MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żołnierze wyklęci zostali zabici dwa razy

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
Tomasz Łabuszewski - 46 lat, historyk, doktor nauk humanistycznych, naczelnik Biura Edukacji Publicznej IPN - Oddział w Warszawie, zasiada w Radzie Klubu Historycznego im. Stefana Roweckiego "Grota”, wydał (jako współautor) "XVI Okręg Narodowego Zjednoczenia Wojskowego”, "Okręg Białostocki AK - AKO”, "5. i 6. Brygady Wileńskiej AK”.
Tomasz Łabuszewski - 46 lat, historyk, doktor nauk humanistycznych, naczelnik Biura Edukacji Publicznej IPN - Oddział w Warszawie, zasiada w Radzie Klubu Historycznego im. Stefana Roweckiego "Grota”, wydał (jako współautor) "XVI Okręg Narodowego Zjednoczenia Wojskowego”, "Okręg Białostocki AK - AKO”, "5. i 6. Brygady Wileńskiej AK”. Archiwum
- Żołnierze wyklęci, ci cisi bohaterowie, zostali zabici podwójnie. Raz fizycznie, drugi raz zamordowano pamięć o nich - mówił Tomasz Łabuszewski, historyk IPN, podczas konferencji naukowej w zielonogórskiej bibliotece.

- W 65. rocznicę śmierci generała Świerczewskiego doszło do awantury pod pomnikiem w Jabłonce, gdzie zginął. Bohater?
- Już samo stawianie pytania, czy Świerczewski był bohaterem, jest wynikiem czarnej propagandy niepodległościowego podziemia, która prowadzona była w komunistycznej Polsce. Dla mnie jest postacią jednoznaczną, sowieckim generałem zaangażowanym w tłumienie ruchu niepodległościowego. Żadnych pomników, żadnych ulic... Proszę zobaczyć, jaką mamy dziś nierównomierność w traktowaniu zbrodni nazistowskich i komunistycznych. Młodzi ludzie paradują w koszulkach z Che Guevarą czy Leninem, a spróbujmy ubrać t-shirt z podobizną Hitlera lub Himmlera.

- Zaraz, zaraz... Jak można dokonywać takich porównań?
- A dlaczego nie? Jeśli obiektywnie zestawimy oba systemy totalitarne i statystycznie policzymy, ile ofiar za sobą pociągnęły, to okaże się, że ten zbudowany przez Marksa, Engelsa i Lenina, tylko teoretycznie wypaczony przez Stalina i innych był znacznie bardziej wyniszczający. Może tylko mniej jednoznaczny. W 1956 roku Gomółka został okrzyknięty ofiarą tego systemu. Ale przecież jest także odpowiedzialny za jego zbrodnie lat 1944-1948.

- Zajmuje się pan ruchami antykomunistycznymi drugiej połowy lat 40. minionego wieku. Teraz raczej panuje kult tak zwanych styropianowców.
- Nikt nikomu nie ma prawa odmawiać zasług. Powinniśmy dostrzegać zarówno wkład ludzi Solidarności, bohaterów lat 50. 60. i 70. minionego wieku, jak i tak zwanych żołnierzy wyklętych, którzy przez lata przedstawiani byli albo jako pospolici bandyci, albo epigoni zgniłego systemu II Rzeczpospolitej. I tutaj musimy odpowiedzieć sobie na pytanie: Co stało się po roku 1944 w Polsce? Czy mamy do czynienia z niepodległym państwem, czy też z kolejną okupacją? Czy nasz kraj musiał w ten sposób bronić się przed wchłonięciem do ZSRR, czy ludzie, którzy budowali PRL, byli zdrajcami...? I trudno się dziwić, że pewnym kręgom zależy na unikaniu odpowiedzi.

- I na identyfikowaniu się z jedną ze stron wojny domowej, która wybuchła tuż po zakończeniu tej światowej.
- Jakiej wojny domowej? Wówczas mieliśmy do czynienia z okupacja sowiecką. W latach 1944-1945 poparcie dla rodzimych komunistów było iluzoryczne, były powiaty, w których nie znaleziono chętnych do sprawowania kluczowych urzędów i musiano ich importować z innych regionów. Już samo określenie wojna domowa miało podnieść znaczenie Polskiej Partii Robotniczej jako liczącej się siły, która mogła rywalizować, walczyć chociażby z PSL. Bez poparcia Sowietów nie byłoby to możliwe.

- Jednak całe pokolenie wychowano w przekonaniu, że byli to łamiący prawo... bandyci.
- Łamiący prawo? Czyje? Organizacje niepodległościowe miały prawo działać, na Zachodzie funkcjonował wówczas legalny rząd polski, który był zwornikiem tych niepodległościowych inicjatyw.

- Mówiono także o zdegenerowanym, zdemoralizowanym polskim podziemiu.
- Oczywiście, jak zawsze w organizacjach o charakterze masowym, mamy do czynienia z marginesem, który uległ demoralizacji i prowadził działalność przestępczą. Jednak tak naprawdę to właśnie organizacje niepodległościowe zwalczały bandytyzm i jak udowodniono tam, gdzie one były silne, przestępczość była znacznie mniejsza. A akcje finansowe, kontrybucje...? Organizacje konspiracyjne musiały zdobywać pieniądze na działalność. Wiele z nich prowadziło jednak szczegółową rachunkowość, gdzie widać, że pieniądze były przeznaczane na paczki świąteczne dla sierot, na wsparcie ofiar, na działalność propagandową...

- Czy ta walka miała sens?
- A jaki sens miało powstanie listopadowe czy styczniowe, na którego legendzie wychowane było całe ówczesne pokolenie? Wówczas tradycje niepodległościowe, walka o Polskę to nie były puste słowa. To, co się działo w latach 40., ludzie, którzy opierali się komunistom, to byli powstańcy, ostatni partyzanci, którzy dawali świadectwo oporu. Czasem w tym klasycznym, XIX-wiecznym stylu.

- Potomkowie obszarników, fabrykantów... Słowem margines.
- Wręcz przeciwnie. To było przede wszystkim chłopskie powstanie polskiej prowincji. Jednak brali w nim udział przedstawiciele wszystkich grup społecznych, a nawet nacji... Często powołuję się na cztery nazwiska bohaterów tamtych lat. Mamy Kazimierza Purzaka, który był z pochodzenia Ukraińcem, a z wyboru Polakiem. Podobnie jak Lidię Lwow, Rosjankę, Waleriana Tumanowicza, Ormianina, i wreszcie Żyda Stanisława Ostwinda, którego zamordowali Żydzi z NKWD. Margines? To wstyd, ale dotychczas mamy bardzo mizerne pojęcie o liczbach. Przyjmuje się jednak liczebność organizacji niepodległościowych na 200-250 tysięcy. W lecie 1945 partyzantka antykomunistyczna liczyła jakieś 20 tysięcy.

- Ilu walkę przypłaciło życiem?
- I tutaj jeszcze bardziej jako historyk się wstydzę. Podając liczby, bazujemy na ustaleniach pezetpeerowskich historyków z lat 70. minionego wieku. Mówiono 5 tysiącach wydanych wyroków śmierci, z których wykonano 3 tysiące. W pierwszym dziesięcioleciu po wojnie w więzieniach zmarło jakieś 21 tysięcy osób, 80 procent to byli więźniowie polityczni. Do tego dochodzą ofiary obław, pacyfikacji... Tylko w jednej akcji, w tak zwanej Obławie w Puszczy Augustowskiej w lipcu 1945 zginęło 600 osób. I co ważne: jak się szacuje - na przykład - w przypadku Armii Krajowej podobna liczba członków zginęła w okresie powojennym, jak w okresie okupacji niemieckiej.

- Cytując ówczesnych propagandystów: "bandyckie organizacje były agresywne".
- Wręcz przeciwnie. Miały charakter samoobrony, lwia część akcji była reakcją na postępowanie bezpieki. Napady na posterunki policji czy więzienia... Zresztą i w samym ruchu niepodległościowym toczyła się dyskusja nad kontynuowaniem walki zbrojnej. O ile nie było wątpliwości w przypadku walki z okupantem niemieckim, o tyle później... Wielu działaczy uważało, że po wojnie nasz naród znajdował się na skraju wyniszczenia biologicznego i stąd należało się powstrzymać przed zabijaniem rodaków, nawet jeśli była pełna zgodność co do tego, iż byli oni zdrajcami.

- Dlaczego z takim uporem IPN zajmuje się właśnie tym epizodem naszej najnowszej historii? Coraz mniej ofiar żyje, i coraz mniej sprawców... - Mówimy o bohaterach, o wzorcach, o uznaniu zasług... Ci ludzie byli wychowani na wzorcach insurekcji i powstań, na takim właśnie stylu pojmowania patriotyzmu. Teraz młodzież wychowywana jest w duchu konformizmu, brakuje jej autorytetów. Tymczasem żołnierze wyklęci, ci cisi bohaterowie, zostali zabici podwójnie. Raz fizycznie, drugi raz zamordowano pamięć o nich. Grzebani w anonimowych grobach, topieni w kloakach... Jakby tego było mało, teraz mamy do czynienia z próbami zawłaszczania przez niektóre środowiska zasług w walce z komunizmem. Tymczasem we wsiach, w miastach, powiatach było tak wielu lokalnych bohaterów i często nie znamy nawet nazwisk. Tymczasem ich życiorysy mogą służyć za scenariusz filmowy. To właśnie oni zasłużyli na to, by ich imieniem nazywać ulice, szkoły... Właśnie oni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska