MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowe szkiełko: Charakter sportu

Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz archiwum GL
Szast prast i tydzień nowego roku za nami. Niezłe tempo, jak tak dalej pójdzie, ani się człowiek obejrzy, a rozpocznie się końcowe odliczanie do sezonu żużlowego. Sezonu na polskich torach, bo przecież żużlowe ściganie trwa w najlepsze.

W Australii i Ameryce o tej porze to przecież normalne. Za oceanem kółka w lewo kręcili też nasi. Bez sukcesów. Towarzyska i promocyjna impreza. Za rok do amerykańskiego ścigania trzeba się będzie przyłożyć. Najprawdopodobniej wtedy stawką będą już punkty w rywalizacji o mistrzostwo świata. Pożyjemy, zobaczymy.

Grand Prix, które zapowiada dalszą ekspansję już nie długo osiągnie pełnoletniość. Tymczasem cyklowi wyłaniającemu najlepszego żużlowca globu wyrosła konkurencja. Poród nastąpił nad Wisłą. Mistrzostwa Europy czyli kilka turniejów, które wskażą najlepszego żużlowca Starego Kontynentu. Do udziału zaproszono gwiazdy Grand Prix, projektem zainteresowała się paneuropejska telewizja. Niby wszystko pięknie, ale pojawia się pytanie: po co to komu? Zadowoleni mogą być tylko żużlowcy, także ci zagraniczni, a może przede wszystkim oni. Miast tułać się po ligach czeskiej, niemieckiej czy duńskiej mogą wolne terminy (znów soboty, które pod znakiem zapytania postawią ligowe mecze w Polsce) wykorzystać, by solidnie zarobić w mistrzostwach Europy. Organizatorzy zapowiadają bowiem sowite nagrody już za sam start i szukają chętnych do organizacji turniejów. Zapłacicie - przyjadą gwiazdy, a wasze miasto pokażą w całej Europie - przekonuje dyrektor cyklu. I tu pomysłodawcy się zdziwili, bo kolejki chętnych nie ma. Albo idea nie chwyciła, albo kasa jest pusta. Póki, co mistrzostwa pozostają bezdomne. W końcu chętni się znajdą, bo muszą. Ojcem chrzestnym mistrzostw Europy jest prezes PZMot. Andrzej Witkowski, więc warto być organizatorem.

Tytuł mistrza Europy może być dla polskiego żużlowca przepustką do znalezienia się wśród najlepszych sportowców. W tym roku przedstawicieli speedway'a zabrakło. Sukcesów nie było, więc i nagród brak. Poprzednie lata wysoko w plebiscytowej zabawie plasowały Tomasza Golloba i Jarosława Hampela. Reprezentacji dały tytuł Drużyny Roku, a Markowi Cieślakowi tytuł Trenera Roku. Myli się jednak ten, kto twierdzi, że w sobotę na największym sportowym balu w Polsce zabrakło akcentów żużlowych. Z dumą wśród znamienitych gości przechadzał się Władysław Komarnicki z małżonką Honorowego próbował "zneutralizować" kibic Tomasz Lis, także z małżonką. O żużlu można było pogawędzić, bo o żużlu na warszawskich salonach też się rozmawia.

O żużlu i jego ciemniejszej stronie tak w Teatrze Polskim, jak i podczas Balu Mistrzów Sportu przypomniał wszystkim Rafał Wilk. Dziś wielki bohater. Człowiek, który mimo przeciwności losu znalazł swoje miejsce na ziemi. Prawdziwy sportowiec z charakterem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska