MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Życie to potrafi zaskakiwać

Redakcja
Nie sądziłam, że jeszcze cokolwiek napiszę, że nie sądziłam, że napiszę, że jestem szczęśliwa. No, ale jestem. A to było tak...

Właściwie pozbierać się po Tobie musiałam. No, bo przecież takie ważne rzeczy się działy w moim życiu... obrona, bo już jestem Pani magister... hmm taka jestem z tego dumna. No, ale do sedna sprawy!

Właściwie musiałam się za siebie zabrać i wyszło mi na zdrowie, bo obrona, bo życie zaczęło się toczyć dalej... no i po obronie to, co najważniejsze... wyjazd do Twoich miejsc... tak się cieszyłam, nic nie było w stanie zmącić mojej radości. Pojechałam, ale zanim wyjechałam były solidne przygotowania. Przyjaciele... Trzymali kciuki za nasze spotkanie, ale chyba nikt z nich nie wierzył, że coś się zmieni, no i w jakimś stopniu mieli rację. W sumie mieli i nie mieli, bo zmieniło się bardzo dużo... I piszę właściwie po to, aby się z Tobą pożegnać... Tak. Hmmm...

Piszę Ci żegnaj i nie płaczę. Podniosłam głowę, zrobiłam krok do przodu, a raczej skoczyłam, obejrzałam się chyba nawet z uśmiechem na twarzy... i odeszłam w inną rzeczywistość. Zabawne, ale nie chciałeś się ze mną spotkać, gdy przyjechałam. Było mi przykro na początku... bo jak? Zapraszałeś mnie, że niby ja mam teraz przyjechać do Ciebie i co? Mówisz mi, że masz wieczór zajęty? Halo!!! Ja przyjeżdżam raz w roku!!! Do cholery, nie jesteś nic wart! Nic a nic... a ja chciałam spełnić swoje marzenia... jeden niezapomniany dzień!

Miałeś mieć w nim swój udział. I w sumie wszyscy mnie przestrzegali, ale ja i tak chciałam zrobić swoje. Ach, kochany mój platoniczny mężczyzno... Szkoda, że nic nas nie połączyło. Ale inaczej patrzę na naszą znajomość. W sumie może ona miała służyć mojej wielkiej motywacji... całkowitej zmianie mojego życia, która sprawiła, że wydarzyło się to, co się zdarzyło. Więc w końcu poznałam wreszcie innego, który chciał mnie poznać bliżej...

Ba, chciał, żebym była blisko niego tak, jak ja chciałam Ciebie. Zupełnie się tego nie spodziewałam. Ostatnia moja noc... taka magiczna, taka wyjątkowa i piękna... Ale po kolei.

Gdy już wydawało mi się, że nic się w materii związku damsko-męskiego nie zmieni, tu los pokazał, jak bardzo jest zaskakujący. Nie byłam na to za bardzo przygotowana, ale widać tak miało się stać. Paulo Coehlo pisał, że kiedy czegoś bardzo pragniemy, cały świat sprzysięga się, aby nasze marzenie się spełniło. To mój drugi raz w życiu, kiedy się spełniło! Więc chcąc nie chcąc, miał rację. No, ale ok. Na ironię, on ma tak samo na imię jak Ty.

On wygląda zupełnie inaczej, co nie znaczy lepiej, czy gorzej. Jest równie atrakcyjny i pewnie idąc zielonogórskimi ulicami, widząc go, pomyślałbym sobie: "fajny facet, ale gdzie taki do mnie?" A tu co? Niespodzianka! Nie dość, że przypadliśmy sobie do gustu, to spędziliśmy ze sobą cudowne chwile i tę jedną, jedyną, wyjątkową noc... Noc i jeszcze piękniejszy poranek! Cudownie jest budzić się koło mężczyzny, który ma klasę, traktuje Cię jak księżniczkę, dla którego jesteś, a może uczysz się każdym gestem, być całym światem.

Idąc dalej, miłości nie było, nie narodziła się, ale pozostanie coś niezwykłego. Mam nadzieję między nami. Dzięki tej cudnej nocy, kiedy wreszcie się ktoś mną zaopiekował, kiedy mnie przytulał i całował, kiedy się ze mną śmiał, trzymał za rękę, starał o moje względy i moją wygodę - zapomniałam o Tobie. Więc w innych ramionach, z innymi przemyśleniami, refleksjami o piątej rano, gdy deszcz dudnił o szyby, delikatnie po nich spływał, wiedziałam, że to koniec.

Najbardziej nie lubię tego uczucia, które jest we mnie czasami... Taka świadomość, że muszę ponownie się z czymś pożegnać, że muszę zamknąć jakieś drzwi, że muszę pójść dalej i pozwolić ulecieć chwili szczęścia... Niestety to uczucie trawi mnie tak często, ale sprawia też, że wiem, jak wiele niezwykłości jest w moim życiu. Żegnałam, leżąc po cichu obok niego, każde słowo wypowiedziane w nocy, każdy szept, żegnałam dotyk, muśnięcie ust, namiętność nagle zrodzoną, z żalem, ale chyba nie potrafiłam już płakać.

Nauczyłam się żegnać wszystko to, co sprawiało, że przez chwilę osiągałam pełnię szczęścia... Żegnałam go. Wybiegłam za nim, jak w jakimś love story, wybiegłam jeszcze raz powiedzieć żegnaj... Ufff!!! Zdążyłam, bo już podchodził do samochodu. Ostatni pocałunek, spojrzenie, przecież powiedział: " nie wiem czy będę Cię jeszcze kochał". Ja wiedziałam, że nie, zbyt wiele nas dzieli. Padał deszcz i dzień nie był już taki sam, jak wszystkie inne. Wracałam do domu. Moje miejsca są tam, obok Twoich.

Znalazłam tam swoje małe miejsce, bez Ciebie, może kiedyś okaże się, że znajdzie się linia, która je ponownie połączy. Może... Dziękuję Ci za tę jedna chwilę, w której Ciebie zabrakło, dziękuję za niedokończoną historię... Może kiedyś otrzymasz ten list, a może nie. Jest on dla mnie spowiedzią i niedokończoną rozmową, która się nigdy nie odbyła, nigdy nie odbędzie...

Jest oczyszczeniem, które potrzebne było do rewolucyjnych zmian w moim życiu, potrzebne do tego, żebym zaczęła żyć patrząc przed siebie, oddychając świeżym powietrzem nowego początku, biorąc życie pełnymi garściami, takie jakie jest...
Żegnaj mój niedoszły ukochany...

Czytelniczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska