Znów ktoś rozrzuca kiełbasę z gwoździami na osiedlach w Gorzowie Wlkp. Uwaga na pupile, które mogą to połknąć!

Pani Paulina z osiedla Staszica w Gorzowie spacerowała ze swoim psem wieczorem przy ul. Sportowej. – Yuki wszedł na trawnik i wziął coś do pyszczka. Jestem na to uczulona, ponieważ ludzie wyrzucają resztki jedzenia, kości chrząstki czy ości. Od razu kazałam mu wypluć. Doznałam szoku, gdy to to zobaczyłam. Było o krok od tragedii – opowiada pani Paulina.

Doznałam szoku, gdy to to zobaczyłam. Było o krok od tragedii – opowiada pani Paulina.

Kobieta przyznaje, że wzięła kiełbasę nafaszerowaną gwoździami w chusteczkę i wyrzuciła do pierwszego śmietnika. – Niestety nie pomyślałam, żeby zrobić zdjęcie. Teraz za każdym razem, gdy wychodzę z psem, mam strach, że pies znowu coś znajdzie – mówi gorzowianka. Jej pies, to zaledwie 10 miesięczny akita japoński. I od zawsze lubi wynajdować śmieci, dlatego kobieta ma zawsze skupioną na nim uwagę.
Pani Paulina przestrzega innych właścicieli psów na facebookowym profilu Klubu Przyjaciół Osiedla Staszica. Po rozmowie z dziennikarzem GL zamierza też zgłosić sprawę na policję. - Zajmujemy się już podobną sprawą. Tu chodzi o przestępstwo znęcania się nad zwierzętami – mówi sierżant sztabowy Mateusz Sławek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie. Szczegółów śledztwa póki co policja nie chce ujawniać.

Przypomnijmy w marcu york, który wabi się Felek na os. Górczyn w Gorzowie połknął kiełbasę nafaszerowaną żyletkami! Był operowany, a weterynarz Dariusz Mrzygłód z przychodni dla zwierząt z ul. Żwirowej w Gorzowie nagłośnił sprawę.

W grudniu ubiegłego roku również pisaliśmy w GL o tym, że ktoś chciał zaszkodzić psom. Metalowe części owijał w mięso i zostawia na trawnikach na os. Piaski. Tam Czytelniczka znalazł wkręt owinięty mięsem. - Inni właściciele psów ostrzegali nas już o tym wcześniej. Oni też widzieli podobne „niespodzianki”. Brak epitetów, by opisać takie zachowanie. Po zjedzeniu czegoś takiego psa czeka śmierć lub bolesna operacja – mówiła nam wtedy Czytelniczka.

Właściciele psów powinni uważać! Kiełbasa, którą zjadł york miała „niespodziankę”

Również w Zielonej Górze w grudniu zeszłego roku na osiedlu Pomorskim w Zielonej Górze ktoś rozrzucał kiełbasę z wbitymi gwoździami, szpilkami i śrubami. Natrafiła na to Agata Mycek, a właściwie jej pies, z którym była na spacerze. - Byłam w ogromnym szoku, ale też bardzo się zdenerwowałam. Przecież o mały włos nie doszło do tragedii... - opowiadała nam wtedy pani Agata.

Kolejne trutki na terenie Zielonej Góry pojawiły się w styczniu, tym razem na ogródkach działkowych w Jędrzychowie. Po powrocie ze spaceru pies pani Katarzyny zasłabł. Właściciele od razu pojechali ze swoim pupilem do weterynarza. Niestety, czworonoga nie udało się uratować.

Podobna sytuacja spotkała też panią Monikę, w okolicach os. Pomorskiego w Zielonej Górze. Jej psy długo były leczone. Kobieta sprawę nagłośniła również w internecie. Okazuje się, że skala problemu jest ogromna. – Piszą do mnie ludzie z Drzonkowia, z Wrocławia, którzy mieli podobną sytuację do mojej. Niektóre psy przeżyły, innym się nie udało. Nie mam słów na to, co się dzieje – przyznała wtedy kobieta.

Przypomnijmy, za zabijanie, uśmiercanie lub znęcanie się nad zwierzętami grożą trzy lata pozbawienia wolności. Za czyny te dokonane ze szczególnym okrucieństwem górna granica kary wynosi pięć lat. W przypadku skazania za przestępstwa przeciwko sąd może zasądzić też nawiązkę w wysokości od 1 tys. zł do 100 tys. zł na wskazany cel związany z ochroną zwierząt.

ZOBACZ WIDEO: Psia Polana w Gorzowie