należy zauważyć, że te wartości są odwrotnie proporcjonalne; im szybciej jedzie, tym mniej słychać muzykę, stąd muzyka osiąga extremum maximum na światłach)''.

Tak to widzą specjaliści

W Gorzowie podobnych lanserów najłatwiej spotkać w sobotę w niedzielę w okolicach Askany. To nie przytyk, ale najczęściej są to auta z rejestracjami z sąsiednich powiatów.

Potwierdza to socjolog Piotr Klatta. - To taki ich krzyk. Patrzcie na mnie! Jestem z mniejszej miejscowości a odnajduję się w waszym mieście. Wasz ruch uliczny, a nawet skrzyżowania o ruchu okrężnym nie są mi straszne - śmieje się wykładowca Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. Jego zdaniem przywiązanie lanserów do nastoletnich wozów wynika z ograniczonych możliwości finansowych. - Więc na siłę chwalą się tym, co mają - dodaje.

Dla psychologa Marcina Florkowskiego sprawa jest prosta. - Tacy panowie mają kompleksy. W ten sposób pokazują, że są fajni, że są wyluzowani, chcą się pokazać. Taki objazd centrum ma w sobie coś z psiego obsikiwania terenu. Jednak w tym pokazywaniu luzu są tak przesadni, że aż śmieszni.

To psucie muzyki

Specjalista od samochodowego dźwięku Piotr Kaźmierczak (odniósł wiele sukcesów w zawodach organizowanych przez PASCA czyli Polish Auto Sound Challage Association, stowarzyszenie skupiające miłośników muzyki w aucie; organizuje konkursy na najlepiej nagłośniony samochód) zapewnia, że takie dudnienie w samochodzie nie ma nic wspólnego z dobrym nagłośnieniem.

- To psucie muzyki. Porządny sprzęt wychwyci każdy dźwięk, szept, czasami nawet oddech wokalisty. Doskonale odtwarza to, co nagrał twórca. A ,,umc, umc, umc'' to po prostu walenie basów, nie muzyka. Śmieszą mnie tacy panowie - dodaje z uśmiechem.

Sławomir Konieczny z Komendy Wojewódzkiej Policji wcale się nie uśmiecha, bo do śmiechu mu nie jest. Tłumaczy, że dudnienie w samochodzie bywa po prostu groźne dla kierowcy i innych uczestników ruchu.

- Tacy lanserzy nie słyszą karetki, nie skupiają się na prawidłowej jeździe, tylko patrzą dookoła, czy wszyscy ich już usłyszeli i zobaczyli. Wtedy o kolizję czy wypadek naprawdę nie jest trudno. Czy naprawdę nie można słuchać muzyki normalnie? Co w tym fajnego, że bas aż urywa zawiasy w bagażniku? - dziwi się policjant.

No właśnie, co w tym takiego fajnego?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska