Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowe szkiełko: Unibax Ciechocinek

Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz archiwum GL
Jakiś czas temu na meczu żużlowym w Tarnowie spotkałem naszych skoczków narciarskich. Przedstawiciele sportu ekstremalnego byli zachwyceni odwagą ścigających się po żużlowym torze, choć przecież im także odwagi nie brakuje.

Kto choć raz stanął na szczycie skoczni, nawet tej niewielkiej w Karpaczu-Orlinku wie o czym mówię. Nie sądziłem jednak, że żużel i skoki narciarskie poza odwagą zawodników łączy coś jeszcze.

Gdy Gregor Schlierenzauer telefonował do Alexandra Pointnera niemal natychmiast przypomniał mi się znany z żużlowej transmisji obrazek. Skoczkowie w Klingenthal na tym nie poprzestali. Wystarczył jeden telefon, by Austriak wraz z Andersem Bardalem zrezygnowali ze skakania. Wielkie gwiazdy stchórzyły. Spakowali "boazerię" i ruszyli do domu. Już gdzieś to widzieli? Jeśli nie i uważają się za odkrywców, to trzeba im przekazać, że ten sposób na "rywalizację" wymyślono kilka tygodni wcześniej w Toruniu. W skokach mamy punkty, więc z karą problemu by nie było. Powinni zacząć na minusie. Nawet oglądając skoki tęsknię za żużlem.

Trudno by było inaczej jeśli transferowa karuzela kręci się bardzo wolno. Z rynku wieje nudą. Jeśli jednak trochę poszukać to znaleźć można. Szeroko, czyli na sobotnią nerwówkę zdecydowali się w Toruniu. Czterech uczestników Grand Prix to spore wyzwanie. Owszem, nowy Krzyżak rodem z Rosji dość głośno mówi o rezygnacji z walki o mistrzostwo świata. Wszystko podobno jest kwestią ceny, ale w takie bajki to ja nie wierzę. W Toruniu tercet z elity.

Nie gorzej w Gorzowie. W Stali też w sobotnie wieczory spokoju nie będzie. Trio mocne i z ambicjami. W przypadku Nielsa Kristiana Iversena sięgającymi nawet żużlowego szczytu. Kibice się cieszą. Pojedynki toruńsko-gorzowskie to będzie takie małe Grand Prix z "dzikusami" Bartoszem Zmarzlikiem i Adrianem Miedziński. Bilety już wyprzedane?

Przyczepiłem się tego Torunia, więc jeszcze o tym klubie. Chwilę po podpisaniu kontraktu z Emilem Sajfutdinowem media odtrąbiły narodziny dream teamu dekady. To podobno nie koniec, bo torunianie zarzucili sieci na co najmniej dwa młode talenty. Jeśli łowy zakończą się powodzeniem zapewne usłyszymy o dream teamie stulecia. Cel jak widać i słychać jest jeden: Wygrać wszędzie ze wszystkimi! To możliwe, ale nie takie proste.

Drużyn marzeń przegrywających z kretesem w naszym żużlu było już kilka. W Toruniu też coś o tym wiedzą. Przed Unibaksem przynajmniej na razie nikt na kolana padać nie powinien. Czterech z pięciu podstawowych zawodników leczy poważne urazy. Chwilowo mamy więc dream team, ale z Ciechocinka. To blisko Torunia. Głęboki oddech i spacer wokół tężni oczywiście tylko w lewo.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska