Chuligan jest już zatrzymany. Grozi mu do 12 lat więzienia, bo policja uznała jego napad na przechodnia za rozbój. A wszystko dla... obrączki.
Nikt nie pomógł
Do napadu doszło we wtorek późnym popołudniem. W samym centrum Międzyrzecza 19-latek podszedł do przechodzącego obok starszego mężczyzny i zażądał pieniędzy. Bandzior nie przejmował się tym, że dookoła są ludzie. Krzyczał i szarpał 73-latka. Ten jednak pieniędzy nie chciał oddać.
Wtedy bandzior zaczął bić seniora. Powalił go na ziemię i na oczach wszystkich... przyduszał! Nikt jednak nie reagował. Nikt nie wezwał policji. Nikt nie ruszył ofierze z pomocą. Bezczelny napastnik na koniec zerwał obolałemu mężczyźnie obrączkę z palca i uciekł.
- Dopiero wtedy, na prośbę (!) pobitego, ktoś wezwał z komórki policję. Nie potrafię ocenić takiej znieczulicy. Przecież każdy z nas może kiedyś być w takiej sytuacji. Jeśli nie czujemy się na siłach, by odeprzeć atak, to przynajmniej zadzwońmy pod 997 albo 112 - mówi Justyna Migdalska z wydziały prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie.
Ofiara trafiła natychmiast do szpitala. Okazało się, że oprócz ogólnych potłuczeń ma też złamane biodro. - Nie ma co kryć: w tym wieku taka kontuzja oznacza kłopoty na wiele lat - dodaje J. Migdalska.
Wpadł z paserem
Choć nikt z przechodniów nie zapamiętał wyglądu napastnika, policjantom i tak udało się go namierzyć. Wczoraj został zatrzymany. Przyznał się podczas przesłuchania do napadu na bezbronnego 73-latka.
- Zatrzymaliśmy też jego znajomego, który miał mu pomóc w spieniężeniu skradzionej obrączki - dodaje J. Migdalska. Napastnikowi grozi do 12 lat więzienia, paserowi - do pięciu.
Dlaczego nikt nie ruszył katowanemu mężczyźnie z pomocą? Niedawno - przy innej sprawie - psychologię tłumu w takiej sytuacji tłumaczył nam psycholog Marcin Florkowski.
- Gdy mamy do czynienia z tłumem, może dojść do tzw. rozproszenia odpowiedzialności. Każdy stoi i czeka, licząc, że znajdzie się ktoś silniejszy, lepszy, z doświadczeniem i weźmie się do pomagania. Poza tym, jak stoi 100 osób, to podświadomie, gdyby coś się stało, człowiek sobie myśli, że jest w tym tylko jeden procent jego winy - wyjaśniał specjalista.
Przypomnijmy jeszcze, kto najczęściej pomaga i nie odwraca głowy? Dr Florkowski wymienia: osoby, które zawodowo zajmują się niesieniem ratunku, czyli policjanci, strażacy, lekarze, pielęgniarki, ci, którzy kiedyś już brali udział w takiej akcji albo ci, którzy kiedyś taką pomoc otrzymali. - Są też osoby, które po prostu mają większe poczucie odpowiedzialności, które w takich sytuacjach nie odwracają głowy i czują, że muszą zareagować - dodał psycholog.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?